Ks. Krzysztof Grzywocz: Konsumpcyjnie wyeksponowane ciało traci swoje piękno
"Oglądany człowiek czuje się jak rzecz. Konsumpcyjnie wyeksponowane ciało traci swoje piękno. Pozostaje erotyczny urok, który nie wystarczy, aby doświadczyć pierwotnego podziwu. Ogląd, który zatrzymuje się na ciele, oczekuje od niego zbyt dużo. A gdy się rozczaruje, odrzuca je, jak niepotrzebny przedmiot". Przeczytaj fragment książki ks. Krzysztofa Grzywocza "Przeszkody w życiu duchowym". Autor przeprowadza w niej przez jedne z najtrudniejszych tematów, niezwykle dla nas ważnych z punktu widzenia wiary i duchowości.
"Tajemnica nagości" wiąże się nierozerwalnie z tajemnicą spojrzenia. Człowiek stworzony przez Boga w Jego spojrzeniu jest nagi. Nagość ciała, pełna prawda o nim, odsłania nagość psychiczną i duchową. Odsłania prawdę o człowieku, który w oczach Bożych jest piękny i godny podziwu. Nagość jest rejonem Bożym, strefą Jego szczególnej obecności. W spojrzeniu Boga nagi człowiek czuje się bezpiecznie i godnie. Dopiero grzech, który zawsze łączy się z krzywdą i poniżeniem, wywołuje wstyd - strażnika nagiej godności człowieka (por. Rdz 3,1–14).
Grzech odbiera spojrzeniu głębię i miłosny charakter
Grzech dotyka spojrzenia. Odbiera mu głębię i miłosny charakter. Dotknięte grzechem spojrzenie przemienia się w ogląd. W nim nagość ciała traci swoją "sakramentalność". Ogląd jest zbyt płytki, aby zobaczyć i podziwiać nagość psychiczną: intymne pragnienie więzi, bezpieczeństwa, troski, bycia podziwianym, wierności, oddania i poświęcenia. Jest zbyt powierzchowny, aby zauważyć, że ciało jest ikoną, opowieścią o ojcostwie i macierzyństwie. Tylko w spojrzeniu można zobaczyć przepiękną symbolikę ciała - każdy jego fragment jest niekończącą się opowieścią o pragnieniu kochania i bycia kochanym. Oglądany człowiek czuje się jak rzecz. Konsumpcyjnie wyeksponowane ciało traci swoje piękno. Pozostaje erotyczny urok, który nie wystarczy, aby doświadczyć pierwotnego podziwu. Ogląd, który zatrzymuje się na ciele, oczekuje od niego zbyt dużo. A gdy się rozczaruje, odrzuca je, jak niepotrzebny przedmiot. Wtedy "ciała, co nic nie znalazły w sobie/ stronią odległe i rozczarowane".
W bezwstydnym oglądzie nie objawi się przez ciało piękno duchowe człowieka. Prawda o "obrazie i podobieństwie" (por. Rdz 1,26–27) pozostaje już tylko na kartach suchej, nudnej teologii i poza wszelkim doświadczeniem. Blask stwórczego spojrzenia Boga, który zaklęty jest w ludzkim ciele, dla niewidomych oglądających oczu pozostaje nieosiągalny. Nagość duchowa człowieka jest jego najpiękniejszym rejonem. Ciało jest ikoną tego wymiaru. Jego niewyrażalny blask odsłania właściwe piękno ciała, podobnie jak blask słońca ukazuje piękno witraży. W spojrzeniu ciało (moje i drugiej osoby) staje się także miejscem modlitwy - spotkania i dialogu z Bogiem, który sam wypełni najgłębsze pragnienia człowieka.
Bóg mówi przez ludzkie ciało
Bóg, stając się człowiekiem, przyjmując ludzkie ciało, przypomina i radykalizuje tę prawdę. W Chrystusie - przez ludzkie ciało - mówi do mnie Bóg. Jego nagie ciało na krzyżu jest otwartym podręcznikiem żywej teologii. Tylko w modlącym, kontemplującym spojrzeniu można tego doświadczyć. W dziele muzycznym Dietricha Buxtehudego "Membra Jesu nostri" jesteśmy zaproszeni do takiego spojrzenia. W siedmiu kantatach wzrok koncentruje się na poszczególnych fragmentach ciała Chrystusa: stopach, kolanach, rękach, przebitym boku, piersiach, sercu i obliczu. Przed oczami kontemplującego objawia się zadziwiające znaczenie duchowe każdego z tych fragmentów. W tej modlitwie ogląd przemienia się w spojrzenie - po niej inaczej już jawi się każde ludzkie ciało. Ludzkie spojrzenie jest zawsze zawstydzone - ogląd bezwstydny. Wstyd chroni ciało przed konsumpcyjnym oglądem i oczekuje spojrzenia. Słuszny jest niepokój, który odczuwa tak wiele młodych kobiet: "Gdy stanę naga przed mężczyzną, czy on mnie nie poniży?". Pytanie to dotyczy oczywiście także mężczyzny w relacji do kobiety. Nagość ciała reprezentuje tu całą prawdę o człowieku. Tylko w zawstydzonym, pełnym miłości spojrzeniu nagość może być odsłonięta i przyjęta. W spojrzeniu widać jej prawdziwe piękno, godność i przeznaczenie. Tutaj można doświadczyć, że jest ona obszarem szczególnej obecności Boga. Gdy krzyżują się ze sobą dwa zawstydzone spojrzenia, wtedy w oczach, jak w czystych zwierciadłach, odbijają się twarze i postacie. Człowiek rodzi się i nabiera kształtów w spojrzeniu drugiego. Jedynie tutaj może odnaleźć swoją postać, tutaj może usłyszeć: "Jesteś wartościowy w moich oczach". Potrzebujemy wzajemności swoich spojrzeń, aby odkryć prawdę o sobie.
Fragment książki ks. Krzysztofa Grzywocza "Przeszkody w życiu duchowym".
Skomentuj artykuł