Kościół jako społeczność zbawionych
Kościół na ziemi jest społecznością zbawionych, jego członkowie, pozostający z nim w komunii, nie muszą więc obawiać się już sądu Bożego po śmierci. Sąd jest dla wszystkich innych, spoza Kościoła. Chrzest wprowadza więc do Kościoła na ziemi, i nic to nie mówi o eschatycznym zbawieniu "pogan".
Kościół jako społeczność zbawionych – próba zrozumienia aksjomatu: „Poza Kościołem nie ma zbawienia” [referat wygłoszony na sympozjum Sekcji Patrystycznej przy Komisji Nauki KEP, w Płocku, 22 IX 2009]
Punktem wyjścia tych rozważań są słowa Ewangelii mówiące o Królestwie Chrystusowym, jako o rzeczywistości, która „już jest”, a nie tylko ma nadejść w bliżej nieokreślonej przyszłości. Nim zobaczymy interpretacje Ojców, zacznijmy od fragmentu Ewangelii wg św. Jana:
J 5, (24) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.
(25) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą.
(26) Jak Ojciec ma życie w sobie samym, tak również dał to Synowi: mieć życie w sobie.
(27) Dał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.
(28) Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, kiedy wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Jego:
(29) i ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie do życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie sądu.
Często w tłumaczeniach w ostatnim zdaniu jest napisane na zmartwychwstanie potępienia co jest ewidentnym błędem, niczym nie usprawiedliwionym. Kto słucha Słowa Syna Bożego, nie idzie na sąd, jest usprawiedliwiony jakby z góry i sprawa jego wejścia do Królestwa Boga Ojca jest „przesądzona”, czyli ustalona przed sądem. To było tą „Dobrą nowiną”, która ludzi zachwycała i skłaniała do podjęcia katechumenatu i wejścia do Kościoła. Odtąd bowiem nie trzeba się było więcej bać sądu i wszelkich wyroków boskich. Sąd pozostawał ważny i obowiązkowy dla tych, którzy nie słuchają Syna, nie znają go. Oczywiście nie jest przesądzone, czy nieznający Chrystusa będą zbawieni, czy nie. Ich właśnie dotyczy sąd opisany przez Mateusza (25, 31-46). Część z nich pójdzie na lewo, a część na prawo, choć nikt z nich o Chrystusie nie słyszał i nigdy ze względu na Niego nic nie zrobił.
Apokalipsa wyraża tę sama ideę za pomocą żydowskiej idei mesjańskiego millennium. Tekst mów tak:
Ap 20, 1-15
(1) Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce.
(2) I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat.
(3) I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony.
(4) I ujrzałem trony – a na nich zasiedli sędziowie, i dano im władzę sądzenia – i ujrzałem dusze ściętych dla świadectwa Jezusa i dla Słowa Bożego, i tych, którzy pokłonu nie oddali Bestii ani jej obrazowi i nie wzięli sobie znamienia na czoło ani na rękę. Ożyli oni i tysiąc lat królowali z Chrystusem.
(5) A nie ożyli inni ze zmarłych, aż tysiąc lat się skończyło. To jest pierwsze zmartwychwstanie.
6) Błogosławiony i święty, kto ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu: nad tymi nie ma władzy śmierć druga, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i będą z Nim królować tysiąc lat.
(7) A gdy się skończy tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. […]
(11) Potem ujrzałem wielki biały tron i na nim Zasiadającego, od którego oblicza uciekła ziemia i niebo, a miejsca dla nich nie znaleziono.
(12) I ujrzałem umarłych – wielkich i małych – stojących przed tronem, a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest księgą życia. I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów.
(13) I morze wydało zmarłych, co w nim byli, i Śmierć, i Otchłań wydały zmarłych, co w nich byli, i każdy został osądzony według swoich czynów.
(14) A Śmierć i Otchłań wrzucono do jeziora ognia. To jest śmierć druga - jezioro ognia.
(15) Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia.
