Nie róbcie tego. Wasze życie to dar [ŚWIADECTWO]
Dziesięć lat temu mógł odbyć się mój pogrzeb, rodzice mogli stracić syna, a rodzeństwo brata. Dziś wiem jedno - to byłaby najgorsza decyzja w moim życiu.
Przed chwilą przeczytałem artykuł o tym, ile osób odebrało osobie życie w poprzednim roku i to skłoniło mnie do opowiedzenia mojej historii.
Gdy wracałem samochodom ze szkoły do domu, zamiast skupić się na jeździe, zmienianiem utwory w radiu i wypadłem z drogi, wjeżdżając w młody las. Udało mi się z niego wyjechać, niszcząc parę drzew po drodze. Jednak gdy wyjechałem na drogę, coś złego zaczęło się dziać ze mną; zaczęły mnie atakować straszne myśli, problemy z przeszłości oraz obecne. Przez to wszystko postanowiłem, że popełnię samobójstwo. W pewnym momencie w moich myślach zobaczyłem tatę mówiącego: "co zrobiłeś z moim samochodem!''. To dodatkowo napełniło mnie strachem. Jedyną ucieczką od tego wszystkiego wydawała się śmierć. Na długiej, prostej drodze dodałem gazu i zamierzałem zjechać z drogi. Zacząłem rozpocząć i zwracać się do Boga: "Twój świat mnie zabija! Nie chcę żyć w takim świecie!". Kolejnym etapem miał być skręt kierownicą. Chciałem to zrobić ale nie mogłem, bo za każdym razem, gdy próbowałem skręcić w lewo, moja lewa ręka stawała się ciężka jak kamień i nie byłem w stanie ruszyć kierownicą ani o minimetr. Po kilku nieudanych próbach doszedłem do siebie i udało mi się opanować.
Gdy dojechałem do domu, mój tata rzeczywiście zwrócił się do mnie ze słowami: "co zrobiłeś z moim samochodem!". Całą sytuację odpowiedziałem krewnej, ponieważ do niej tylko miałem zaufanie. Ona z kolei opowiedziała o tym mojej mamie. Do dzisiaj mam jej reakcję przed oczami. Zaczęła płakać na mój widok i spytała o to, dlaczego chciałem ją zostawić samą na tym świecie.
W ostatnim czasie ta historia powraca do mnie bardzo często. Pewnego dnia znalazłem w Internecie rysunek przedstawiający kierowcę, który chce popełnić samobójstwo oraz Pana Jezusa, trzymającego jego kierownice. Zdałem sobie sprawę, że to ja jestem tym kierowcą.
Dziesięć lat temu mógł odbyć się mój pogrzeb, rodzice mogli stracić syna, a rodzeństwo brata. Dziś wiem jedno - to byłaby najgorsza decyzja w moim życiu.
Przez ostatnie dzisięć lat poznałem sporo osób, zobaczyłem wiele pięknych miejsc, zdobyłem pracę o którą prosiłem w modlitwach, zawierzyłem moje życie Panu Jezusowi. Gdybym wtedy zginął, nie doświadczyłbym tych pięknych rzeczy.
W moim życiu ciągle pojawiają się problemy, dlatego chciałbym poprosić o modlitwę za mnie. A wszystkim, których dopadają myśli o odebraniu sobie życia, mówię: "nie robocie tego, wasze życie to dar!". Teraz to wiem. Pewnego dnia życie może się odmienić, a najlepszym ratownikiem jest Jezus Chrystus.
Skomentuj artykuł