Po co ślub kościelny?
Pary żyjące bez ślubu często mówią, że są szczęśliwi i nie jest on im teraz potrzebny. Czy sakrament małżeństwa zmieni ich relację?
Marta Jacukiewicz: Proszę Księdza, czym jest sakrament małżeństwa?
Ks. Łukasz Nizio: Jeśli mówimy o osobach wierzących, sakrament małżeństwa jest umocnieniem więzi między małżonkami i z Panem Bogiem. Przymierzem, w którym Bóg zawsze pozostaje wierny, temu co obiecał - tylko człowiek czasami zapomina, co przed ołtarzem Bogu ślubował.
Ślub kościelny to wielka uroczystość. Jak należy się dobrze przygotować do tego dnia?
Może być też skromną uroczystością. Wielkość kryje się w dojrzałym podejściu do podjęcia decyzji, która ma być jedna i wyłączna na całe życie. Żeby dobrze się przygotować potrzeba czasu - to niewątpliwie trudny proces wymagający przede wszystkim duchowego przygotowania. Już w czasie narzeczeństwa warto by zbudować fundament wspólnej modlitwy, niedzielnej Eucharystii czy przeżywania razem świąt o charakterze chrześcijańskim czy rodzinnym. To one budują nie tylko atmosferę tego szczególnego dnia, ale całe przyszłe małżeństwo czy rodzinę…
Jak wobec tego korzystać z sakramentu małżeństwa?
Roztropnie. Myślę, że nie ma sensu zbyt odważnie wyciągać ręki po to co jest święte, a co łatwo mogłoby być "zeświecczone". Mam dziwne odczucie, że jest to wynik często rodzinnej tradycji a nie pragnienia świętości własnej i współmałżonka. Ktoś zapyta: W jakim świecie Ksiądz żyje? (śmiech). W wielu przypadkach powszednieje nam sakrament małżeństwa dzisiaj. Zamiast być kolejnym punktem na drodze do szczytu - czyli nieba - staje się produktem promocyjnym w koszyku mojego życia z innymi już sakramentami, które wszyscy biorą, choć pewnie nie będą z tego nigdy korzystać, ale gdyby ktoś pytał - to mam.
Decyzja o ślubie kościelnym, wynika przede wszystkim z naszej wiary?
Powinna, w każdym innym przypadku byłaby nieporozumieniem i szkodą dla przyszłego związku.
Ktoś powie: "tak bardzo go kocham. Po co mi ślub kościelny?
Wówczas powinien spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy ważne jest dla tej osoby szczęście drugiej strony? Czy wartości chrześcijańskie, Boże, wieczne, są dla niej ważniejsze od tych materialnych, ziemskich? Bo jeśli tak, to co w takim razie stoi na przeszkodzie, by połączyć się z Bogiem i żyć w łasce sakramentu, a nie oszukiwać siebie, że miłość ludzka ważniejsza jest od Bożej.
Co w przypadku, kiedy to rodzice i rodzina chcą zobaczyć nas przed ołtarzem? Jaki jest sens w takiej sytuacji ślubować przed Bogiem?
Z rodzicami czy rodziną nie bierze się ślubu… Rodzice nie wezmą za nich odpowiedzialności za 10 czy 20 lat. Jeśli ślub zawierany jest pod przymusem lub z bojaźni do rodziców jest nieważnie zawierany. Jeśli mamusia decyduje o tym za kogo ma wyjść córka a tatuś jaka ma być wybranka serca dla syna to świadczy to tylko o braku wolności w podejmowaniu decyzji, która ma być wiążąca na całe życie.
Dla "świętego spokoju" można zainwestować w tzw. Przedstawienie ślubne, ale rodzi się pytanie: Kogo chcemy kłamać i po co?
Jeden raz tylko udzielałem takiego ślubu, który miał swoje konotacje medialne i do dnia dzisiejszego zastanawiam się , czy młodzi są jeszcze ze sobą, czy było to tylko właśnie takie przedstawienie ślubne. Uważam, że jednym z ważnych czynników kształtujących relację z drugim człowiekiem, szczególnie tym, z którym mam związać się na całe życie powinna być szczerość. Jeśli nie jesteśmy ze sobą szczerzy i nie bierzemy odpowiedzialności za wypowiadane przed ołtarzem słowa przysięgi, ważniejsze dla nas będzie miała znaczenie zewnętrzna oprawa niż istota sakramentu.
Ksiądz i ja na pewno mamy wśród swoich znajomych takie pary, które żyją bez ślubu kościelnego. Sami mówią, że są szczęśliwi i ślub nie jest im teraz potrzebny. Sakrament małżeństwa jest gwarancją na szczęśliwe życie?
To są zazwyczaj trudne rozmowy. Najczęściej wynikają z niedojrzałości jednej ze storn, traumatycznych doświadczeń z czasu młodości czy dzieciństwa lub z wcześniejszych nieudanych związków. Myślę jednak, że wynika to z braku zaufania Bogu. Jeśli jednak mówią, że nie jest im teraz potrzebny, może to świadczyć, że dojrzewają do takiej decyzji a to już dobry znak. Sami doskonale widzimy, że jeśli w związku Bóg nie odgrywa najważniejszego miejsca wówczas nie jest gwarantem na szczęśliwe życie i to jest smutne…
Z drugiej strony - jest przecież wiele małżeństw, które rozeszły się - a brały ślub kościelny…
Czy brały go w imię miłości i Boga, czy z powodu, który daleki jest od chrześcijańskiego?! Można by w tym miejscu zadać także pytanie: Czy zrobiły wszystko co możliwe, żeby do rozpadu małżeństwa nie doszło? Wina zawsze leży pośrodku. "Ja … biorę ciebie… i nie opuszczę cię aż do śmierci", w którym momencie o tym zapomnieli? Myślę, że winę w jakimś stopniu ponoszą tutaj także rodzice, znajomi czy nawet księża, którzy widząc pewne symptomy braku porozumienia w związku bliskich im osób nie reagują…
W końcu nie da się mówić o ślubie kościelnym w oderwaniu od dodatkowych kosztów…
Temat rzeka... Jeśli chcielibyśmy maksymalnie spłycić rangę tego wydarzenia do usługi, to spróbujmy się zastanowić ile kosztuje wynajęcie sali, opłacenie mediów, dekoracja wnętrza czy orkiestra (ksiądz, organista, ubranie kościoła itd.). W wielu diecezjach i parafiach wygląda to różnie. To nie jest wyrzut w stronę młodych, że często traktują uroczystość w kościele jako tylko przystanek do weselnego przyjęcia a nie Boży start w życie. My kapłani, mamy uczynić co możliwe, by ci młodzi przeżyli ten dzień w sposób duchowy i wyszli z kościoła umocnieni na drogę małżeńskiego życia. A koszty powinny być sprawą drugorzędną i nie decydującą o świadomym pragnieniu przyjęcia sakramentu małżeństwa przez nowożeńców.
Chciałbym życzyć wszystkim przygotowującym się do małżeństwa mądrego i odpowiedzialnego wyboru życiowej drogi, a małżonkom wierności w wypełnieniu małżeńskiej przysięgi. Otaczam modlitwą.
Skomentuj artykuł