O lwie w reggae, Pszczynie, Narnii i Biblii
Różne są wrażliwości. Moja jest taka, że gdy widzę lwa, czuję update duchowy.
Uwielbiam lwy. Kiedy (ostatnio) byłem w oliwskim zoo - to jak na złość - pochowały się w krzaczorach (ucinały sobie zasłużoną drzemkę).
Bardzo lubię kamienne figury lwów. Bardzo się ucieszyłem, kiedy zobaczyłem jedną z nich w Pszczynie. Musiało to wyglądać dość zabawnie. Cała moja rodzinka robiła właśnie fotki zamku (bądź też sobie z zamkiem), a ja pognałem zrobić fotkę głowy lwa. Była piękna i majestatyczna. Nikt o tym nie wiedział, ale właśnie W TYM momencie trafiłem "przez szafę mego umysłu i wyobraźni" do pewnej pięknej krainy. A wszystko to w ułamku wzruszenia.
Lew to także - tylko (i AŻ!) - symbol - zupełnie INNEGO LWA. Jak odkryłem Jego krainę?
Kilka dni temu byłem na koncercie genialnego zespołu: ETNA KONTRABANDE (duchowa uczta, radość, energia, momenty zadumy, cała kapela dynamit dobrych wibracji - polecam!, wydają 5 płytę jesienią - na swe 20-lecie!).
Patrzę na syntezator, a tam nalepka z lwami. Patrzę na fryzurę wokalisty Łukasza, a tam kolejny "lwi wątek" - dredy (niektórzy zwą je "loki lwa"). Łukasz (co za energia sceniczna, petarda!) - przypomniał mi - jedno z moich pierwszych skojarzeń - z owym lwem.
To była jedna z pieszych pielgrzymek: Elbląg - Jasna Góra.
Łukasz (wówczas jeden z młodszych uczestników grupy Pomezania Malbork) śpiewał piosenkę: Hej Jezu królem tyś! Pamiętam jak genialnie intonował słowa: "Hej, o hej, o Lwie Judy". Nie kumałem wtedy: co ma wspólnego Jezus z jakimś Lwem Judy? Ciekawy zbieg okoliczności, że ową chrześcijańską pieśń - o LWIE JUDY - poznałem po raz pierwszy - dzięki człowiekowi, który po latach (jako wokalista zespołu grającego reggae) będzie miał na głowie fryzurę, która symbolizuje (w tej muzyce) - m.in. grzywę LWA JUDY. Oczywiście to nie jedyna interpretacja! Czasami to znak jedności z naturą. Dread-locks nie można też ograniczyć do reggae, bo są znane już 2500 lat p.n.e. (a na Jamajce miały się pojawić około roku 1950).
Mnie interesuje jednak motyw "loków LWA".
Jedno z wielu znaczeń dredów odnosi się do proroctwa w Starym Testamencie, które ZAPOWIADA osobę Jezusa - Lwa z pokolenia Judy. W księdze Rodzaju 49,8-10 - podane jest ostatnie przemówienie Jakuba - do jego 12 synów. Z nich wywodzi się biblijny naród wybrany. Jakub nazywa czwartego z braci: "młodym lwem". Prorokuje, że w jego rodzie będzie KTOŚ komu: "posłuch okażą narody". Z pokolenia Judy pochodzą: Dawid, Salomon i Jezus. Jakub mówił o lwie, który otrzyma berło. O znakach władzy tego lwa. Chrystus nie miał berła i korony, prócz korony cierniowej i "tronu krzyża". Jakub też dodaje, że ten LEW: "swojego osła przywiąże do winnego krzewu". Jezus - nie najechał odbić Jerozolimy z rąk pogan. Wjechał na ośle. Mówił, że jest winnym krzewem, a my w relacji osobistej z Nim - jego latoroślami.
Tytuł "Lew z pokolenia Judy" jest TEŻ w Apokalipsie św. Jana. Co tam czytamy?
(…) Jeden ze starszych rzekł do mnie: Nie płacz!
Oto zwyciężył Lew z plemienia Judy, potomek Dawida. On otworzy zwój i siedem pieczęci. Na środku tronu (…) zobaczyłem stojącego Baranka - jakby złożonego w ofierze (Ap 5, 5-6a)
Zmartwychwstały Pan to Lew Judy, to Baranek wielkanocny.
Kiedy więc piszę o lokach Lwa to kompletnie nie chodzi mi o millenarystyczno-mesjański kult rastafariański, który zapoczątkował Marcus Garvey (który też ma różne odłamy i nie ma tam jednolitych dogmatów i interpretacji). Nie znam się na tym i nie na moją głowę są historie o etiopskim cesarzu Haile Selassie I (pomysły nawet, że był inkarnacją Chrystusa). Nazywano go: Walecznym Lwem Judy.
Różne są też interpretacje religijności Boba Marleya. Nosił pierścień z wygrawerowanym Lwem Judy. Śpiewał o Nim (np. "Lion of Judah", "Iron. Lion. Zion"). Był związany z ruchem Rastafari (w późniejszym okresie życia). Wychowany w społeczności chrześcijańskiej (z silnym wpływem elementów religii plemiennej). Był w pewnym czasie pod wpływem jednego z odłamów Rastafari - 12 Plemion Izraela. Śmiertelnie chory przyjął chrzest w Etiopskim Kościele Ortodoksyjnym.
