Inflacja i talenty
Świat wydaje się czasem niedoskonały. W rzeczywistości niczego mu nie brak prócz kochania. Wszystko, z czym się stykamy, kryje w sobie możliwość czegoś lepszego, nie tylko w przyszłości, także już teraz, na tym świecie, jest zapowiedzią czegoś, co jest możliwe tylko przez miłość.
Pożyczka na procent sprawiała pewien kłopot średniowiecznym teologom. Wartość pieniądza utożsamiano wtedy z wartością zawartego w nim kruszca, a nie z wartością pracy, innowacji i przedsiębiorczości, toteż pożyczki obliczone na duże zyski potępiano jako bezzasadne, nazywając je lichwą. Ewangeliczna przypowieść o talentach nijak nie przystawała do tak pojętej ekonomii. Mówiła o wierzycielu, który zaufanym osobom pożycza bajońskie sumy na czas nieokreślony, a potem żąda od nich niebotycznych zysków.
W latach pięćdziesiątych zeszłego wieku Henry Moore wprowadził do rzeźby przestrzeń otwartą. Od tej pory sztuka potrafi lepiej wyrażać to, co duchowe i niewidzialne. Odlany ze spiżu patriarcha Jakub może teraz prężyć swe muskuły w walce z aniołem, którego na pierwszy rzut oka najzwyczajniej w świecie nie widać.
Biblijne talenty mówią o tym samym. O niepojętej dobroci Boga, której człowiek często w ogóle nie dostrzega (jeden talent żydowski to w przybliżeniu 45kg srebra lub 91kg złota), a która potrafi człowieka wyzwolić, uzdolnić do wdzięczności i bezinteresowności. Świat wydaje się czasem niedoskonały. W rzeczywistości niczego mu nie brak prócz kochania. Wszystko, z czym się stykamy, kryje w sobie możliwość czegoś lepszego, nie tylko w przyszłości, także już teraz, na tym świecie, jest zapowiedzią czegoś, czego jeszcze nie ma, ale już jest możliwie, aczkolwiek może zaistnieć tylko wtedy, gdy człowiek zacznie kochać. Nie tylko talenty, hojne dary Boga, mówią o miłości, mówią o niej także nasze słabości i wady wrodzone. Dzięki Bogu nawet w nich można znaleźć kapitał, który w całości można obrócić na dobro.
Trzeci sługa z przypowieści o talentach nigdy się na to nie zdobył. Ukrył swój talent w ziemi jakby się spodziewał wojny lub nagłego końca świata, jakby niedowierzał swojemu panu, jakby się bał jego darów, jakby chciał o nich zapomnieć. Trudno ustalić w jakim żył świecie, wiemy jednak na pewno, że tam, gdzie on wyczuwał zagrożenie i niepewność, tam inni dostrzegli szansę na rozwój i śmiało ją wykorzystali. To nie okoliczności zewnętrzne zadecydowały o losie talentów, lecz życie wewnętrze każdego ze sług, ich sposób postrzegania świata, ich stosunek do pana i jego darów. Postawy pierwszego i ostatniego sługi różnią się tak bardzo, że wiedza i umiejętności techniczne każdego z nich również nie miały tu decydującego znaczenia. Liczy się wyłącznie zdolność odczytania intencji dawcy i wykorzystania jego daru zgodnie z jego wewnętrznym przeznaczeniem. Trzeci sługa w ogóle się na tym nie zastanawiał. Zwracając panu swój talent, jest wyraźnie dumny, że go zachował, kto wie, może nawet patrzy z góry na tych, którzy inwestując, ryzykowali wiele. On nie ryzykował, nie dociekał, nie zachwycał się, a tylko trwał przy swoim, więc teraz, na zakończenie służby, wygłasza swoje życiowe credo, które nie ma nic wspólnego z prawdziwym Credo, jest bowiem jedynie serią przytyków i impertynencji.
Inflacja talentów, brak umiejętności ich rozpoznawania i wykorzystania, to nie tylko choroba podmiotu, lecz także choroba firm i rządów demokratycznych państw. Realna wartość również i tu może znaczyć więcej lub zgoła zupełnie co innego niż to dumnie ustalił chory rynek lub wola skorumpowanej większości, dlatego żaden przedsiębiorca lub polityk, szukający prawdziwych talentów, nie odniesie tu łatwych sukcesów. Łatwiej żyć rozrzutnie na koszt dzieci niż wymagać od rówieśników, łatwiej zadłużyć się i konsumować niż inwestować, łatwiej inwestować na krótką metę, z prądem, z myślą o najbliższych wyborach niż z myślą o talentach, które mogłyby dać najwięcej, ukrytych w ludziach, w ich wierze i kulturze, ale możliwych do wykorzystania tylko na drodze partnerskiej współpracy.
Współcześni Grecy i Rzymianie już tego chyba nie potrafią. To raczej inni, ponad głowami demokratów, muszą ich pouczać jak pozbyć się złych długów i nieodpowiedzialnych polityków, żeby rynek i demokracja znowu miały sens. Nie ma w tym żadnego nadużycia. Demokracja nie jest wolą jakiejkolwiek większości, a tylko tej, która potrafi rozpoznać skutki swoich decyzji i wziąć za nie odpowiedzialność także wtedy, gdy są znacznie gorsze od zamierzonych, zaś rynek nie jest jedynie wypadkową ludzkich potrzeb, skrzyżowaniem podaży i popytu, ale historią wartości dodanej nawet na dnie kryzysu.
Słowa Ewangelii wg św. Mateusza na 33. Niedzielę Zwykłą (Mt 25, 14-30)
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Pewien człowiek mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.
Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».
Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: «Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent i rzekł: «Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność». Odrzekł mu pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów».
Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Skomentuj artykuł