Interpretacja jest dość prosta: Anioł zstępujący z nieba i mający władzę związania diabła, to zapewne Syn Boży w źródłach judeochrześcijańskich przedstawiany jako Anioł [1]. Ożywieni i królujący z Chrystusem to wierni ochrzczeni; powszechnie nazywano chrzest ożywieniem lub odrodzeniem. Święty Justyn pisał o katechumenach:
JUSTYN, Apologia I, 61, 2n. Wszyscy, którzy doszli do uznania za prawdziwe tego co nauczamy i głosimy, przyrzekają, że według zasad będą prowadzić życie. Wtedy uczymy ich modlić się, pościć, prosić Boga o przebaczenie popełnionych grzechów, my zaś sami razem z nimi modlimy się i pościmy. Potem prowadzimy ich tam gdzie jest woda i w taki sam sposób jak my zostaliśmy odrodzeni, oni dostępują odrodzenia (tłum. L. Misiarczyk).
Odrodzenie to daje nie tylko nowe życie, ale sprawia, że otrzymujący je stają się kapłanami i królami z Chrystusem. Po umownym tysiącu lat, szatan wzmoże swoją działalność, ale to już będzie jego łabędzi śpiew. Nastąpi sąd tych wszystkich, którzy nie zostali odrodzeni czy ożywieni w czasie tysiącletniego królestwa. W celu sądzenia otwiera się księgi – w tym księgę życia – i dokonuje się sąd według uczynków. Autor Apokalipsy wierzy w wyroki boskie: oprócz ożywionych w millennium do zbawienia zostaną dopuszczeni po sądzie ci, którzy zostali zapisani w księdze życia.
Orygenes interpretuje ten tekst w Komentarzu do Księgi Rodzaju:
ORYGENES, RzKom V, 9. Apostoł myśli o dwojakim zmartwychwstaniu. Jedno zmartwychwstanie, to, przez które w umyśle, wewnętrznym nastawieniu i wierze wznosimy się wraz z Chrystusem od spraw przyziemnych, aby rozmyślać o sprawach niebieskich i badać to, co nastąpi w przyszłości; drugie zaś to powszechne zmartwychwstanie wszystkich ludzi, które dokona się w ciele. A więc, jak się zdaje, zmartwychwstanie umysłowe dzięki wierze dokonało się już w tych, którzy myślą „o tym co w górze, gdzie Chrystus przebywa po prawicy Boga” (Kol 3, 1-2). Natomiast powszechne zmartwychwstanie, które obejmuje wszystkich, dopiero nastąpi; tamto bowiem dokonało się przy pierwszym przyjściu Pana, to zaś dokona się przy Jego drugim przyjściu.
Dla Orygenesa ważniejsze jest duchowe nastawienie, czyli metanoia, niż sam fakt chrztu [2]. Chodzi mu o nawiązanie zerwanej kiedyś tam więzi między Logosem a logikosem. Gdy to następuje, zaczyna się zmartwychwstawanie, pierwsze przyjście Logosu staje się w ten sposób skuteczne dla człowieka. Drugie przyjście zaowocuje powszechnym zmartwychwstaniem, co w języku Orygenesa łączy się z możliwością powszechnego zbawienia: wszyscy zmartwychwstaną, to znaczy wszyscy dostąpią tej więzi z Logosem, zostaną ożywieni lub odrodzeni.
To jednak później, teraz interesuje nas pierwsze zmartwychwstanie i jego skutki. Jednym z najstarszych tekstów do tego nawiązujących jest List do Diogneta. Jeden z najczęściej cytowanych jego fragmentów o tym mówi:
List do Diogneta 5. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa... (tłum. Anna Świderkówna).
Chrześcijanie są obywatelami nieba. Prawa tego świata ich zobowiązują do określonych postaw i zachowań. Ważniejsze jednak są dla nich prawa nieba, nie dlatego, by ich zachowywanie miało im coś zapewnić, ale dlatego, że tę przynależność do nieba już uzyskali wcześniej.
