Z o. Dawidowskim nad Jordanem. Tu Jan głosił: On będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem
Z o. Wiesławem Dawidowskim OSA jesteśmy w Ziemi Świętej nad rzeką Jordan, w miejscu, w którym św. Jan udzielał chrztu nawrócenia i zapowiadał nadejście Tego, który "będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem". W wideoblogu "Szukając śladów Jezusa" kontynuujemy adwentowe rozważania, mając za przewodnika św. Łukasza i jego Ewangelię.
- To jest to miejsce, które wybrał prorok Jan dla głoszenia… No właśnie – czego? Mówimy - chrztu nawrócenia, ale w tym jest coś więcej - zaznacza o. Dawidowski.
To jest to samo miejsce, w którym doszło do innych ważnych wydarzeń w historii zbawienia.
Pierwszym było przejście Izraelitów do ziemi Kanaan, do Ziemi Obiecanej. Wstępowali do tej ziemi kończąc 40-letnią wędrówkę po pustyni po wyjściu z niewoli egipskiej. Przeszli, jak opisuje Biblia, suchą nogą po dnie Jordanu. I dla upamiętniania tego wydarzenia Jozue nakazał umieścić kamienne głazy na brzegu rzeki i w jej dnie.
- Ważne jest to przesłanie, że z ziemi zagubienia, z ziemi błąkania się, Izraelici wchodzą do Ziemi Obiecanej, bo odkryli znowu Jedynego Boga - Jahwe, po raz kolejny w swoim życiu – wyjaśnia o. Dawidowski.
W tym samym miejscu prorok Eliasz, kiedy kończył swoją misję na ziemi, uderzył płaszczem w rzekę i wody Jordanu rozstąpiły się. Eliasz, ze swoim uczniem Elizeuszem, przeszli na drugą stronę. Tam Eliasz przekazał swojego ducha prorockiego Elizeuszowi i na rydwanie ognistym został wzięty do nieba. Z Elizeuszem i z tym samym miejscem nad Jordanem związane jest uzdrowienie syryjskiego generała Naamana. Syryjczyk został uzdrowiony z trądu po tym, jak na polecenie Elizeusza zanurzył się siedem razy w Jordanie.
Wszystkie odcinki wideobloga o. Wiesława Dawidowskiego "Szukając śladów Jezusa" znajdziesz w DEON.pl
- Jan wybrał to miejsce, żeby powiedzieć: nie przynoszę wam nowej religii, ale chcę, żebyście zrobili poważny rachunek sumienia i zastanowili się, czy jesteście tym, do czego powołał was Bóg - wskazuje o. Dawidowski. Jak podkreśla, prorok Jan skierował swoje przesłanie do Żydów, do Narodu Wybranego, ale nie było to przesłanie nacjonalistyczne. Było to przesłanie o wyjątkowym charakterze religijnym i teologicznym. Chciał im przypomnieć o drodze, którą przeszli z ziemi niewoli do ziemi ludzi wolnych.
- Powiedział im jeszcze takie ważne słowa: nie łudźcie się, że jesteście pokoleniem Abrahama, bo z tych kamieni Bóg może wskrzesić dzieci Abrahama i powołać nowy Izrael – zwraca uwagę o. Dawidowski i tłumaczy sens tych słów: - Nie bądźcie zarozumiali. Nie myślcie, że tylko dlatego, że nazywacie się synami Abrahama, osiągnięcie zbawienie i unikniecie Bożego sądu.
- Co nam chce dziś przekazać prorok Jan Chrzciciel? Może to, żebyśmy się nie łudzili i nie chełpili naszą przeszłością, naszymi świętymi, błogosławionymi, naszymi bohaterami narodowymi. Prorok Jan mówi: nie wystarczy, że chcesz kochać i być kochany, trzeba jeszcze czynów, które pokażą światu, że „nie ma Boga, poza Bogiem Izraela” - tłumaczy o. Wiesław i zaprasza do odnowienia się w wodach Jordanu.
Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni».
Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono».
Pytali go też i żołnierze: «a my co mamy czynić?» On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie».
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.
Łk 3, 10-18
Skomentuj artykuł