Czy umiesz patrzeć jak mistyk? Wcale nie chodzi tu o ekstazy i objawienia

Czy umiesz patrzeć jak mistyk? Wcale nie chodzi tu o ekstazy i objawienia
Fot. Felix Lam / Unsplash
Logo źródła: WAM Richard Rohr

Świat i Kościoły pełne są ludzi, którzy pobożnym językiem próbują ukryć brak własnej pewności i duchowej głębi. Nie bój się słowa „mistyk”. Oznacza ono osobę, która przeszła od zwyczajnych systemów wiary do rzeczywistego wewnętrznego doświadczania. Wszystkie duchowe tradycje poświadczają, że takie przejście jest możliwe, pożądane i dostępne dla każdego. Co więcej, wydaje się, że Jezus uznaje je za sedno sprawy! - pisze Richard Rohr w książce "Nagie teraz. Widzieć tak, jak widzą mistycy". 

Trzy sposoby patrzenia na świat

Trzej ludzie stoją nad brzegiem oceanu, obserwując ten sam zachód słońca. Jeden ujrzał bezkresne fizyczne piękno i po prostu radował się nim. Był on „zmysłowcem”, który podobnie jak osiemdziesiąt procent populacji zwraca uwagę na to, co da się zobaczyć, poczuć, dotknąć, poruszyć lub poprawić. To mu w zupełności wystarczyło, gdyż nie interesowały go wielkie idee, intuicje czy porządek wszelkich rzeczy. Zobaczył to, co widać na pierwszy rzut oka, i to było dobre.

Drugi człowiek ujrzał zachód słońca. Zobaczył całe piękno, które widział jego towarzysz. Podobnie jak wszyscy, którzy kochają spójność myślenia, technologię i naukę, on również ucieszył się swoją zdolnością nadawania sensu wszechświatowi i tłumaczenia odkrywanych przez siebie praw. Myślał o obrotach sfer niebieskich, gwiazd i planet. Dzięki intuicji, wyobraźni i rozsądkowi patrzył on swym „drugim okiem”, i to było lepsze.

DEON.PL POLECA

Trzeci człowiek oglądał zachód słońca, radując się wszystkim tym, co dwaj pozostali. Dzięki jednak swej zdolności przechodzenia od patrzenia do wytłumaczenia i „smakowania” zastygł w podziwie dla ukrytej tajemnicy, spójności i przestronności, które złączyły go ze wszystkim, co istnieje. Użył „trzeciego oka”, co jest najważniejszym celem wszelkiego widzenia i poznania. To było najlepsze.

Tak widzą mistycy

Widzenie „trzecim okiem” to sposób, w jaki widzą mistycy. Nie odrzucają oni „pierwszego oka” – zmysły są dla nich istotne, ale wiedzą, że jest coś więcej. Nie odrzucają również „drugiego oka”, ale wiedzą, że nie można mylić pogłębionej wiedzy czy poprawnej informacji z właściwą przemianą świadomości. Mistyczne widzenie buduje na pierwszym i drugim oku, ale idzie jeszcze dalej. Tak się dzieje za każdym razem, kiedy za sprawą cudownego „przypadku” przestrzeń naszego serca, przestrzeń naszego umysłu i świadomość ciała są jednocześnie otwarte i nie stawiają oporu. Zwykłem nazywać to obecnością. To moment głębokiej wewnętrznej jedności, która popycha cię, głęboko usatysfakcjonowanego, w kierunku nagiego i bezbronnego teraz, które może przynieść zarówno głęboką radość, jak i wielki smutek. W takiej chwili masz ochotę pisać poezję, modlić się lub pozostać w absolutnym milczeniu.

We wczesnym średniowieczu dwaj chrześcijańscy filozofowie z klasztoru św. Wiktora w Paryżu opisali te trzy sposoby widzenia, co miało ogromny wpływ na uczonych i poszukiwaczy w tradycji zachodniej. Hugon od św. Wiktora (1078–1141) i Ryszard od św. Wiktora (1123–1173) pisali, że ludzkość otrzymała trzy różne pary oczu, z których każda bazuje na poprzedniej. Pierwsze jest oko ciała (myśl lub widzenie), drugie – oko umysłu (medytacja lub refleksja), a trzecie – oko prawdziwego zrozumienia (kontemplacja). Chciałbym podkreślić z największą mocą, że oddzielenie i utrata tych niezbędnych trojga oczu leży u podstaw obecnej krótkowzroczności oraz religijnego kryzysu świata zachodniego. Utrata tej mądrości powoduje, że wyjście poza własne Ja, poza potrzebę kontroli czy zachowanie twarzy, staje się ogromnie trudne zarówno dla Kościołów, jak i dla rządów czy liderów. Wszystko rozpada się na przeciwieństwa – np. liberałowie kontra konserwatyści, którzy występują przeciw sobie, broniąc swych interesów. Na tym poziomie konwersacji prawda staje się niemożliwa. Nawet teologia zamienia się w pogoń za władzą, a nie w poszukiwanie Boga i Tajemnicy.

