Dziękujemy Bogu za uzdrowienie córki i cieszymy się życiem

Dziękujemy Bogu za uzdrowienie córki i cieszymy się życiem
Fot. Derek Thomson / Unsplash
Anna

Przez cały pobyt w szpitalu odmówiłam w sumie cztery Nowenny Pompejańskie. Przez pierwsze dwie wydawało się, że nic się nie dzieje.

31 maja 2019 roku trafiliśmy z sześcioletnią córką na oddział Hematologii i Onkologii dziecięcej z powodu bardzo złych wyników morfologii. Podejrzenie: białaczka. Potwierdziło się to kilka dni później.

Był to dla nas duży cios, bo córka zawsze była okazem zdrowia, byliśmy szczęśliwą czteroosobową rodziną. Od pierwszego dnia pobytu w szpitalu powierzyłam moją córeczkę opiece Matki Bożej. Modliliśmy się do Matki Bożej Kębelskiej. Odmawiałam również Nowennę Pompejańską, która przed chorobą córki była dla mnie nie do wykonania; zawsze brakowało czasu na modlitwę, czasem nawet na niedzielną mszę świętą. W szpitalu, mimo wielu zajęć przy dziecku, znalazł się czas na wszystko - zabawę, wspólną modlitwę, nowennę, msze święte (również w ciągu tygodnia), rozważania Pisma Świętego.

W czasie jednej z przepustek udało nam się pojechać z córką do Wąwolnicy, przed cudowną figurę Matki Bożej i wspólnie z księdzem pomodlić się o zdrowie. Przez cały pobyt w szpitalu odmówiłam w sumie cztery Nowenny Pompejańskie. Przez dwie pierwsze wydawało się, że nic się nie dzieje - córka była w trakcie leczenia, dobrze znosiła chemię, jednak nie działała ona tak jak powinna, badania nadal wskazywały obecność komórek nowotworowych. Modliłam się nadal wierząc, że Bóg ma swój plan, że jedna z moich próśb się spełnia, bo córka nie cierpi - poza brakiem włosów nie było po niej wydać choroby i bardzo ciężkiego leczenia.

Podczas odmawiania trzeciej Nowenny Pompejańskiej, w dniu kiedy kończyłam cześć błagalną, przyszła lekarka z informacją, że wyniki są dużo lepsze, że pierwszy raz jest zadowolona z informacji z laboratorium, jednak to jeszcze nie był wynik, który umożliwiał dalsze leczenie, czyli przeszczep. W międzyczasie szukano dla córki niespokrewnionego dawcy szpiku.

Dzień przed wigilią Bożego Narodzenia dowiedziałam się, że jest dla dawca w 100 proc. zgodny, a dodatkowo możemy wyjść na przepustkę na Święta. W Wigilię, z samego rana, przyszła do mnie pani doktor z informacją, że szpik córki jest "czysty", że nie ma złych komórek, wiec możemy szykować się do przeszczepu... To był ostatni dzień Nowenny Pompejańskiej.

W lutym, gdy zaplanowany był przeszczep, zaczęłam odmawiać kolejną nowennę. W pierwszym dniu części dziękczynnej przyszła pani doktor z cudowną informacją ze nowy szpik podjął pracę i zaczyna pracować. Tę nowennę kończyłam już szczęśliwie z całą rodziną w domu...

Teraz dziękujemy Bogu za uzdrowienie córki i cieszymy się życiem, którego sens poznaliśmy tak naprawdę dopiero teraz.

***

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Praca zbiorowa

Modlitwa, która zmienia życie. Krok po kroku.

Jeśli należysz do osób, które słyszały o Nowennie pompejańskiej, ale jeszcze jej nie odmawiały, najwyższa pora to zmienić.

Pompejanka jest zbiorem świadectw o cudach, nawróceniach i sytuacjach, które...

Skomentuj artykuł

Dziękujemy Bogu za uzdrowienie córki i cieszymy się życiem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.