Wacław Oszajca SJ: trzeba pożegnać się z parafiami jako źródłami dochodów Kościoła
"Jak to w życiu bywa, ci którzy dobrze się mają nie widzą raczej tych, którym źle się wiedzie. Biskupów też to raczej nie obchodzi a nawet podejrzewam, że jest to im na rękę bo można księdza «ukarać» przenosząc go z lepszej parafii na gorszą." - mówi o. Wacław Oszajca SJ.
W wywiadzie przeprowadzonym dla KAI duchowny porusza kwestie klerykalizmu, zaangażowania duchownych i świeckich w życie Kościoła oraz walki z pedofilią. Cały wywiad mdostęny jest TUTAJ.
Finansowe kryterium podziału
Zapytany o to, co sądzi na temat grzechów Kościoła takich jak m.in. klerykalizm, hipokryzja, zawiść czy o kapłanach zachowujących się niczym pracownicy korporacji, o. Oszajca na ich główne źródło wskazuje problem z gospodarowaniem pieniędzy kościelnych.
10-letnie doświadczenie w pracy na uczelni pozwala mu inaczej spojrzeć na kwestie finansowania duchownych. "Doszedłem też do wniosku, że aby wyzbyć się klerykalizmu, nie możemy się utrzymywać z pieniędzy kościelnych. Trzeba pożegnać się z parafiami jako beneficjami, jako źródłami dochodów Kościoła".
Oszajca wskazuje, że obecny sposób utrzymania księży wprowadza między nich podział na lepszych i gorszych oparty tylko i wyłącznie na kryterium finansowym. A to pociąga za sobą kwestię awansów i karierowiczostwa. W wyniku podziałów rodzi się poczucie niesprawiedliwości i zazdrość. O tym, czy parafia jest dobra, decyduje tylko to, jakie osiąga dochody.
CZYTAJ: Abp Ryś o posłudze w Kościele, która jest "przeciwieństwem klerykalizmu">>
"Jak to w życiu bywa, ci którzy dobrze się mają nie widzą raczej tych, którym źle się wiedzie. Biskupów też to raczej nie obchodzi a nawet podejrzewam, że jest to im na rękę bo można księdza «ukarać» przenosząc go z lepszej parafii na gorszą. Mamy zatem kryzys instytucjonalny Kościoła, a nie tylko kryzys wiary i moralny".
Nie jest to jednak według o. Oszajcy sytuacja bez wyjścia, a dróg jej rozwiązania trzeba po prostu szukać.
"Można wziąć przykład z Kościoła we Francji, który w opinii wielu już upadł. Spędziłem w tym kraju kilka miesięcy. W styczniu i lutym prowadzona jest zbiórka pieniędzy na rzecz księży. Pieniądze trafiają do wspólnej kasy Kościoła francuskiego i z tego dzieli się je na pensje. Wszyscy, biskupi i księża dostają taką samą sumę pieniędzy" - mówi i oddaje, że parafia jako wspólnota i dom dla wszystkich, musi stwarzać ludziom odpowiednie i równe warunki dla ich rozwoju duchowego.
"Klerykalizm mamy już w Ewangelii"
Porusza również kwestię zaangażowania świeckich w życie parafialne podając przykład z rodzimego podwórka: "W grupie Francuzów przy naszym kościele przy ul. Rakowieckiej w Warszawie katechezy uczą rodzice i przygotowują dzieci do I komunii świętej. Duszpasterz jest tylko konsultantem i pomaga gdy tego wymaga sytuacja. Wynika z tego podwójna korzyść: rodzice stają się, mówiąc szumnie, świadkami Ewangelii i Chrystusa i sami się ewangelizują. Mamy zatem pewne modele i trzeba odwagi, aby wcielać je w życie".
Problem tkwi w samych księżach i sposobie sprawowania przez nich posługi, w którym oddalają się od źródła, z którego powinni byli czerpać, czyli z prostoty Ewangelii.
