Skąd ojciec Pio czerpał nadzieję? Oto cztery metody świętego stygmatyka

"Nie tylko był człowiekiem nadziei i całkowitego zaufania do Boga, ale swoimi słowami i przykładem te cnoty wlewał do dusz" - czytamy w Dekrecie o heroiczności cnót Ojca Pio z roku 1997. Dokument ten potwierdza naszą tezę o tym, że Ojciec Pio był i jest człowiekiem nadziei, ale także ukazuje jego posługę dzielenia się z innymi cnotami i darami, które otrzymał od Boga. Był człowiekiem nadziei i całkowitego zaufania Bogu, ale co równie istotne podtrzymywał też tę cnotę w tych, którzy się do niego zbliżali. Widząc trudności, w jakich znajdowały się dusze, wlewał nadzieję, opierając się na cnocie nadziei, gdyż "statek będzie miał zawsze Jezusa za sternika, a Maryję za latarnię, stąd też nie ma miejsca na strach".
Nie tylko cuda
"Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego"[1]. Charyzmatyczny kapłan Ojciec Pio, który w swojej posłudze mocno opierał się na pomocy łaski Ducha Świętego, był osobą, która miała głęboką wiarę, nadzieję i miłość i potrafiła się tymi cnotami dzielić.
Życie Ojca Pio jest nie tylko historią cudów i nadprzyrodzonych zjawisk, ale także świadectwem niezłomnej wiary, nadziei i miłości, które mogą przemieniać nawet najcięższe cierpienia w źródło zbawienia dla wielu. Jego życie pozostaje inspiracją dla wszystkich poszukujących drogi do Boga i prawdziwego praktykowania w życiu miłości i nadziei. Doskonale pokazał to Renzo Allegri, autor biografii Padre Pio - L'Uomo Della Speranza ("Ojciec Pio - człowiek nadziei"), opisując, z jaką godnością i miłością do Boga i bliźnich - mimo ogromnego fizycznego i moralnego bólu - Ojciec Pio znosił swoje cierpienia.
Urodzony 25 maja 1887 roku w Pietrelcinie we Włoszech, jako syn prostych rolników, już od dzieciństwa przejawiał gorliwą duchowość. Wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Morcone, gdzie rozwijał swoje powołanie. Jednak to pobyt w klasztorze Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo stał się epokowym momentem w jego życiu. Ojciec Pio pozostaje jednym z najbardziej popularnych i uwielbianych świętych współczesnego Kościoła katolickiego. Sanktuarium w San Giovanni Rotondo notuje w ostatnich latach rekordową liczbę pielgrzymów i zajmuje drugie miejsce na liście chrześcijańskich sanktuariów. Pod względem liczby odwiedzających przegrywa tylko z sanktuarium w Guadalupe w Meksyku. Wyprzedza Ziemię Świętą i Rzym.
W życiu Ojca Pio było wiele cudów i niezwykłych wydarzeń, które budziły podziw i zainteresowanie ludzi na całym świecie. Oprócz stygmatów, doświadczył bilokacji i ataków diabła, co jeszcze bardziej utwierdzało wierzących w jego świętość i nadprzyrodzone związki z Bogiem. Jego życie przypomina nam, że nawet w najtrudniejszych chwilach możemy znaleźć siłę w wierze i nadziei. Ojciec Pio pozostaje ikoną cierpienia przemienionego przez miłość i nadzieję, która emanuje z jego życia i posługi.
Zakotwiczenie w Chrystusie
Ojciec Pio to także ikona nadziei, której znakiem jest zakotwiczenie w miłości Chrystusa, stałości i wierności. Cechy te szczególnie dotyczą Stygmatyka, który ponad pięćdziesiąt lat przebywał w jednym klasztorze i był zawsze wierny swoim stałym zajęciom: wcześnie rano Eucharystia, a przez resztę dnia konfesjonał. Jak sam opowiadał, "Pewnego dnia jeden z synów duchowych zapytał: «Ojcze, jak mogę wzmacniać swoją miłość?» Odpowiedziałem: «Spełniaj dokładnie swoje obowiązki i miej dobrą intencję, zachowując prawo Boskie. Jeżeli niezmiennie i wytrwale będziesz to robić, wówczas będziesz wzrastał w miłości»"[2].
Dla człowieka współczesnego i nowoczesnego, który lubi zmiany, podróże i bodźce zewnętrzne, propozycja stałości i wierności obowiązkom pozostaje bardzo trudnym wyzwaniem. Niemniej to właśnie jest droga nadziei. W jednym ze swoich listów Ojciec Pio daje takie wskazówki: "Powracam do ufności, którą ciągle staram ci się wpoić; niczego nie powinna bać się dusza, która ufa Panu i w Nim pokłada swoją nadzieję. Chociaż wróg naszego zbawienia ciągle znajduje się wokół nas, aby wyrwać z naszego serca kotwicę, która powinna doprowadzić nas do zbawienia, to chcę ci powiedzieć: ufaj Bogu, naszemu Ojcu! Trzymajmy mocno, mocno tę kotwicę! Nie pozwólmy nigdy na to, by chociaż na moment wyślizgnęła nam się z ręki, w tym bowiem wypadku wszystko byśmy stracili".
