Odeszła z zakonu. Tak mówi o badaniach ginekologicznych i zdrowiu sióstr

Życie zakonne to nie tylko modlitwy i kontemplacja, ale także surowe reguły i ograniczenia, które wpływają na codzienne życie sióstr. Alicja, była zakonnica opowiedziała o swojej czteroletniej drodze w zakonie, ujawniając nieznane kulisy funkcjonowania wspólnoty zakonnej oraz problemy związane z dbaniem o zdrowie.
- Codzienność w zakonie - surowe reguły, ograniczenia i pełna kontrola przełożonych nad życiem zakonnic.
- Brak autonomii zdrowotnej - zakonnice muszą uzyskać zgodę przełożonej na wizytę u lekarza.
- Problemy z badaniami ginekologicznymi - wizyty u ginekologa uważane są za wstydliwe, co prowadzi do poważnych konsekwencji zdrowotnych.
- Decyzje o leczeniu - o wykupieniu leków decyduje przełożona, nie sama zakonnica.
- Odejście z zakonu - Alicja zdecydowała się odejść po czterech latach, szukając większej wolności i możliwości rozwoju.
"Nie mogłam się rozwijać"
Alicja wspomina, że pierwsze miesiące w zakonie były dla niej pełne radości i duchowego spełnienia. Jednak z czasem pojawiły się pierwsze wątpliwości.
- Nie opowiem o traumie, bo nic takiego nie miało miejsca. Na początku byłam naprawdę szczęśliwa. Ale po pewnym czasie dopadła mnie świadomość, że nie mogę się dalej rozwijać, uczyć się, a nawet czytać tyle, ile bym chciała - wyznała Alicja.
Ograniczenia narzucane przez zakon zaczęły wpływać na jej poczucie wolności i chęć dalszego kształcenia się, co ostatecznie doprowadziło ją do decyzji o odejściu.
Pełna kontrola przełożonych
Jednym z najbardziej zaskakujących aspektów życia w zakonie, o którym opowiedziała Alicja, była pełna kontrola przełożonych nad codziennymi sprawami, w tym nad zdrowiem sióstr.
- Jeśli bolał cię ząb, musiałaś zgłosić to przełożonej, która decydowała, czy możesz umówić się do lekarza. Sama dostałam kiedyś reprymendę od dentysty, bo zbyt długo zwlekałam z wizytą, co doprowadziło do poważnego stanu zapalnego - mówi Alicja.
To, jak surowa była przełożona, mogło mieć znaczący wpływ na życie codzienne zakonnic. Często to osobiste doświadczenia przełożonej decydowały o tym, czy zakonnice mogły liczyć na „taryfę ulgową” w przypadku złego samopoczucia.
Zdrowie kobiet na drugim planie
Największym problemem, o którym mówi Alicja, jest jednak podejście do zdrowia kobiet, zwłaszcza w kwestii badań ginekologicznych. Wiele zakonnic unikało wizyt u ginekologa, uznając je za "wstydliwe", co mogło prowadzić do tragicznych konsekwencji.
- W czasie, gdy byłam w zakonie, zrobiło się głośno o siostrze z innego zgromadzenia, która zmarła na raka macicy. Okazało się, że nie poddawała się regularnym badaniom, bo kontakt z ginekologiem uważano za coś wstydliwego - wspomina Alicja.
Po tej tragedii, do klasztoru przyszła ginekolożka, która zorganizowała wizyty kontrolne dla wszystkich sióstr, jednak Alicja zaznacza, że w wielu zakonach temat zdrowia intymnego wciąż pozostaje tematem tabu.
Decyzje o lekach w rękach przełożonej
Alicja ujawnia również, że zakonnice nie miały pełnej kontroli nad leczeniem farmakologicznym. Nawet po wizycie u lekarza, o wykupieniu leków decydowała przełożona.
- Zakonnica nie mogła po prostu wziąć recepty i pójść do apteki. Najpierw musiała zgłosić się do przełożonej, która decydowała, czy leki zostaną wykupione. Czasem recepta trafiała do siostry odpowiedzialnej za apteczkę, a sama pacjentka nie miała na to wpływu - tłumaczy Alicja.
Decyzja o odejściu z zakonu
Po czterech latach życia zakonnego Alicja zdecydowała się odejść. Jak podkreśla, nie była to decyzja podyktowana traumą, ale potrzebą samorozwoju i większej autonomii nad swoim życiem.
- Nie żałuję, że spróbowałam życia w zakonie. To było ważne doświadczenie, ale w pewnym momencie zrozumiałam, że to nie jest droga dla mnie. Potrzebowałam wolności, możliwości kształcenia się i decydowania o sobie - podsumowuje Alicja.
Źródło: wp.pl / jh
Skomentuj artykuł