Rodzina Ulmów. Świadkowie miłości większej niż śmierć
7 lipca przypada liturgiczne wspomnienie błogosławionej Rodziny Ulmów – Józefa i Wiktorii oraz ich siedmiorga dzieci, w tym jednego nienarodzonego. Zostali zamordowani 24 marca 1944 roku przez niemieckich żandarmów za ukrywanie Żydów. Ich świadectwo miłości, odwagi i wierności przykazaniu „Miłuj bliźniego jak siebie samego” przeszło do historii jako symbol świętości w codzienności, heroizmu w czasie zbrodni i cichej, głębokiej wiary, która nie potrzebowała wielkich słów.
Zwyczajne życie – niezwykła rodzina
Józef Ulma urodził się w 1900 roku w Markowej na Podkarpaciu. Był synem Marcina i Franciszki, od najmłodszych lat związany z pracą na roli. Ukończył szkołę rolniczą w Pilźnie, zdobywając wiedzę, którą później wykorzystywał jako nowoczesny, przedsiębiorczy rolnik. Był pasjonatem fotografii, konstruktorem, wynalazcą i społecznikiem. W Markowej znano go jako człowieka inteligentnego, otwartego na wiedzę i postęp, a przy tym skromnego i życzliwego.
Wiktoria, z domu Niemczak, urodziła się w 1912 roku. Pochodziła z wielodzietnej rodziny. Od najmłodszych lat uczyła się samodzielności i odpowiedzialności. Podobnie jak mąż, była osobą głęboko wierzącą i zaangażowaną społecznie – działała w teatrze wiejskim, uczestniczyła w kursach Uniwersytetu Ludowego w Gaci.
W 1935 roku pobrali się i rozpoczęli wspólne życie na uboczu Markowej. Urodziło im się sześcioro dzieci: Stanisława, Barbara, Władysław, Franciszek, Antoni i Maria. W chwili śmierci Wiktoria była w zaawansowanej ciąży z kolejnym dzieckiem.
Rodzina otwarta na życie i drugiego człowieka
Ulmowie nie byli bogaci. Żyli skromnie, utrzymywali się z ogrodnictwa, pszczelarstwa, sprzedaży sadzonek i pracy w gospodarstwie. Ale bogactwem ich domu była wiara, miłość i gościnność. Posiadali egzemplarz Biblii z zaznaczoną przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie – to właśnie ten fragment Ewangelii, według świadków procesu beatyfikacyjnego, był dla nich drogowskazem.
Zanim nadeszła wojna, w Markowej – jak w wielu miejscowościach południowo-wschodniej Polski – żyli obok siebie Polacy i Żydzi. Choć wyznawali inne religie, wielu z nich łączyły codzienne relacje sąsiedzkie, handlowe, przyjacielskie. Józef Ulma, człowiek otwarty i ciekawy świata, znał dobrze miejscowych Żydów. Sprzedawał im warzywa, wymieniał się towarami, utrzymywał z nimi dobre kontakty. Nie patrzył na nich przez pryzmat uprzedzeń, lecz jak na równych sobie ludzi – potrzebujących, pracujących, wierzących, zmagających się z trudami życia, tak jak on i jego rodzina.
W drugiej połowie 1942 roku w regionie Markowej rozpoczęła się akcja likwidacji ludności żydowskiej. Niemcy organizowali obławy, wywózki do obozów zagłady, rozstrzeliwania całych rodzin. Wówczas wielu Żydów, szukając ratunku, uciekało z gett, lasów i obozów pracy. Niektórzy, którzy wcześniej znali rodzinę Ulmów, zapukali do ich drzwi z prośbą o pomoc.
I Ulmowie otworzyli dom.
Wbrew logice przetrwania, mimo obowiązującego prawa okupacyjnego, które za każdą pomoc Żydom przewidywało natychmiastową karę śmierci – także dla dzieci – Józef i Wiktoria Ulmowie postanowili przyjąć pod swój dach ośmioro Żydów.
