Ze świętym Józefem trzeba konkretnie, jak do faceta. Ma być i będzie [ŚWIADECTWO]
"Jak to w sierpniu, jak można takie ultimatum dawać św. Józefowi?". A ksiądz Jan na to: "Tak trzeba konkretnie ze św. Józefem, jak do faceta, 1 sierpnia ma być i będzie" - przeczytaj świadectwo cudu, który dokonał się za wstawiennictwem św. Józefa.
Przyjechałem z żoną do sanktuarium św. Józefa, by podziękować za wszystkie łaski, którymi nas Pan obdarzył. Mieszkamy w parafii św. Józefa. Pobraliśmy się w 2004 r. i byliśmy zgodni, że chcielibyśmy mieć większą rodzinę, chcielibyśmy potomstwa. Jednak przez dwa lata czekaliśmy i niestety nie otrzymaliśmy takiej łaski, dlatego zwróciliśmy się o pomoc medyczną.
Trwało to około pół roku. Przechodziliśmy badania, wspomaganie farmakologiczne, jednak cały czas nie było tego pozytywnego rezultatu. Potem skierowano nas do jednostki specjalistycznej, gdzie znowu przeszliśmy badania. Zastosowano różne metody wsparcia. Co jakiś czas pojawiał się temat in vitro i im dłużej nie było rezultatów, którymi ten ośrodek mógłby się pochwalić, tym natarczywiej podsuwano nam tę metodę. W momencie, gdy nie chcieliśmy zgodzić się na takie rozwiązanie, byliśmy traktowani przynajmniej jako dziwne osoby, niedzisiejsze, które zwracają się o pomoc i w momencie kiedy jest ona przedstawiana, to ją odrzucamy. Było to bardzo obciążające psychicznie. Ciągłe próby, nadzieje i rozczarowania. To trwało gdzieś do wiosny 2007 r.
Wówczas spotkaliśmy księdza Jana. Zaczęliśmy rozmawiać o tej naszej sprawie, o naszym pragnieniu, problemie. Wtedy kapłan powiedział: "Ale nie ma czym się martwić, trzeba się zwrócić do św. Józefa. Ja będę szedł na pielgrzymkę, wezmę waszą sprawę jako intencję, trzeba tylko ufać, w sierpniu będzie wszystko jasne". Wtedy Asia powiedziała do księdza Jana: "Ale jak to w sierpniu, jak można takie ultimatum dawać św. Józefowi?". A ksiądz Jan na to: "Tak trzeba konkretnie ze św. Józefem, jak do faceta, 1 sierpnia ma być i będzie".
My może nie byliśmy do końca przekonani, ale cały czas podświadomie mieliśmy to w pamięci, ponieważ podczas planowania jakichś rzeczy na następny rok, wyjazdów cały czas powtarzał się ten temat. "Nie możemy wyjechać, ponieważ akurat będzie to termin porodu" albo "nie będzie można jechać z małym dzieckiem tak daleko".
Pewnego dnia Asia przybiegła do mnie z testem ciążowym i zapytała: "Co widzisz?" Ja tak popatrzyłem i powiedziałem: "Nie wiem, co widzę". "Widzisz jedną czy dwie kreski?" Nie wiedziałem, co powiedzieć, bo z jednej strony jeśli powiedziałbym "tak, widzę. Tak, test pozytywny", to wtedy rozbudziłbym nadzieję, która po raz kolejny może okazać się płonna. A jeśli powiedziałbym "nie, nic tutaj nie widzę", to z drugiej strony zgasiłbym tę iskierkę nadziei, która zabłysła. Powiedziałem prawdę, że coś widzę, ale to tylko tak majaczy. Asia zrobiła test krwi i okazało się, że jest w ciąży. Ten dzień to był właśnie 1 sierpnia.
Jeszcze wspomnę tylko, że po rozmowie z księdzem Janem przerwaliśmy tę kurację w instytucie, bo byliśmy zbytnio tym zmęczeni i stwierdziliśmy, że powrócimy jesienią. Ale już nie trzeba było wracać, ponieważ ciąża przeszła bezproblemowo i poród też. Chociaż w pewnej chwili personel medyczny bardzo się zdziwił, ponieważ przy już poporodowych oględzinach okazało się, że było wielkie zagrożenie krwotokiem i wtedy zbiegli się lekarze, żeby patrzeć jak na ewenement, że nie było tego krwotoku. Więc jeszcze raz byliśmy pod opieką św. Józefa i w kwietniu urodził się nasz syn Rafał. Chociaż wiele osób mówiło nam, że życie przewróci nam się do góry nogami, że standard życia się pogorszy, to jest to cudowne dziecko i każdy dzień jest dla nas szczególny.
Święty Józefie, dzisiaj w twoim sanktuarium chcemy ci podziękować za twoje wstawiennictwo, za to, że wysłuchałeś naszych modlitw, za dar poczęcia i narodzin Rafałka. Chcemy ci również dziękować za każdy dzień z Rafałem, za każdą nieprzespaną noc. Prosimy, wspieraj nas w naszym rodzicielstwie, i prosimy, naucz nas kochać miłością Bożą, taką jaką kochała się rodzina z Nazaretu. A jeśli taka wola Boża, to wyproś nam łaskę rodzeństwa dla Rafałka.
Skomentuj artykuł