W duchu posłuszeństwa
Kolejnym znakiem nadziei, który dostrzegamy w życiu i działalności Świętego, jest posłuszeństwo. Stygmatyk tak pisał na ten temat do jednego ze swoich przełożonych: "Staram się tylko być wam posłuszny, gdyż Pan Bóg pozwolił mi poznać jedyną rzecz, która jest Jemu najmilsza, a dla mnie stanowi jedyny sposób, aby zachować nadzieję na zbawienie i pewność zwycięstwa". Tekst ten przywołuje św. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej podczas Mszy beatyfikacyjnej 2 maja 1999 roku. W wystąpieniu tym papież dodaje: "«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzcie…» Czymże innym było życie tego pokornego syna św. Franciszka, jeśli nie nieustannym wysiłkiem wiary, pobudzanym przez nadzieję nieba, gdzie dane nam będzie przebywać z Chrystusem?".
W duchu posłuszeństwa i autorytetu papieża należy nam dzisiaj odczytywać z nadzieją wolę Bożą wyrażoną dla Kościoła poprzez proroka naszych czasów, papieża Franciszka, z okazji Roku Jubileuszowego: "Kościoły jubileuszowe, wzdłuż szlaków oraz w Wiecznym Mieście, będą mogły być oazami duchowości, w których można odświeżyć drogę wiary i napić się ze źródeł nadziei, przede wszystkim przystępując do sakramentu pojednania, niezastąpionego punktu wyjścia dla prawdziwej drogi nawrócenia. W Kościołach partykularnych należy zwrócić szczególną uwagę na przygotowanie kapłanów i wiernych do spowiedzi oraz na dostępność tego sakramentu w formie indywidualnej"[3]. Papież Franciszek wyraźnie zachęca, by korzystać z sakramentu pojednania, którym jakże obficie posługiwał Stygmatyk z Pietrelciny. "W gmatwaninie namiętności i przeciwieństw losu, niech nas podtrzymuje wielka nadzieja pokładana w niewyczerpanej głębi miłosierdzia Bożego. Pełni zaufania biegnijmy do trybunału pokuty, gdzie z ojcowskim zatroskaniem Bóg oczekuje na nas w każdej chwili".
Dzisiaj, w dobie krytyki, buntu i indywidualizmu, a także niezrozumienia posłuszeństwa, jakże cenne stają się wskazówki Świętego z Gargano. Posłuszeństwo było dla niego pewną drogą do zbawienia, drogą nadziei. "We wszystkim był posłuszny rozkazom przełożonych, także gdy były trudne. Jego posłuszeństwo było w intencji nadprzyrodzone, powszechne co do rozciągłości i całkowite w wykonaniu" - czytamy w przytaczanym powyżej Dekrecie o heroiczności cnót Ojca Pio. I jeszcze inne znamienne zdanie z tego dokumentu: "Zawsze milczał wobec oszczerstw". Cierpiał w ciszy, przebaczał oszczercom, kochał ich i modlił się za nich. Jeśli ktoś jest na krzyżu z Chrystusem, nie może postępować inaczej. "Zostaw synu, zostaw! - pisał do osoby, która chciała go bronić wobec kłamliwych artykułów. - Niech publikują, co chcą. Boję się sądu Bożego, a nie ludzkiego. Niech nas przeraża tylko grzech, ponieważ obraża Boga i nas hańbi".
Pod krzyżem
Dochodzimy tu do centralnego elementu charyzmatu św. Ojca Pio, którym jest krzyż. W czasie Mszy beatyfikacyjnej papież Jan Paweł II mówił: "Jeśli Opatrzność zrządziła, aby Ojciec Pio działał, nie opuszczając nigdy swojego klasztoru, jak gdyby «zakorzeniony» u stóp krzyża, to fakt ten nie jest bez znaczenia. Pewnego dnia, w chwili szczególnie bolesnych doświadczeń, Boski Nauczyciel pocieszał go, mówiąc, że «pod krzyżem uczysz się kochać»". […] Aby dojść do naszego ostatecznego celu, trzeba iść za Boskim Wodzem, który nie inną drogą pragnie prowadzić duszę wybraną niż tą, którą sam przeszedł; drogą wyrzeczeń i krzyża". A podczas Mszy kanonizacyjnej 16 czerwca 2002 roku papież-Polak kontynuował tę myśl, podkreślając: "Jakże aktualna jest duchowość krzyża, którą odznaczał się w życiu pokorny kapucyn z Pietrelciny! Nasze czasy muszą odkryć jej wartość, aby otworzyć serca na nadzieję. […] Ta podstawowa cecha jego duchowości przetrwała w założonych przez niego grupach modlitewnych, które ofiarowują Kościołowi i społeczeństwu wspaniały dar nieustającej i ufnej modlitwy".
