Czekamy, niecierpliwimy się, niepokoimy i nasza odporność na powolny upływ czasu jest wtedy wyraźnie wystawiona na próbę.
Student czekający na wyniki egzaminu, pacjent na swoją kolej i diagnozę, rodzice na powrót dziecka z wycieczki, rolnik na zbiory, w końcu ty i ja na spotkanie, które nie będzie spotkaniem na niby, w obrazach, symbolach i znakach, lecz w autentycznym, bezpośrednim i namacalnym doświadczeniu. czekanie, tęsknota, wypatrywanie z nadzieją, z przekonaniem, że się ziści...
Czasem tęsknota daje więcej niż samo spotkanie.
"Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?" - zapytali Jezusa uczniowie Jana. Przypomina to trochę postawę, w której oczekiwalibyśmy, że natura, życie, Bóg objawią nam kogoś lepszego, doskonalszego, atrakcyjniejszego niż Chrystus Ewangelii, Jezus ołtarza. Jeśli tak jest, to lepiej wyjść z kościelnej ławki, zaniechać postawy modlitewnej i pójść sobie do domu. Jeśli jednak zostajemy, to dlatego, że dociera do nas od wewnątrz i z zewnątrz głos: "To On, On tutaj nie tylko jest, ale i mówi, umacnia, zbawia". Jakie to odkrywcze! I co do tego nie ma raczej wątpliwości. Mimo że nauka i wiara mogą spokojnie iść sobie razem w parze, nie rozpychając się na boki, nie mając do siebie pretensji, to jednak odkrycie naukowe - mimo że pasjonujące i niebywale oryginalne - najczęściej uwarunkowane jest czasem. Emocjonuje przez moment, do chwili, kiedy nastąpi kolejne. Wyraził to z nieskrywanym przekąsem Robert K. Merton: "The di-scovery is not true; if true, it is not new; if both new and true, it is not significctnf - "Odkrycie nie jest prawdziwe; jeżeli jest prawdziwe, to nie jest nowe; jeżeli jest nowe i prawdziwe, to jest nieistotne" (Merton 2002: 45)
Nieraz mieliśmy powody, aby zwątpić w prawdomówność innych. Może i nam zdarzyło się powiedzieć nieprawdę. Może więc przydarzyć się nam pewna myśl: czy jest w niej rzeczywiście prawda? Czy Chrystus i Ewangeliści mówią nam o Bogu prawdę? Całą prawdę? I czy przypadkiem się nie pomylili?
Pewien szef przyjmował nowego pracownika do pracy, mówiąc mu: "W naszym zakładzie obowiązują dwie zasady: czystość i prawdomówność. Czy wytarł pan buty przed wejściem do gabinetu?". "Oczywiście" - odpowiada pracownik. Na co szef: "Nie wiem więc, jak pan to zrobił, bo przed moimi drzwiami nie ma wycieraczki".
Czy prawdą jest, że będziemy tak wiele znaczyć, mieć w sobie tyle mocy i wielkości, że choć najmniejsi w Królestwie Boga, będziemy jednak więksi od Jana Chrzciciela - największego z ludzi?
I znowu wraca rzecz najważniejsza: zaufaj i uwierz. "A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi". Myśl, planuj, ale Jemu ufaj. Czy nie ma racji Piotr Sztompka, gdy obrazowo stwierdza, że zaufanie jest pomostem nad przepaścią niepewności oraz protezą, która pozwala czuć się pewniej w niepewnym świecie? (Sztompka 2007: 21-22). Gdy ktoś ułomny potrzebuje czegoś w rodzaju substytutu, którym stać się może proteza (jakakolwiek), nie odzyska już raczej stuprocentowej pewności, jaką miał przed utratą pełnej sprawności. Lecz z czasem, dzięki wysiłkowi swojej woli, samozaparciu i pomocy innych, może uczynić swoją "życiową protezę" cenną towarzyszką codzienności. Choć pewności już nie będzie, będzie ufność i nadzieja.
Ktoś zapytał, jak można najskuteczniej rozśmieszyć Pana Boga. Jest chyba taki sposób: opowiedzieć Mu o naszych planach na przyszłość. To mimo wszystko jest całkiem pocieszające. Nie musimy w chorobliwym zabieganiu planować wszystkiego i walczyć o wszystko. Niech On się o nas zatroszczy. I niech ma od nas to pozwolenie. W planach, które nam Bóg skoryguje, z pewnością będzie o wiele więcej miejsca na odniesienie do bliźniego (sprawdzian Ewangelii), mniej natomiast pieczołowitości w zabieganiu o własną duchowo--egzystencjalną kawalerkę.
Rozważanie pochodzi z książki: W poszukiwaniu recepty na życie
Ks. Paweł Prüfer w swojej książce umiejętnie łączy Ewangelię z codziennością. Widzi w niej ciągle zapisywaną księgę, pełną spraw powszednich, oczywistych, ale też skrywanych i lekceważonych. Z empatią i humorem prowokuje do refleksji. Z optymizmem zadaje niełatwe pytania. Wszystkim złaknionym sensu w zwyczajności pomaga w jego poszukiwaniu.
Skomentuj artykuł