"Każdego kandydata do seminarium duchownego pytałbym «na dzień dobry» przede wszystkim ile kosztuje bochenek chleba. Jak wie, to powinien być przyjęty, jeśli nie to «do widzenia». Papież Franciszek mówi, że klerykalizm mamy już w Ewangelii, kiedy uczniowie przychodzą do Pana Jezusa i mówią, że trzeba rozproszyć słuchające Go tłumy, gdyż są głodni i spragnieni i nie ma ich czym nakarmić. Wtedy Jezus mówi im: «to wy dajcie im jeść» i dokonuje cudownego rozmnożenia chleba i ryb. Klerykalizm polega na tym, że się żyje z Kościoła, a nie dla Kościoła".
"Czeka nas zaostrzenie kryzysu"
O. Oszajca odniósł się także do samego papieża Franciszka, którego, jak sam mówi, lubi za to, za co go nie lubi: "Franciszek wie, co robi, począwszy od reformy Kurii Rzymskiej a skończywszy na symbolicznym myciu nóg migrantów i całowaniu w stopy polityków. Całuje po rękach, a sam się broni przed całowaniem go w pierścień. On broni się przed deifikacją władzy pojmowanej całkowicie po świecku, a tam gdzie widzi ludzką biedę to z miłości klęka przed nią".
Patrząc na Kościół w Polsce właśnie z perspektywy Franciszka, stwierdza, że "czeka nas zaostrzenie kryzysu, choć nie spodziewam się, że Kościół się u nas wyludni. Nie grozi nam ateizm filozoficzny, ale raczej zabobon, myślenie magiczne i instrumentalne traktowanie Pana Boga. Kryzys jest zawsze okazją do oczyszczenia i odnowy. Dużo robią w tym kierunku wszelkie ruchy jak neokatechumenat, charyzmatycy i inni. Dochodzi czasami do różnych sporów, ale to dobrze, gdyż świadczy to o ich żywotności".
ZOBACZ TEŻ: Generał jezuitów: to klerykalizm stworzył kryzys nadużyć >>
Podkreśla także, że powinniśmy być zadowoleni z działań charytatywnych kierowanych nie tylko w stronę rodaków, ale także uchodźców, w co angażuje się wiele organizacji w tym Caritas.
"Wiele dobrego dzieje się też w kościelnych mediach, które wyczerpująco i obficie informują o tym, co dzieje się w Kościele i na świecie. Chciałoby się, aby były one jeszcze lepiej dofinansowane tak, aby ludzie w nich pracujący mogli spokojnie pracować".
Kolejnym punktem, na którym duchowni mocno powinni się skoncentrować, są formacje duchowne oraz większe zaangażowanie w posługę w miejscach "gdzie człowiek potrzebuje najbardziej kontaktu z drugim człowiekiem" czyli np. szpitale czy więzienia.
"Nie byliśmy dobrą matką"
W wywiadzie został poruszony także temat walki polskiego Kościoła z pedofilią. "Niestety przez kilka lat nie zrobiliśmy prawie nic. Były nieśmiałe próby pokazania i zajęcia się tragedią pokrzywdzonych, ale były one niewystarczające. Nie chcieliśmy się zająć pedofilią w imię obrony dobrego imienia Kościoła - matki, której się nie krytykuje. Tak, ale z matką się rozmawia. Poza tym okazało się, że nie byliśmy dobrą matką" - mówi Oszajca i dodaje, że do rozwiązania problemu pedofilii zaangażować trzeba przede wszystkim ludzi świeckich. Ma jednak świadomość, że o ile z pedofilią uda się walczyć w wielkich miastach, to na wsiach i w małych miejscowościach jest to dalej znacznie większe wyzwanie, bo księża często cieszą się tam dużym autorytetem.
"Bez wątpienia największą pracę odnośnie do pedofilii wykonał i wykonuje mój współbrat o. Adam Żak. Dzięki niemu i jego współpracownikom zmienia się mentalność, z troski o instytucję zaczęliśmy dostrzegać ofiary".
O. Oszajca przypomina również, że "w przypadku sprawców, nie możemy też zapomnieć o ich chrześcijańskim traktowaniu, muszą doświadczyć kary, a nie zemsty. Naprawiając krzywdę nie możemy wyrządzać dalszych krzywd. Wiem, że nie jest to popularne, ale tak musimy postępować" I dodaje: "bez wątpienia sprawcy muszą zostać ukarani, ale przede wszystkim wszelkimi formami opieki powinny zostać otoczone ofiary, które zdobywają się na odwagę, aby przyznawać się do swoich krzywd".
Skomentuj artykuł