Natomiast w reggae, które bardzo lubię zdarzają się wezwania modlitwy do JAH. Nie każdy z rastafarian - rozumie to słowo tak samo. Dla mnie ważny jest fakt, że to skrócona forma imienia BOGA JAHWE. Słowo Alleluja - czyli HALLELU-JAH - oznacza: chwalmy, wysławiajmy Jahwe (Pana). Bo świat muzyki reggae to też zespoły chrześcijańskie i katolickie. O zwycięskim Lwie Judy - Jezusie śpiewają np. Maleo Reggae Rockers, Propaganda Dei, Good God (tworzą go kapłani katoliccy oraz ludzie świeccy).
Kolejny ważny trop: Nie czas i miejsce pisać teraz, jak C.S.Lewis odnalazł na nowo Chrystusa (dzięki przyjaźni z profesorem J.R.R Tolkienem). Istotne jest, że po tym powrocie stworzył "Opowieści z Narni". Dzięki ich lekturze zakochałem się mocniej w Jezusie i zacząłem więcej czytać Biblię. Jest tam postać Aslana (co po turecku znaczy: LEW). Lew Aslan to symbol Chrystusa. Ilość biblijnych aluzji, metafor, alegorii (w 7 tomach) to temat dobry - do co najmniej habilitacji. Aslan umiera za grzech: "syna Adama i Ewy" - Edmunda i "powraca". Przywołam tylko dwie ważne sceny z tej książki. Kiedy dzieci mają wrócić z Narnii (do swego świata) bardzo płaczą, że nie spotkają już Aslana:
- Tu nie chodzi o Narnię, wiesz przecież - łkała Łucja
- Tu chodzi o CIEBIE! Nie spotkamy Ciebie! A jak mamy żyć, nigdy już Ciebie nie spotykając?
- Ależ spotkasz mnie jeszcze, kochanie - powiedział Aslan.
- Czy ty…czy tam jesteś również, panie? - zapytał Edmund.
- JESTEM - rzekł Aslan - Ale tam noszę inne imię. Musicie mnie rozpoznać pod TYM imieniem.
W tym samym (trzecim tomie): "Podróż Wędrowca do świtu" bohaterzy docierają do Krainy, gdzie odnoszą wrażenie, że niebo łączy się ziemią. W pewnym momencie słyszą:
- Chodźcie, śniadanie czeka - powiedziało jagnię swoim słodkim, mlecznym głosem
(…) dostrzegli ognisko płonące na trawie i piekące się na nim ryby (….)
- Powiedz nam, jagniątko - zapytała Łucja - czy tędy wiedzie droga do Krainy Aslana? (…)
- Do mojego kraju można się dostać z każdego świata - powiedziało JAGNIĘ, a kiedy to powiedziało jego śnieżna biel rozkwitła w ciemne złoto, jego rozmiary zmieniły się nagle i stało się samym Aslanem, wznoszącym się nad nimi i rozsiewającym światło z płomienistej grzywy.
To pisał człowiek, który znał historię Jezusa (Lwa Judy/Baranka Bożego), który nad jeziorem Galilejskim urządził takie samo śniadanie (z rybnym grillem) tuż po swoim zmartwychwstaniu.
Aslan odsłonia swą pełnię (dzieciakom z "Opowieści z Narnii") - w 7 tomie p.t. "Ostatnia bitwa". To piękna alegoria Apokalipsy i końca świata, lecz to już inna historia (zachęcam do lektury wszystkich 7 tomów!). Wierzę, że prędzej, czy później odsłoni SWE OBLICZE każdemu z nas (ale to już inna historia - twoja, moja, nasza…)
***
Mieszkam w mieście, gdzie lwy są ważnym symbolem. Herb Jerozolimy (miasta, które również jest mą "duchową stolicą") ma w sobie - postać stojącego Lwa Judy. Mój kolega-ksiądz przed pójściem do seminarium był częścią świetnego zespołu reggae - Jordan (Starogard Gdański wymiata) Miał też dredy, które ściął. Widziałem je lata później. Nigdy nie planowałem nosić dredów. Gdyby jednak tak mi się "zadziało" w głowie, to nosiłbym je świadomie - jako znak oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa - zwycięskiego Lwa Judy.
Na razie:
Wzruszam się oglądając i czytając "Opowieści z Narnii".
Wzrusza mnie każdy tekst o lwie Aslanie.
Szukam w Słowie Bożym - Lwa i Baranka Bożego.
Odnajduje piękne duchowe treści w muzyce reggae.
Lew z Oliwy. Lew z Pszczyny.
Lew w dredach i muzyce. Lew w Narnii.
Lew w Biblii.
Dla kogoś może to być łopatologiczne łączenie. Naciąganie. Dla mnie to "obcowanie" z Tajemnicą, która przemawia do SERCA - zarazem TAK SAMO i zarazem ZUPEŁNIE INACZEJ. Różne są wrażliwości. Moja jest taka, że jak widzę lwa, to czuję up-date duchowy.
Tekst ukazał się na blogu zapiskipawelka.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł