Ignacjańskie spotkania ze Słowem Łk 10,38-42
Każda z goszczących Jezusa sióstr bardzo chce się z Nim spotkać. Dla obu jest Kimś ważnym i obie cenią sobie Jego towarzystwo. A jednak każda z nich inaczej to okazuje, inaczej się przysposabia do spotkania. Marta daje się ponieść gorączce przygotowań. Jest aktywna i czynnie chce dać wyraz swojemu oddaniu wobec Pana. Pragnie ugościć Go jak najlepiej potrafi. Wkłada w to całe swoje serce. Lecz gubi się w wielości obowiązków, które sama na siebie nakłada. Zatraca się w aktywności, kierowanej przecież dobrymi intencjami.
I zamiast radości z służby drogiemu jej sercu Gościowi, pojawia się nuta rozgoryczenia: "Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". Popatrzmy na nasze codzienne działania i prace, na naszą zwyczajną krzątaninę. Czy dostrzegamy w sobie coś z Marty?: zabieganie? Zatroskanie? Rozproszenie w dużej ilości spraw? Zagubienie w poczuciu nadmiaru obowiązków, które sami na siebie nakładamy?...
Maria postępuje inaczej. Jest raczej bierna, nastawia się na odbiór. Siada i słucha. Nie zwraca uwagi na konwencje związane z gościnnością, na zewnętrzne wyrazy godnego podjęcia przychodzącego z wizytą Przyjaciela. Natomiast wsłuchuje się w to, co On mówi. Okazuje autentyczne zainteresowanie Nim samym, Jego Osobą. Jest z Nim. Potrafi z Nim być bez jakiejś dodatkowej otoczki. Nie koncentruje się na zewnętrznej poprawności czy zachowaniu etykiety całego spotkania. Nie skupia się też na sobie. Ot, jest po prostu, dając swój czas i uwagę Jezusowi. Spójrzmy ponownie na nasze życie na co dzień - czy w naszym sposobie bycia zauważamy coś z Marii?: umiejętność słuchania? Szczere zainteresowanie okazywane drugiemu? Umiejętność bycia z kimś w prostocie, ofiarowania mu swojego czasu?...
Rozważanie o. Roberta Grzywacza SJ
[-medytacja_21vii2013_grzywacz.mp3-]
Z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 10,38-42)
Z Ewangelii według św. Łukasza: Jezus przyszedł do pewnej wsi. Tam niejaka niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: "Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". A Pan jej odpowiedział: "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona". (Łk 10,38-42)
Skomentuj artykuł