Rzeczywiście założone przez Ojca Pio Grupy Modlitwy, których obecnie w Polsce jest już ponad 400, a w świecie kilka tysięcy, są dziełem założycielskim i darem kontynuacji charyzmatu Stygmatyka. Ufna, pełna nadziei modlitwa przenika spotkania modlitewne i formacyjne tych grup. Ojciec Pio był mistykiem i chciał dzielić się darem ufnej modlitwy oraz medytacji ze swoimi córkami i synami duchowymi. Zachęcał ich do medytacji Słowa Bożego oraz lektury duchowej świętych mistyków przez dwie godziny dziennie. Jako kierownik duchowy odwoływał się również do dzieł mistrzów życia duchowego, takich jak: św. Jan Chryzostom, św. Hieronim, św. Augustyn, św. Jan od Krzyża i św. Teresa z Avila. Zapewne znał te słowa św. Teresy od Jezusa: "Ufaj więc, [duszo moja], ufaj, bo nie znasz dnia ani godziny".
Ojciec Pio wyzna swemu kierownikowi i doradcy duchowemu, ojcu Benedetto z San Marco in Lamis: "Nie ufam nikomu, oprócz Tego, który jest Życiem, Prawdą i Drogą; i proszę Go o wszystko, i Jemu się oddaję, od kiedy był i jest Wszystkim dla mnie".
Cierpliwość - córka nadziei
Pośród wielu trosk i lęków cnota nadziei jawi się jako zawsze otwarte okno, przez które przenikają promienie miłości Boga, który poprzez swego Ducha rozlewa ulgę i pocieszenie, optymizm i siłę. Prosty i pełen humoru św. Ojciec Pio ukazuje swoją wewnętrzną równowagę i silną wolę, aby stworzyć atmosferę pogodną i pełną nadziei. By bowiem dawać innym nadzieję, trzeba samemu mieć tę cenną cnotę. A córką nadziei jest cierpliwość, o czym pisze papież Franciszek w bulli Spes non confundit[4].
Jakże wiele cierpliwości miał Ojciec Pio dla swoich córek i synów duchowych czy penitentów. Czas, który spędzał w konfesjonale, bywało, że nawet szesnaście godzin dziennie, jest tego najlepszym świadectwem. Zdarzało się, że bracia siłą wyciągali go z konfesjonału lub przełożony interweniował, aby po wielu godzinach zakończył posługę. W tym kontekście niewątpliwą wskazówką dla nas, pragnących kroczyć drogami nadziei, jest regularna spowiedź oraz korzystanie z pomocy stałego spowiednika, który będzie w stanie wspierać nas na drodze do nieba. Prośmy św. Ojca Pio o pomoc w odnalezieniu dobrego spowiednika, a także w wytrwałym i wiernym korzystaniu z tego sakramentu miłosierdzia.
Skąd ojciec Pio czerpał nadzieję? Cztery metody świętego stygmatyka
Na koniec chciałbym przywołać jeszcze raz najważniejsze wskazówki, jakie zostawia nam Stygmatyk na naszych drogach do pełni cnoty nadziei. Po pierwsze uważność na prowadzenie Ducha Świętego: "Nie zdawaj się nigdy na siebie samą. Wszelką ufność pokładaj tylko w samym Bogu". Po drugie stałość i wierność: "Nie rezygnuj ze stałej, ufnej i pełnej wyrzeczenia pracy nad twoją poprawą". Po trzecie ufna modlitwa: "Módl się i ufaj! Nie denerwuj się! Niepokój nie służy niczemu. Bóg jest miłosierny i wysłucha twoją modlitwę". Po czwarte trwanie pod krzyżem Chrystusa: "Dusza chrześcijańska niech nie dopuści do tego, by nawet jeden dzień przeminął bez rozważania męki Jezusa Chrystusa".
"Nadzieja zawieść nie może" (Rz 5,5) - te słowa zapisał Apostoł Narodów, którego listy niezwykle cenił Ojciec Pio. Niech ta nadzieja, do której odnosi się także papież Franciszek w bulli zapowiadającej Rok Jubileuszowy, prowadzi również nas, synów i córki duchowe Stygmatyka z Pietrelciny. Prowadzi i nie zawodzi, jak nie zawiodła św. Ojca Pio.
Przypisy
[1] Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 2000, 1817.
[2] Cytaty z pism Ojca Pio podajemy za: https://adonai.pl/ludzie/.
[3] Papież Franciszek, Spes non confundit, Rzym 2024, 5.
[4] Por. tamże, 4.
Skomentuj artykuł