Richard Rohr OFM: Wcielenie jest jakimś skandalem, "zbyt wielkim dla nas" i zawsze nas przerasta

Richard Rohr OFM: Wcielenie jest jakimś skandalem, "zbyt wielkim dla nas" i zawsze nas przerasta
Fot. Nick Bakhur / depositphotos.com

W ciągu moich pięćdziesięciu lat jako kapłan odprawiałem Eucharystię (znaną również jako Wieczerza Pańska) tysiące razy. Nie mogę powiedzieć, że było to centrum mojego życia, chociaż przewodniczenie liturgii z pewnością dało mi wiele wspaniałych okazji do służenia ludziom z różnych środowisk i kultur oraz, mam nadzieję, do głoszenia ożywczego słowa w czasie liturgii. Najczęściej było to prawdziwe doświadczenie „komunii”, jak zwykle o tym mówią katolicy – komunii z Bogiem i ludem Bożym, a często również ze mną jako celebransem - pisze Richard Rohr OFM w książce "Uniwersalny Chrystus. Prawda, która zmienia wszystko", której fragment publikujemy.

Znam i akceptuję ortodoksyjną teologię Eucharystii i chętnie odmawiam zawarte tam modlitwy, chociaż często je zmieniam, gdy sugerują niewłaściwą rzecz. To wszystko było dobre, przyjmowałem to jako naturalną część mojej pracy i wiary. Natomiast kilka lat temu zupełnie nowe i fascynujące przesłanie dotarło do mojego umysłu, serca i ciała. Zrozumiałem, że  Jezus nie powiedział: „To jest mój duch wydany za  ciebie” ani nawet „To są moje myśli”. Zamiast tego bardzo odważnie powiedział: „To jest moje ciało”, co wydaje się zbyt fizycznym i ryzykownym sposobem mówienia jak na duchowego nauczyciela, Boga-człowieka.

Rzeczywiście, tak surowe orędzie Jezusa zaszokowało pierwszych słuchaczy. Jak relacjonuje Jan, „Wielu Go  opuściło i przestało z  nim chodzić” (J  6,66). Wcielenie jest jakimś skandalem, „zbyt wielkim dla nas” i zawsze nas przerasta! Większości z nas „oddanie” swojego ciała innej osobie kojarzy się z czymś intymnym, głęboko osobistym i często seksualnym. Czy Jezus o tym wiedział? Dlaczego miałby mówić w ten sposób i sprowadzać swoje duchowe przesłanie do takiego „cielesnego” poziomu? „Moje ciało jest prawdziwym pokarmem, moja krew jest prawdziwym napojem” – nalegał (J 6,55). Szczerze mówiąc, nawet dzisiaj brzmi to naiwnie, odpychająco, a nawet kanibalistycznie.

DEON.PL POLECA

Samo słowo, którego używa tutaj Jan, sarx, jest tym samym słowem, którego Paweł używa w swoich listach, aby opisać przeciwieństwo ducha. Nie używa łagodniejszego słowa oznaczającego ciało, soma. To jest dla mnie niesamowite. Zrozumiałem, że ofiarując swoje ciało, Jezus faktycznie daje nam więcej swego pełnego człowieczeństwa cielesnego niż uduchowionej boskości! „Zjedz mnie”, mówi szokująco, ponieważ jedzenie jest tak fundamentalną czynnością ciała, bardziej podstawową i prymitywną niż myślenie czy mówienie.

Okładka książki Okładka książki "Uniwersalny Chrystus. Prawda, która zmienia wszystko" (Wyd. WAM)

Bardzo cielesne człowieczeństwo, które Paweł później przedstawia negatywnie w swoim przesłaniu, Jezus przedstawia pozytywnie. Ze względu na  moje wykształcenie jestem świadomy teologicznych rozróżnień i wyjaśnień na temat tego, co mają znaczyć słowa Jezusa: On daje nam swoje pełne ja jako Jezus-Chrystus – poprzez tę cudowną symbiozę boskości i człowieczeństwa. Ale sposobem, przekaźnikiem tego pełnego przesłania staje się fizyczne, jadalne, nadające się do żucia, tak, możliwe do strawienia ludzkie mięso.