Byli to: Saul Goldman (ok. 70-letni handlarz bydłem z Łańcuta), jego czterej synowie: Baruch, Mechel, Joachim i Mojżesz, Gołda Grünfeld (krewna Goldmanów, mieszkanka Markowej), Lea Didner (również z rodziny Goldmanów) oraz córeczka Lei – mała Reszla.
Ukrywający się przez około 15 miesięcy Żydzi przebywali w domu Ulmów najprawdopodobniej od grudnia 1942 roku. Nie byli trzymani w piwnicy, nie żyli jak cienie – zostali przyjęci do codziennego życia rodziny. Współtworzyli przestrzeń domową. Spali na poddaszu, gdzie Józef urządził dla nich prowizoryczną kryjówkę. Prowadzone były też wspólne działania – Goldmanowie pomagali w gospodarstwie, udzielali się przy garbowaniu skór, które Józef sprzedawał, by zdobyć pieniądze. Wbrew stereotypom, nie był to układ handlowy ani wymuszony.
Wiktoria, matka sześciorga dzieci, troszczyła się nie tylko o własną rodzinę, ale także o losy tych, których przyjęła pod dach. Organizowała dla nich posiłki, pranie, zapewniała ciepło i schronienie. Częste zakupy jedzenia w większych ilościach wzbudzały podejrzenia sąsiadów, ale kobieta starała się nie wzbudzać niepotrzebnych plotek – choć wiedziała, że z każdym kolejnym dniem niebezpieczeństwo rośnie.
Ich postawa była nie tylko głęboko chrześcijańska – była także heroiczna. W czasach, gdy lęk zamykał domy i serca, oni – z szóstką dzieci i kolejnym w drodze – żyli z dnia na dzień w cieniu śmierci, stawiając miłosierdzie ponad instynkt samozachowawczy.
Pomoc poza własnym domem
Z dokumentów i relacji wynika, że Józef Ulma pomagał nie tylko tym Żydom, których przyjął pod dach. Wcześniej, gdy rozpoczęły się represje, wspierał również tych, którzy ukrywali się w jarach i lasach – budował ziemianki, przenosił żywność. Istnieją też przesłanki, że pomagał Żydom uciec z gett i zdobywać fałszywe dokumenty.
24 marca 1944 – świt męczeństwa
W nocy z 23 na 24 marca 1944 r. do Markowej przybyli niemieccy żandarmi z Łańcuta oraz granatowi policjanci. Najpierw rozstrzelano wszystkich ukrywających się Żydów. Potem na oczach całej wsi zamordowano Józefa i Wiktorię. Następnie rozkazano zabić ich dzieci. Siedmioro niewinnych, bezbronnych maluchów, jedno z nich – jeszcze nienarodzone.
Zginęli wszyscy.
Po egzekucji niemieccy żandarmi grabili dom, a lokalną ludność zmusili do pogrzebania ofiar. Miejscem pochówku były dwa doły wykopane na podwórzu – jeden dla Ulmów, drugi dla ich żydowskich przyjaciół.
Pamięć silniejsza niż śmierć
Rodzina Ulmów przez dziesięciolecia była w Markowej otaczana lokalnym kultem. W 1995 r. Instytut Yad Vashem przyznał Józefowi i Wiktorii Ulmom tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2010 r. zostali odznaczeni przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
W Markowej, w miejscu ich śmierci, powstało Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów. Co roku 24 marca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
10 września 2023 roku, po procesie beatyfikacyjnym, Rodzina Ulmów została włączona do grona błogosławionych. Ich relikwie znajdują się w wielu polskich kościołach, a ich kult rozwija się zarówno w Polsce, jak i na świecie.
Modlitwa za wstawiennictwem błogosławionej Rodziny Ulmów
Ty wzbudziłeś w błogosławionej rodzinie Ulmów miłość do prześladowanych
i udzieliłeś im męstwa do niesienia pomocy aż do męczeństwa.
Pomnażaj w nas gotową do poświęceń miłość Boga i bliźnich,
abyśmy odważnie dawali świadectwo naszej wierze.
Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
„Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15,13)


Skomentuj artykuł