Brudne pieniądze płynęły z Francji, Niemiec czy USA. Tak Zachód kupował sobie dyktatorów
W robieniu interesów nie ma granic - zachodnie koncerny przez lata wydawały dziesiątki milionów dolarów na przekupywanie dyktatorów. Nie przeszkadzała im w tym wiedza, w jak krwawy sposób sprawowane są dyktatorskie rządy. Łapówki za załatwienie lukratywnych kontraktów były (są?) na porządku dziennym - ważne, żeby płynęły cicho. A najlepiej, żeby skorumpowani politycy wydawali brudne pieniądz tam, skąd je dostali - w Paryżu, na Lazurowym Wybrzeżu, na Florydzie czy w Kalifornii. O kupowaniu wpływów u krwawych dyktatorów pisze Łukasz Walewski w książce "Jak ograć tyranów".
Samolot do Disneylandu, niemieckie rakiety w dżungli
Żeby ograć tyrana, trzeba też wiedzieć, jakie są jego ulubione sztuczki negocjacyjne albo chociaż mieć świadomość, czego używali dyktatorzy, którzy zapisali się krwią na kartach historii. O tym, jak Mobutu [Sese Seko, dyktator Zairu – przyp. red] udało się przechytrzyć cały świat, przypominał Paul Kenyon:
"Trudno było przekonać kogokolwiek poza krajem, że despotyczny reżim Mobutu torturuje i morduje własnych obywateli, o czym regularnie starały się informować takie organizacje, jak Amnesty International i Human Rights Watch. Czyż Mobutu to nie elegant, noszący wysokie kołnierze i kapelusz ze skóry lamparta, człowiek, który gościł mistrzów boksu, a 200 znajomym i członkom rodziny zafundował lot do Disneylandu na Florydzie? Czyż nie był gospodarzem konkursu Miss Universe w Kinszasie? To wszystko przecież nie pasuje do opisu tyrana. Mobutu był mistrzem w przemyślanym odwracaniu uwagi, często urządzał ekscentryczne występy i spektakularne widowiska, aby ukryć przed światem swoje postępki. Zainicjował nawet Afrykański Program Kosmiczny, w którym odgrywał rolę pragnącego, by Zair sięgnął gwiazd, i wspierającego postęp afrykańskiej nauki. W rzeczywistości przedsięwzięcie to zorganizowała niemiecka firma produkująca rakiety nośne, która zapłaciła Mobutu 150 milionów dolarów za możliwość realizowania programu w Zairze, ponieważ w Niemczech jej działalność została zakazana. W dniu, w którym w bezludnej górskiej okolicy przeprowadzano pierwszą próbę rakiety OTRAG-1, Mobutu stał dumnie na zboczu, by obserwować start. Rakieta wzniosła się ku niebu, a po chwili łukiem runęła w dół i eksplodowała w dolinie u stóp punktu obserwacyjnego prezydenta".
Francuzi płacą milionami, a pieniądze wracają do Paryża czy do Cannes
Jedną z metod negocjacji z tyranem jest również zwyczajne przekupstwo. Środek prosty i szybki, choć nietani. Dyktatorzy mają ego wybujałe do granic absurdu. (…) Ważne, aby zacierać ślady korupcji – zawsze tego chcieli i nadal chcą zarówno dyktatorzy, jak i przekupujący, dlatego podobne „transakcje” zawiera się często przez pośredników. Przykładów jest wiele, ale jednym z najciekawszych pozostaje opisany przez Paula Kenyona „szwindel nigeryjski”.
"Dla bezpieczeństwa Etete [Dan Etete – nigeryjski minister ds. ropy naftowej za rządów dyktatora Sani Abachy – przyp. Ł.W.] posługiwał się pośrednikami, którzy wypłacali za niego pieniądze. Od czasu do czasu udawali się do banków we Francji i podejmowali miliony przelewane z jego rachunków w Gibraltarze, Genewie, Liechtensteinie czy na Bliskim Wschodzie. Korporacyjne zapory sieciowe, jakich używał, były wymyślnymi mechanizmami działalności przestępczej z rodzaju tych, które służą wyłącznie do ukrywania pieniędzy. Obejmowały udziałowców pod pseudonimami, dyrektorów z fikcyjnymi adresami, prawdziwych właścicieli ukrytych za fałszywymi właścicielami. Jego transakcje wykraczały daleko poza ministerstwo, ubijał interesy w eleganckich hotelach całego świata, gdzie spotykał się z pośrednikami pośredników, mających powiązania z włoską mafią i rosyjskimi oligarchami. Nie było potrzeby prowadzenia dokumentacji. Umowy pieczętowano uściskiem dłoni w obecności ceniących się adwokatów. Dokumentacja oznaczała pozostawianie śladów, a Etete nie chciał niczego pozostawiać. Interesy należało prowadzić tak, by w razie czego móc się wszystkiego wyprzeć. Francuski koncern ELF zwrócił się do Etete w 1997 roku, gdy ten był jeszcze ministrem, w sprawie odnowienia czterech licencji na wydobycie ropy. Etete zajął się tym osobiście i poinformował dyrektorów spółki, że muszą wypłacić mu premię po 5 milionów dolarów za każde zezwolenie – w sumie 20 milionów – lub ich kontrakt przepadnie. Kwota została przekazana bezpośrednio na rachunek w banku szwajcarskim. To samo