Wiele starożytnych religii przedstawiało Boga zjadającego lub przyjmującego ofiary z ludzi lub zwierząt, które były ofiarowane na ołtarzu, ale Jezus odwrócił religię i historię do góry nogami, zachęcając nas, abyśmy wyobrażali sobie, że Bóg da nam siebie jako pokarm! Co więcej, niektórzy z nas mogą wiedzieć, jak przyjąć inną osobę ludzką. Ale Boga? Jest to skok, którego większość nie może zrobić na wczesnym etapie swojej duchowej podróży, chyba że w sposób wysoce intelektualny.

W głębi duszy trudno nam uwierzyć, że jesteśmy tego godni, i prawdopodobnie dlatego tworzymy intelektualne i moralne powody, by nie wierzyć lub wykluczać siebie i innych z Eucharystii. W rycie rzymskim wszyscy publicznie mówimy, zanim podejdziemy do ołtarza: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”. Wydaje się, że ci z nas, którzy podchodzą, aby przyjąć Eucharystię, powinni udawać, że naprawdę są jej godni. A przesłanie, które wszyscy znają, jest takie, że „niegodni” (różnie definiowani) nie powinni podchodzić! Bardzo mieszane i sprzeczne przesłanie w samym sercu liturgii.

Jednym z pomocnych elementów katolickiego rytu jest nasza ortodoksyjna wiara w „prawdziwą obecność”. Rozumiemy przez to, że Jezus jest fizycznie obecny w sakramentalnym chlebie. Dzięki temu przyjmujący mogą doświadczyć tego, co  lubię nazywać „cielesną wiedzą” o Bogu, o którym zwykle mówi się, że jest Duchem. Wydaje się, że samo poznanie umysłem nie wystarczy, ponieważ nie angażuje serca ani duszy. Kłopot pojawia się, gdy ci, którzy nie potrafią wyrazić takiej zgody, są uważani za „niegodnych” przyjęcia. Tymczasem jedynym prawdziwym warunkiem uczestnictwa lub „bycia godnym” jest w istocie twoja zdolność do bycia obecnym, a to nie dzieje się tylko w  głowie.

Obecność to wyjątkowa zdolność, która obejmuje ciało, serce, umysł i wszystko, co rozumiemy przez „duszę”. Miłość nigdy nie dzieje się jedynie w umyśle. Kiedy Jezus wypowiedział słowa „To jest moje ciało”, to jak wierzę, miał na myśli nie tylko ten chleb, który trzymał, ale cały wszechświat, wszystko, co jest fizyczne, materialne, a jednocześnie napełnione duchem. (Stąd nazwa tej książki).

Jego słowa i nasze ich powtórzenie rozbrzmiewają w całym stworzeniu, zanim również dotrą do tego konkretnego kawałka chleba. I wiesz co? Chleb i wino oraz całe stworzenie wydaje się wierzyć, kim i czym są, znacznie chętniej niż ludzie. Wiedzą, że są ciałem Chrystusa, nawet jeśli reszta z nas opiera się takiej myśli. Kiedy wypowiadamy te święte słowa przy ołtarzu, przemawiamy zarówno do chleba – jak i do zgromadzenia – abyśmy mogli je zanieść „do wszelkiego stworzenia” (Mk 16,16). Jak powiedział św. Augustyn, musimy karmić lud Boży ciałem Chrystusa, dopóki nie zrozumieją, że są tym, co jedzą! I są tym, co piją!

Fragment pochodzi z książki Richarda Rohra "Uniwersalny Chrystus. Prawda, która zmienia wszystko"

***

Richard Rohr (ur. 1943) – franciszkanin, kierownik duchowy, założyciel Centrum Działania i Kontemplacji w Albuquerque w Nowym Meksyku, prelegent i autor wielu książek z zakresu duchowości. W Wydawnictwie WAM ukazało się kilka jego publikacji, m.in.: "Spadać w górę", "Nieśmiertelny diament", "Enneagram", "Dzikość i mądrość".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Richard Rohr

Najważniejsza i przełomowa książka jednego z najbardziej wpływowych chrześcijańskich myślicieli współczesności

Jezus jest Chrystusem – obrazem Boga na miarę wszechświata. Richard Rohr ukazuje, że właśnie ta zapomniana prawda może zmienić nasz sposób widzenia świata i...

Skomentuj artykuł

Richard Rohr OFM: Wcielenie jest jakimś skandalem, "zbyt wielkim dla nas" i zawsze nas przerasta
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.