Podział na "my i oni" powoduje niezadowolenie i przemoc

Można się zastanawiać, jak długo jeszcze przywódcy duchowi i polityczni będą w stanie prawdziwie nam przewodzić bez minimalnej choćby umiejętności mistycznego spojrzenia i działania. Chyba nie będzie przesady w stwierdzeniu, że podział na „my i oni” – a w jego efekcie dualne myślenie – jest podstawą prawie całego niezadowolenia i przemocy w świecie. To ono umożliwia przywódcom religii i państw pomijanie ich założycieli, narodowych ideałów czy własnego zdrowego osądu. Bez kontemplacyjnego spojrzenia przywódcy ci staną się zwykłymi funkcjonariuszami, technikami pozbawionymi wiodącej wizji, której realizacja byłaby dla nich długofalowym celem.

Świat i Kościoły pełne są ludzi, którzy pobożnym językiem próbują ukryć brak własnej pewności i duchowej głębi. Osobami mającymi dar widzenia trzecim okiem zawsze byli święci, widzący, poeci, metafizycy lub autentyczni mistycy, którzy ogarniali cały obraz. To bardziej charakterystyczne dla mistycznego wejrzenia niż „ekstatyczne wizje”. Jeśli ludzie ignorują pierwsze czy drugie oko, wówczas często ich umiejętność widzenia trzecim okiem jest chwilowa, płytka i nikomu nie mogą przekazać tego, co widzą. Potrzeba nam prawdziwych mistyków, zdolnych widzieć trojgiem oczu, a nie ekscentryków, fanatyków czy rebeliantów.

Nie bój się słowa „mistyk”

Prawdziwy mistyk jest zarówno pokorny, jak i współczujący, bo wie, że nic nie wie. Nie bój się słowa „mistyk”. Oznacza ono osobę, która przeszła od zwyczajnych systemów wiary do rzeczywistego wewnętrznego doświadczania. Wszystkie duchowe tradycje poświadczają, że takie przejście jest możliwe, pożądane i dostępne dla każdego. Co więcej, wydaje się, że Jezus uznaje je za sedno sprawy! (zobacz J 10,19–38). Jedni nazywają to nawróceniem, drudzy oświeceniem, jeszcze inni transformacją lub świętością. To jest Pawłowe „trzecie niebo”, w którym słyszał słowa, jakich „człowiekowi nie godzi się powtarzać” (2 Kor 12,2–4). Świadomie czy nie, instytucjonalne religie zbyt często mają swój żywotny interes, by trzymać wiernych w pierwszym lub drugim niebie, bo tam wszystko można wyrazić poprawnym językiem i zachować pewność. To sprawia, że ludzie wciąż przychodzą do kościoła, a jednocześnie nam, duchownym, daje utrzymanie. Nie jest to wynikiem złej woli z żadnej strony; po prostu można poprowadzić innych tylko tam, gdzie samemu się doszło. Jak zobaczymy później, przemienieni ludzie przemieniają innych. Po tym, jak wielu duchownych potrafi sprawnie opowiadać o tym, co na zawsze pozostaje Tajemnicą, można wnosić, że nigdy nie poznali trzeciego nieba, a nie mogą nauczać tego, czego sami nie wiedzą. Poznanie teologii bez doświadczenia duchowego jest zabójcze.

Teraz jesteśmy gotowi ujrzeć i zasmakować w pełnym zachodzie słońca, bez potrzeby potwierdzania jego istnienia czy nawet opisywania go. Po prostu cieszymy się nim – a nawet przeżywamy jeszcze więcej!

---

Tekst jest fragmentem książki Richarda Rohra "Nagie teraz. Widzieć tak, jak widzą mistycy", wydanej przez Wydawnictwo WAM. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Richard Rohr

W jaki sposób akceptująco przyjąć siebie samych, innych i świat?
Jak osiągnąć duchową jedność i spójność?
Dzięki czemu przeniknąć głębię codzienności i zbliżyć się do tajemnicy sensu istnienia?

Richard Rohr zaprasza nas, by...

Skomentuj artykuł

Czy umiesz patrzeć jak mistyk? Wcale nie chodzi tu o ekstazy i objawienia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.