Orygenes widzi to w zdaniu Piotra o królewskim kapłaństwie i ludzie wybranym [3]. Jak w Apokalipsie widzieliśmy, że ożywieni przez Chrystusa są kapłanami i królami, tak i pisze on. W jednej homilii do Księgi Liczb, w której komentuje różne obowiązki lewitów i kapłanów, mówi tak:
ORYGENES, LbHom 4, 4. Ponieważ zatem tak wygląda podział tajemnic i służby Bożej zawartej w świętych przedmiotach, to powinniśmy okazać się takimi, abyśmy stali się godni przynależności do stanu kapłańskiego, aby nie nakładano na nas cięższego brzemienia jak na istoty nierozumne, lecz byśmy jako rozumni i święci zostali włączeni do służby kapłańskiej. Jesteśmy bowiem królewskim plemieniem kapłańskim i ludem wybranym (por. 1 P, 2, 9). Chodzi tylko o to, abyśmy zasługami życia dorównując otrzymanej łasce zostali uznani za godnych pełnienia świętej służby, abyśmy po odejściu z tego świata zasłużyli, jak powiedziałem wyżej, na przyjęcie między kapłanów Bożych oraz pełniąc służbę przy Arce Przymierza, czyli w ukrytych i tajnych tajemnicach, z odkrytym obliczem wpatrywali się w chwałę Bożą (por. 2 Kor, 3, 18) i wkroczyli do ziemi świętej, której na własność udzieli nam nasz Pan, Jezus Chrystus (tłum. S. Kalinkowski).
Wcześniej pisał, że na istoty nierozumne, czyli na zwierzęta, nakłada się rzeczy ciężkie i proste, natomiast święte sprzęty nosić mają kapłani (Por. Lb 9). Oni bowiem są przeznaczeni do rzeczy wyższych. Za takich uważa Orygenes wszystkich chrześcijan. Jak kapłani mieli prawo wchodzenia do przybytku i oglądania Arki Przymierza, inni zaś nie mieli takiego prawa, tak chrześcijanie mogą podobnie. Choć mowa w tym fragmencie o zasługach, nie ma tu nic z późniejszego pelagianizmu: chodzi o to, by zasługi dorównały uprzednio otrzymanej łasce. Ci którzy łączą się z Logosem w Kościele są rozumni i święci. Dla Orygenesa jednak nic nie jest ostatecznie załatwione jednym aktem. Całe życie jest procesem i może być upadkiem lub postępem [4]. Po stworzeniu wszystkich bytów rozumnych (logikoi), te które zaczęły oddalać się od Logosu, stawały się coraz mniej rozumne, proporcjonalnie do oddalenia. Są powołane do powrotu i Chrystus po to właśnie przychodzi do ludzi. Proces powrotu zaczyna się od nawrócenia, czyli ponownego przylgnięcia do Logosu, a to skutkuje odzyskaniem rozumności. Z łaski Bożej zaś towarzyszy temu dar świętości, podniesienia jakby stworzonego logikosa do wyższego poziomu. Także to jest proces i droga, do tego, by móc oglądać chwałę Bożą.
Orygenes uważał Kościół za rzeczywistość kosmiczną, do której kiedyś od stworzenia należeli wszyscy, potem odpadli, ale znowu mają się w nim znaleźć. Oczywistą jest więc rzeczą, że jego zdaniem „poza Kościołem nie ma zbawienia”, bo Kościół jest po prostu zbiorem zbawionych. Kościół na ziemi nie jest tożsamy z Kościołem kosmicznym, tylko jest jego częścią [5]. Czasem, dla zbawienia człowieka, Bóg celowo nie powołuje kogoś do niego, odkładając jego nawrócenie na stosowniejszą porę.
O zasadach III, I, 13. A zatem z Bożego wyroku opuszczony zostaje ten, kto powinien zostać opuszczony, a Bóg okazuje cierpliwość w stosunku do niektórych grzeszników, i jest w tym pewna zasada. Również już samo to, że jest cierpliwy, sprawia Bóg dla ich pożytku, bo przecież nieśmiertelna jest dusza, o którą się troszczy i którą się opiekuje; to zaś, co nieśmiertelne i wieczne, choćby nawet powolnej podlegało terapii, nie traci zbawienia, lecz zbawienie zostaje dla niego tylko odłożone na stosowniejszą porę. Bo może nawet na dobre wychodzi, iż później osiągają zbawienie ci, którzy przesiąkli trucizną głębokiego zła. [...] Bóg bowiem przeznaczył dusze nie tylko na ten krótki okres naszego życia, który zawiera się w ramach sześćdziesięciu czy nieco więcej lat, ale na czas wieczny i wiekuisty; i jak sam jest wieczny i nieśmiertelny, tak też sprawuje opatrzność nad nieśmiertelnymi duszami. Sprawił wszak, że nieśmiertelna jest rozumna natura, którą „stworzył na swój obraz i podobieństwo” (Rdz 1, 26); dlatego też krótki czas naszego życia nie pozbawia niezniszczalnej duszy boskiej opieki i lekarstw.
W każdym razie logikos będzie zbawiony w Kościele, bez względu na to, czy rozpocznie są przynależność do niego w tym ziemski eonie, czy w którymś z następnych.
Inna eklezjologia wymaga innego rozumowania. Założenie wiary, że chrzest daje zbawienie i że ochrzczeni otrzymują dar świętości pozostaje ciągle to samo, gdy jednak nie podziela się poglądów Orygenesa na temat Kościoła kosmicznego, inaczej o tym trzeba mówić. Przykład tego mamy u św. Cypriana, który uchodzi za pierwszego, który sformułował slogan „poza Kościołem nie ma zbawienia”.
W jego listach, będących w rzeczywistości listami synodalnymi, czyli nie oddającymi tylko jego prywatnych poglądów, ale całego kartagińskiego Kościoła, sformułowanie to znajdujemy kilkakrotnie w sensie „poza Kościołem nie ma prawdziwego chrztu” [6]. Argumentacja jest następująca:
CYPRIAN, List 72, 1. Postanowiliśmy bowiem, że zanurzonych poza Kościołem i skalanych skazą bezbożnej wody u heretyków i schizmatyków, gdy przychodzą do nas i do Kościoła, który jest jeden, należy chrzcić i że za mało jest włożyć na nich rękę, aby otrzymali Ducha Świętego, jeśli nie otrzymają chrztu w Kościele. [2] Wtedy bowiem dopiero mogą być całkowicie uświęceni i stać się dziećmi Boga, gdy odrodzą ich oba Sakramenty (sacramento utroque). Napisane jest bowiem: Jeśli się kto nie odrodzi z wody i Ducha Świętego, nie może wejść do królestwa Bożego (J 3, 5).
Tylko w Kościele zatem otrzymują wierni uświęcenie i stają się dziećmi Bożymi – czyli nic dodać nic ująć jeśli chodzi o zbawienie w samej swej istocie. Dyskurs afrykańskich Ojców dotyczy widzialnego instytucjonalnego Kościoła, do którego należą. Kto w nim jest ochrzczony i w nim pozostaje, jest zbawiony. Kto jest poza – zbawiony nie jest. Nie ma tam bowiem ani Ojca, ani Syna ani Ducha Świętego [7].
W tym miejscu można sobie zadać pytanie, czy zdanie Cypriana znaczyło, iż zbawienie wieczne też zależy od przynależności do tego ziemskiego Kościoła, czy nie. Wydaje się, że nie znajdziemy na to odpowiedzi. Pisze on bowiem do chrześcijan i o chrześcijanach, o heretykach pisze, że nie należą do Kościoła, więc nie należą do społeczności zbawionych, nie zajmuje się jednak, o ile mi wiadomo, ich zbawieniem wiecznym. W jednym miejscu znalazłem coś na temat zbawienia wiecznego heretyków, ale tekst ten jest trudny w interpretacji. Chodzi w nim o duchownych Kościoła, którzy przeszli do jakichś grup heretyckich, tam działali, również udzielając chrztu – nieważnego według Afrykańczyków – a następnie chcą wrócić do Kościoła. Cyprian mówi, że można im przebaczyć i przyjąć ich, ale jako świeckich. Pisze Cyprian: „Niech będą zadowoleni, że zostali dopuszczeni do pokoju, którego byli wrogami. Nie należy im dawać, choć wrócą, broni święceń i godności (ordinationis et honoris arma), której używali przeciw nam, jako buntownicy” [8]. Oni wrócą do jedności Kościoła, czyli do społeczności zbawionych, ale co z tymi, których w czasie swej heretyckiej działalności uwiedli i sprowadzili na manowce? O tym pisze:
Epist. 72, II [3] Qui etsi ipsi postmodum ad ecclesiam redeunt, restituere tamen eos et secum revocare non possunt, qui ab eis seducti et foris morte praeventi extra ecclesiam sine communicatione et pace perierunt: quorum animae in die iudicii de ipsorum manibus expetentur, qui perditionis auctores et duces exstiterunt. Et idcirco satis est talibus revertentibus veniam dari: Non tamen debet in domo fidei perfidia promoveri. Nam quid bonis et innocentibus atque ab ecclesia non recedentibus reservamus, si eos qui a nobis recesserint, et contra ecclesiam steterint, honoramus? | List 72, II [3] I jeśli potem wrócą do Kościoła, nie mogą jednak przywrócić i przywołać tych, którzy przez nich uwiedzeni, umarli na obczyźnie, poza Kościołem, i zginęli, nie mając wspólnoty i pokoju. W dniu sądu ich dusz zażąda się z rąk tych [9], którzy byli sprawcami i wodzami zguby. Wobec tego tym, którzy powracają, wystarczy przebaczyć; jednakże w domu wiary niewierność popierana być nie może; co bowiem zachowamy dla dobrych i niewinnych i dla tych, którzy nie odstąpili od Kościoła, jeśli tych szanujemy, którzy od nas odeszli i występowali przeciw Kościołowi? |
Co Cyprian ma na myśli pisząc, że zażąda się ich dusz od tych, którzy ich zwiedli, bo oni są odpowiedzialni za ich upadek? Zostanie więc jakby im przypisany. Czym to jednak ma skutkować? Skoro tych duchownych przyjmuje się do grona zbawionych w Kościele na ziemi, to zapewne nie po to, by następnie i tak zostali potępieni na Sądzie, jako odpowiedzialni za upadek innych. A ci inni? Skoro ich grzech przynależności do herezji zamiast do Kościoła – jedynej wspólnoty zbawionych – miałby zostać przypisany sprawcom ich upadku, znaczy że oni powinni z tej odpowiedzialności być zwolnieni. Z tego zaś można by wnioskować, że ci „uwiedzeni” pozostający na ziemi poza Kościołem, czyli poza zbawieniem, w dniu sądu zostaną usprawiedliwieni jako niewinni swego stanu. Wraca więc stara, przedchrześcijańska, a wręcz ogólno-religijna koncepcja sądu po śmierci, dla wszystkich, na którym wyrok zapadnie na podstawie uczynków i osobistej odpowiedzialności, z chrześcijańską koloraturą wyłączającą spod tego sądu ochrzczonych wiernych, zbawionych już przez przynależność do Kościoła.
Widzimy więc, że Cyprian pisząc o Kościele poza którym nie ma zbawienia nie wypowiada się na temat zbawienia wiecznego wszystkich ludzi i nie sugeruje, że tylko członkowie Kościoła mogą je osiągnąć. Ci, którzy do Kościoła na ziemi na należą, zostaną zakwalifikowani – lub nie – do zbawienia na Sądzie Bożym.
Zapewne u każdego z Ojców można by znaleźć jakieś wypowiedzi na ten temat, przyjrzyjmy się jednak tylko świętemu Augustynowi, on bowiem poddał tę myśl własnej reinterpretacji. Łączy on cytaty z Ewangelii według św. Jana z Apokalipsą i pisze tak:
AUGUSTYN, O Państwie Bożym XX, 9, 4. Nadchodzi a nawet już nadeszła godzina kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego, a ci którzy słyszą żyć będą (J 5, 25). A więc reszta ich nie ożyje. Przez dodanie słowa Aż upłynęło tysiąc lat (Ap 20) trzeba rozumieć iż nie żyli oni wtedy kiedy powinni byli żyć, przechodząc mianowicie ze śmierci do życia. Dlatego gdy przyjdzie dzień, w którym nastąpi też zmartwychwstanie ciał, nie pójdą z grobów do życia ale na sąd , to znaczy na potępienie, zwane drugą śmiercią. Ktokolwiek bowiem do chwili. gdy upłynie tysiąc lat, nie odzyskał życia, to jest przez cały ten czas w którym dokonuje się pierwsze zmartwychwstanie, nie usłuchał głosu Syna Bożego i nie przeszedł ze śmierci do życia ten w drugim zmartwychwstaniu, czyli w zmartwychwstaniu na pewno przejdzie z tymże ciałem do drugiej śmierci (tłum. W. Kornatowski).
W takiej interpretacji czas mesjańskiego millennium, czyli czas Kościoła, jest czasem pierwszego zmartwychwstania. Jego zdaniem jednak, tylko i wyłącznie zostaną zbawieni ci, którzy do społeczności zbawionych przystali na ziemi. Bez odrodzenia czy ożywienia w chrzcie jest to niemożliwe. Augustyn nie zwrócił uwagi na zapis o różnych księgach otwieranych na Sąd (Ap 20, 12-15). Wśród nich jest tajemnicza księga życia, w której zapisano tych, którzy mają być zbawieni, choć nie zostali ożywieni w ciągu millennium, czyli nie mieli udziału w pierwszym zmartwychwstaniu. Przekonanie Augustyna co do niemożliwości zbawienia wiecznego ludzi, którzy nie przyjęli chrztu w Kościele – i nie pozostali mu wierni – jest niewzruszone. W długim liście do św.
Hieronima, w którym ubolewa nad nieszczęściami dotyczącymi dzieci w ogóle, a zwłaszcza nad losem wiecznych tychże, jeśli umierają bez chrztu, pisze następujące słowa:
AUGUSTYN List 166, 9, 28. Hipoteza nie może przeczyć wierze nieugiętej i mającej mocne korzenie, na podstawie której Kościół Chrystusa wierzy, że nawet dzieci nowonarodzone nie mogą być zbawione od potępienia, jak tylko przez łaskę imienia Chrystusa, którą on sam złożył w sakramentach.
Utożsamienie Kościoła, czyli społeczności zbawionych na ziemi z gronem zbawionych w Królestwie Ojca – powiedzmy wręcz: utożsamienie co do liczby i rodzaju – wydaje się być dziełem Augustyna. Można by przebadać, czy wpływu na to nie mogła mieć jakaś inna tradycja, ale tak się wydaje, podobnie jak utożsamienie sądu wzmiankowanego w J 5, 29 z potępieniem, jak widzieliśmy w cytowanym fragmencie z Państwa Bożego. Zaważyło to na tłumaczeniach przez całe wieki. Święty Hieronim w Wulgacie daje jeszcze prawidłowo resurrectio iudicii, ale po polsku ostatnio jeszcze tłumaczy według Augustyna bp Romaniuk, wcześniej ks. Kowalski, Biblia Tysiąclecia konsekwentnie aż do piątego wydania; tylko Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne nie zmienia tekstu.
Jak więc widać z tych krótkich obserwacji, najstarsza Tradycja Kościoła jest jednoznaczna co do tego, że Kościół jest społecznością zbawionych. Kto od niej odpada przez grzech, ma po pokucie możliwość powrotu i jeśli umrze w tej społeczności, jako zmartwychwstały pierwszym zmartwychwstaniem nie podlega sądowi. Wraz ze świętym Augustynem następuje zaś utożsamienie Kościoła na ziemi z Kościołem w niebie i w nauczaniu kościelnym pojawia się teza o potępieniu wiecznym wszystkich nienależących do Kościoła.
[1] Por. np. Wniebowzięcie Izajasza czy List Apostołów.
[2] Por. H. CROUZEL, La «première» et la «seconde» résurrecion des hommes d’après Origène, Didascalia 3 (1973) 3-19; przedrukowane w: Les fins dernières selon Origène.
[3] 1 P 2, 9. Por. E. DAL COVOLO, Sacerdozio dei fedeli, gerarchia della santità e gerarchia ministeriale in alcune omelie di Origene, Origeniana Octava, Peeters 2003, I, 608.
[4] Ostatni artykuł, w którym zajmuję się tym zagadnieniem, to Żydowski apokryf Modlitwa Józefa w interpretacji Orygenesa, Człowiek i Społeczeństwo 29 (2009) 31-44.
[5] Por. FRANCESCA COCCHINI, La chiesa nel Commento a Giovanni, w: Il Commento a Giovanni di Origene: il testo e i suoi contesti, Biblioteca di Adamantius 3, Pazzini Stampatore Editore, Villa Verucchio 2005, 340nn.
[6] CYPRIAN, List 70, SCL 1, 22nn; List 72, SCL 1, 25; List 73, 21, PSP 1; Orzeczenie 87 biskupów, 1. 9. 17. 42. 45; 72. 74, SCL 1, 27nn.
[7] CYPRIAN, List 73, 21.
[8] CYPRIAN, List 72, II,1; SCL 1, 26.
[9] W wydaniu SCL napisaliśmy błędnie: „ich dusze zażądają ręki tych...”.
Skomentuj artykuł