spotkało niewielką niezależną spółkę Addax. Kilka lat później jej dyrektorzy wyjaśniali przed francuskim sądem, że nie było możliwości Sposoby na wybujałe ego 189 uzyskania koncesji na ropę w Nigerii bez uprzedniej łapówki dla Etete. Zezwolenia kosztowały ich 10 milionów dolarów. Etete bynajmniej nie ukrywał swojej rozrzutności w prywatnym życiu. Kupił wspaniałą willę przy ekskluzywnym Boulevard D’Argenson w Paryżu za 28 milionów franków. Jedna nie wystarczała, więc kupił drugą. I jeszcze jedną. Do swoich francuskich domów zamówił meble w stylu art déco i obrazy, za które płacił pieniędzmi ze szwajcarskich kont bankowych, potem przystąpił do renowacji basenów, urządzania kuchni według wzorów wybitnych projektantów i wykładania marmurem ogromnych powierzchni w korytarzach i łazienkach. Wstąpił do Ritz Club i stał się miłośnikiem francuskiej Riwiery. Lazurowe Wybrzeże było jego ulubionym miejscem wypoczynku. Arystokratyczny urok Nicei tak przypadł mu do gustu, że postanowił również tutaj kupić nieruchomość, ale potem zmienił zdanie i zdecydował się na dzierżawę w raju podatkowym Monako. Pokochał żeglowanie, zachwyciły go wspaniałe jachty z basenami i miejscem lądowania dla helikopterów, więc udał się na zakupy do Cannes. Swoje nowe nabytki zacumował w pięknym uzdrowisku Golfe Juan. Był to dwusilnikowy ślizgacz zbudowany w Miami i jacht oceaniczny z czterema apartamentami i kabiną dla VIP-ów. Jacht nazwał „King Amaran”, od jednego ze swoich pseudonimów lub od imienia pradziadka, w zależności od tego, komu wierzyć".
Nie musimy rozmawiać. Musimy wieszać. (Huda Ben Amer, libijska polityczka i ulubienica Kaddafiego)
Spore korzyści majątkowe przyjęli również prezydent i wiceprezydent Gwinei Równikowej – Teodoro i Teodorin Obiangowie (ojciec i syn). Płacił koncern naftowy Walter International.
Amerykanie płacą za sportowe auta i uciechy z dziewczętami
"Obianga zażyczył sobie, aby jego syn Teodorin kształcił się w Ameryce. Firma Walter International zgodziła się to zorganizować i płacić czesne, lecz Teodorin, zamiast w Kalifornii skupić się na nauce angielskiego, zasmakował w sportowych samochodach i zabawach z dziewczętami, a spółka miała regulować rachunki (…). Kiedy zaczęła się gorączka naftowa, wielcy gracze wraz z amerykańskim bankiem narodowym, kancelariami prawniczymi i agencjami handlu nieruchomościami zabiegali o względy Obianga i jego rodziny na skalę rzadko spotykaną w przemyśle naftowym.
Łukasz Walewski "Jak ograć tyranów" (wyd. MANDO)
Prowadzono nawet w tej sprawie postępowanie wyjaśniające w Senacie USA:
"Komisja senacka zbadała również działalność spółek naftowych w Gwinei Równikowej. Okazało się, że Walter International to firma opłacająca kształcenie rodziny Obianga i członków elity reżimu. Podczas trwania boomu naftowego to samo robiło sześć innych koncernów energetycznych. Jeszcze więcej zastrzeżeń wzbudzały ogromne sumy wypłacane bezpośrednio ludziom reżimu i ich rodzinom, często za grunty i zapewnienie „ochrony” – to eufemizm oznaczający bezpieczeństwo od gangów i zbirów. Jedna z dużych spółek energetycznych, Triton, dzierżawiła nieruchomość na swoją działalność od czternastoletniego ucznia, który okazał się krewnym prezydenta i wraz ze swoją matką zarobił na tym pół miliona dolarów".
Pieniądze płyną od demokracji do dyktatura. Korupcja rozprzestrzenia się z góry na dół
Dyktatorzy i ludzie z ich otoczenia najbardziej łakną właśnie bogactwa.
"(…) Nie istnieje bodajże dyktatura, która by nie stworzyła rozległej sieci praktyk korupcyjnych. A najbardziej przekupne głowy państwa to właśnie dyktatorzy. W roku 2004 zwalczająca korupcję organizacja Transparency International sporządziła listę najbardziej skorumpowanych przywódców ostatnich dziesięciu lat. Mohamed Suharto, który rządził w Indonezji w latach 1967–1998, zagarnął według szacunków 15–35 miliardów dolarów. Zaraz za nim uplasowali się: filipiński prezydent Ferdinand Marcos z kwotą 5–10 miliardów dolarów, Mobutu Sese Seko z 5 miliardami, Slobodan Milošević z majątkiem wysokości miliarda dolarów i Jean-Claude Duvalier z kwotą 300–800 milionów. Musimy zjechać aż do siódmego miejsca, żeby znaleźć przywódcę niebędącego despotą. Chodzi tu o byłego prezydenta Peru Alberta Fujimoriego, ale on nie był demokratą z krwi i kości. Korupcja ma to do siebie, że rozprzestrzenia się z góry na dół. Sytuacja, w której przekupny dyktator nie tworzy wokół siebie całego korupcyjnego systemu, graniczy z niemożliwością.
Skomentuj artykuł