Religijność źle wprowadzona, rozumiana i przeżywana staje się przyczyną cierpienia, które przekłada się na całe życie

fot. Depositphotos
dr Andrzej Molenda / DEON.pl

Ostatni odcinek wielkopostnego cyklu "Pułapki niedojrzałej religijności" poświęcony jest nerwicom na tle religijnym, które nazywamy nerwicami eklezjogennymi.

- To szósty i ostatni odcinek naszego "rachunku sumienia", który pragnę poświęcić tym z nas, dla których wiara i religijność nie oznaczają radości i wewnętrznego pokoju, ale nerwicowe cierpienia - mówi dr Andrzej Molenda i dodaje: - To pewien paradoks. Religijność, która powinna służyć człowiekowi, w niektórych wypadkach - źle wprowadzona, rozumiana i przeżywana - staje się przyczyną cierpienia. Cierpienia nerwicowego, które przekłada się na całe życie.

Skąd biorą się nerwice eklezjogenne?

- Nerwice eklezjogenne powstają, kiedy ktoś o tendencjach nerwicowych zostaje wprowadzony w niedojrzałą religijność. Kiedy projektowany na obraz Boga obraz rodzica, często wymagającego, restrykcyjnego i zagrażającego, łączy się w religijności z obrazem Boga, który jest mściwy, okrutny, zazdrosny, ekstremalnie wymagający, który wcale nie jest przebaczający, ale karzący i który - jak pokazują przypadki nerwic eklezjogennych - może potępić człowieka - wyjaśnia psychoterapeuta.

DEON.PL POLECA

"Gdzie takie osoby znajdują potwierdzenie swoich przerażających projekcji? Niestety często znajdują to w Kościele. Jest wiele elementów, które mogą to potwierdzić. Myślę tutaj o niechlujnym głoszeniu Bożego Słowa w Kościele. Do dziś zdarzają się księża, którzy przekazują swój karzący i zagrażający obraz Boga, uważając, że nie ma nic złego w tym, że ludzi postraszy się Bogiem. Przynajmniej będą grzeczni. To zresztą jest praktyka niektórych rodziców, którzy pozwalają sobie na to, aby w wychowaniu dziecka używać kary Bożej jako motywacji, aby dziecko było grzeczne. Dziecko będzie grzeczne, bo przestraszy się Boga, ale koszty tego będzie ponosiło latami".

Cykl wielkopostny "Pułapki niedojrzałej religijności". Odcinek 6

Czy wiara może oddalać od Boga? Okazuje się, że tak. Niedojrzała i niezdrowo przeżywana religijność często wyrządza wiele szkód. Zdarza się, że osoby niedojrzałe religijnie przez lata tkwią w fałszu, uważając Boga za surowego sędziego, a nawet zmagając się z nerwicami na tle religijnym. Czym jest niedojrzała religijność, skąd bierze się fałszywy obraz Boga i kiedy osoby niedojrzałe religijnie powinny szukać pomocy? Na te i inne pytania w wielkopostnym cyklu wideo zatytułowanym "Pułapki niedojrzałej religijności" odpowie dr Andrzej Molenda, psychoterapeuta i rekolekcjonista, współautor książki "Kiedy wiara oddala od Boga. Rozmowy o niedojrzałej religijności", która ukazała się 23 marca.

Andrzej Molenda - doktor nauk humanistycznych, absolwent psychologii i religioznawstwa UJ, psychoterapeuta, wykładowca akademicki, autor książki Rola obrazu Boga w nerwicy eklezjogennej (2005).

Zobacz pozostałe odcinki cyklu "Pułapki niedojrzałej religijności":

  1. Odcinek pierwszy: Motywacja religijna
  2. Odcinek drugi: Obraz Boga
  3. Odcinek trzeci: Wiara podstawą religijności
  4. Odcinek czwarty: Kryzys
  5. Odcinek piąty: Istota wiary
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Religijność źle wprowadzona, rozumiana i przeżywana staje się przyczyną cierpienia, które przekłada się na całe życie
Komentarze (1)
AS
~Antoni Szwed
21 lutego 2023, 16:21
Och, z jaką łatwością pan Molenda obala Stary Testament. Kolejny reformator nauczania Kościoła się znalazł. Dziś nie trzeba być teologiem, duszpasterzem, psycholog wyjaśni i poprawi całą religię chrześcijańską. Coś jednak nie gra w jego wywodzie. Bo przecież "nerwice eklezjogenne" nie powstają u tych, którzy żyją w prawdzie. Wiedzą, kiedy popełnili grzech (zwłaszcza ciężki), obrazili Boga, wiedzą, że powinni wyrazić z tego powodu żal, mieć pragnienie poprawy swojego życia i wyspowiadać się. Chrześcijańska radość wypływa nie z popełnionych grzechów, lecz z ich przebaczenia przez Jezusa Chrystusa w sakramencie pokuty, i z życia w łasce uświęcającej - to dopiero daje radość. Jeśli wobec siebie i Boga nie będę szczery, to nie będę radosny. Zakłamywanie obrazu Boga jako Kogoś miłującego, ale bez jakichkolwiek wymagań, tej radości nikomu nie da. Tu żaden psycholog nie pomoże, zaś jego sofistyczne wywody nie sprawią, że człowiek naprawdę poczuje się lepiej, również w sensie psychicznym.