Pan Bóg pragnie od nas tylko jednego prezentu i on zupełnie nie jest praktyczny - nie można go kupić, zapakować, wręczyć i mieć z głowy kolejny tydzień, miesiąc i rok.
W tym roku wyjątkowo dużo memów widziałam, nawiązujących do praktyczności prezentów przyniesionych przez trzech króli. Trochę absurdalne wydają się dzisiaj te symboliczne podarunki i wolelibyśmy, żeby mały Jezus dostał zapas pieluszek, śpioszki i gryzaczka. Tymczasem tu nie liczy się użyteczność, ale intencja, chęci i radość dawania.
W tradycji hiszpańsko-języcznej to właśnie dziś w los Reyes Magos ludzie obdarowują się prezentami i wydaje się to mieć większy sens niż w Boże Narodzenie. Mam jednak wrażenie, że sama instytucja prezentowa bardzo kuleje w naszym dzisiejszym świecie. Rodzice prześcigają się w coraz droższych upominkach dla dzieci, a dorośli też czują się zobowiązani, żeby coś odpowiedniego sobie sprezentować. W efekcie wszyscy są wykończeni kosztownym i trudnym obowiązkiem, a przecież to "radosnego dawcę miłuje Bóg" (2 Kor 9,7).
Zupełnie inaczej dajemy sobie prezenty bez okazji, kiedy kogoś kochamy. Radość nam sprawia wyszukanie tego, co komuś sprawiłoby radość, czekamy z niecierpliwością na moment otwarcia pudełka. Albo robimy coś własnoręcznie, starając się z całych sił i wiedząc doskonale, że to nie efekt końcowy będzie najważniejszy, ale nasze serce i czas włożone w wykonanie. Prezentem może się wtedy stać drobny gest, niespodziewane spotkanie, krótka wiadomość na dobranoc.
Podobnie jest z naszymi prezentami dla Pana Boga. On nie chce, żebyśmy szli na modlitwę, przyjmowali sakramenty i odprawiali jakieś rytuały, żeby mieć odhaczone, żeby dać Mu to czego oczekuje. To nie Jemu jest to wszystko potrzebne, ale nam. To nie On się na nas obrazi, ale to my będziemy słabi, jeśli się tego pozbawimy.
Pan Bóg pragnie od nas tylko jednego prezentu i on zupełnie nie jest praktyczny - nie można go kupić, zapakować, wręczyć i mieć z głowy kolejny tydzień, miesiąc i rok. On pragnie od nas tylko miłości, a miłość nie daje prezentów, miłość daje po prostu siebie.
Tekst pochodzi z bloga "Mały świat siostry Ewy": siostraewa.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł