Dlaczego większość z nas boi się umrzeć? Sekrety odkryte w obliczu śmierci
„Jestem gościem, który robi kilka pogrzebów dziennie. Czasem nawet dziesięć. Śmierć widzę na co dzień. I im dłużej się jej przyglądam, im bardziej się z nią zaprzyjaźniam, tym lepiej uczy mnie, jak dobrze żyć.” Robert Konieczny w obliczu nieuniknionego odkrywa sekrety życia, które mogą wstrząsnąć każdym, kto odważy się spojrzeć śmierci prosto w oczy.
„Nie boję się śmierci. Odkąd pamiętam, uważałem, że nie ma sensu bać się nieuniknionego” - mówi Robert Konieczny w książce Marii Mazurek „Moja przyjaciółka śmierć”. To szczere, momentami szokujące spojrzenie na to, czego większość z nas woli unikać. Konieczny, jako zawodowy grabarz, staje twarzą w twarz ze śmiercią codziennie, a jego refleksje i wspomnienia tworzą mroczny portret życia z perspektywy tych, którzy nie boją się o nim mówić.
"Boimy się rozmawiać o śmierci, tak jakby sama rozmowa miała ją wywołać czy przyspieszyć. Tymczasem odbycie szczerej, otwartej rozmowy - niekoniecznie w obliczu rychłej śmierci czy ciężkiej choroby - powinno być zupełnie normalne. Ja mojego ojca zapytałem, czy chce być spalony, czy pochowany w trumnie, na którym chce leżeć cmentarzu, czy ma jakieś inne życzenia dotyczące pochówku i samej ceremonii. Na wszystkie pytania mi odpowiedział. Normalna, luźna rozmowa, nic strasznego. "
Śmierć jako tabu, temat wyciszany i odpychany, jest w centrum tej książki. „Przecież każdy z nas prędzej czy później wyląduje w trumnie lub urnie, ale nie chcemy o tym myśleć” - mówi Konieczny, zwracając uwagę, że społeczeństwo nauczyło się unikać rozmów o tym, co nieuniknione.
Jak można chodzić do łóżka z grabarzem?
W książce znajdziemy także historie, które szokują swoją bezpośredniością. „Zawsze znajdzie się ktoś, kto gada głupstwa” - mówi Konieczny, przytaczając absurdalne reakcje ludzi, którzy dowiadują się, czym się zajmuje. Opisuje spotkania na ulicy, gdzie ludzie otwarcie zadają jego żonie upokarzające pytania: „Jak ty możesz z nim chodzić do łóżka?”. Te słowa obnażają, jak bardzo jego zawód jest odmienny i niezrozumiały dla większości społeczeństwa.
Okładka książki „Moja przyjaciółka śmierć” (Fot. Wyd. MANDO)
Zapach śmierci wchodzi wszędzie
„Zapach śmierci wchodzi wszędzie - w ściany, w twoje ubrania, w ciebie samego. Nie zapominasz tego łatwo. To specyficzna woń - początkowo słodkawa, potem gorzka. W lecie jest najgorzej”.
Pojednanie przed śmiercią
Książka porusza również wątek pojednania przed śmiercią. „Często rodziny żałują, że nie zdążyły się pogodzić, odwiedzić, przeprosić. Ale zdarza się, że ta refleksja przychodzi przed śmiercią i jest czas, by naprawić popsute relacje. Bo kto z nas chciałby odchodzić z tego świata osamotniony, skłócony z bliskimi?”. To mocny apel o to, by docenić każdą chwilę życia.
Śmierć uczy mnie, jak dobrze żyć
„Moja przyjaciółka śmierć” to jednak nie tylko suchy opis pracy grabarza. Konieczny wchodzi w głęboką refleksję o życiu i jego wartości: "Nigdy nie bałem się śmierci. Odkąd pamiętam, uważałem, że nie ma sensu bać się nieuniknionego. Jeśli moglibyśmy zrobić cokolwiek, żeby jej zapobiec, jeśli mielibyśmy na nią jakikolwiek wpływ, to wtedy mielibyśmy prawo się bać. A skoro nie mamy wpływu na to, że umrzemy, to lepiej zająć się tym, na co wpływ mamy: na życie".
"Wiesz, ja codziennie widzę śmierć. To jest moja przyjaciółka. I jest w niej coś niesamowitego, magicznego i pouczającego - w jej obliczu nie ma żadnego znaczenia to wszystko, za czym gonimy. Wszyscy ostatecznie lądujemy w trumnie i to, czy to będzie taka za tysiąc złotych, czy za dwadzieścia tysięcy, naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Widzę to również na swoim stole, na którym przygotowuję osoby zmarłe do pochówku. Lądują na nim starzy i młodzi. Lądują lekarze i biedne emerytki, które do tych lekarzy dostać się nie mogły. Lądują sędziowie i złodzieje, robotnicy i prezesi, dziedzice fortuny i bezdomni. Lądują ci, co się wywyższają, i ci, którzy całe życie walczą z kompleksami. I ci, którzy uważają, że są nieśmiertelni. Wszyscy lądujemy na tym samym stole i wszyscy po raz ostatni jedziemy karawanem do grobu. Czy więc nie lepiej żyć w zgodzie ze sobą i innymi? Umierać z poczuciem, że nikogo nie skrzywdziliśmy? Co nam da bycie gnojem w perspektywie tego stołu i dołu w ziemi? A jeśli coś jest po drugiej stronie, to jeszcze za to bycie gnojem zapłacimy."
Dla Koniecznego śmierć to nie koniec, ale część cyklu, który warto zrozumieć i zaakceptować. I to właśnie akceptacja staje się kluczowym przesłaniem jego książki. „Boimy się śmierci, bo nie wiemy, co nas czeka. Ale jeśli zaakceptujemy, że umrzemy, możemy w pełni żyć”.
* * *
Fragmenty pochodzą z książki "Moja przyjaciółka śmierć" wydanej nakładem wyd. MANDO. Książka dostępne też, jako ebook.
Skomentuj artykuł