Wakacyjna plaża i przygotowanie na Sąd Ostateczny
Jest w tym pewien nietakt, w tych Ewangeliach czytanych w środku lata, urlopów, wakacji. Kanikuła w pełni, a tu mało wakacyjne przesłania: a to o marności żywota tego, a to o powtórnym przyjściu Jezusa, o niespodzianej godzinie śmierci. Nie można by tak o tym w listopadzie albo ostatecznie w październiku? Tylko że właściwie czemu się dziwić?
Mój telefon codziennie podsyła mi newsy o śmierci: karambol na autostradzie A4, dachowanie na drodze S3, utonięcie w morzu w Świnoujściu, niewybuch w Ostrołęce, no i te nieszczęsne przejazdy kolejowe, gdzie pendolino taranuje traktor. Czy przejścia dla pieszych, które dla wielu stają się ostatnim pasażem, przejściem do wieczności. Język łaciński ma na to piękny cytat z dawnego chorału gregoriańskiego: „Media vita in morte sumus”, co znaczy dosłownie: „W środku życia jesteśmy w śmierci”.
To o tym właśnie jest przypowieść o złodzieju i o gospodarzu powracającym z uczty: przyjdą, kiedy zechcą. Ale na razie zażywamy wakacji: urlop, wczasy all inclusive i plaża w ofercie last minute. Czy one mówią nam coś o rzeczach ostatecznych? Ksiądz Janusz St. Pasierb pisał: „Ludzie wakacyjni są inni niż ludzie całoroczni. Dlatego myślę, że wczasy są jakąś zapowiedzią, a zarazem eksperymentalnym dowodem na to, że zbawienie jest możliwe. Spodziewam się, że coś z wakacyjnej ciszy, oczywiście w ogromnym powiększeniu, będzie w niebie”. Czy w końcu nie modlimy się o „wieczny odpoczynek”?
Jak wiemy, zanim trafimy do nieba, trzeba będzie się zameldować na sądzie ostatecznym. I na to ks. Pasierb miał pomysł: „A plaża? Plaża to nie tylko miejsce, gdzie diabeł ma młode – jak mawiał pewien mój przezacny i kochany profesor – ale i przypomnienie ogromnie ważnej i potrzebnej chrześcijanom właściwości: […] plaża powinna nas przygotować na Sąd Ostateczny (tak, tak!), przypominając, że bardziej niż na plaży roznegliżowanymi widzi nas zawsze Pan Bóg. «Wszystko bowiem jest nagie i otwarte przed Jego oczyma» – jak mówi Psalmista”.
Ciekawe, że do tych samych słów nawiąże Jan Paweł II w medytacji nad Sądem ostatecznym z kaplicy Sykstyńskiej: Omnia nuda et aperta sunt ante oculis Eius. „Nagie i przejrzyste – / Prawdziwe, dobre i piękne” – pisał papież. I co wy na to? Wczasy jako (niedoskonały) przedsmak nieba, a plaża jako zapowiedź sądu ostatecznego? Oj, żadnego parawanika się już tam ze sobą nie przytaszczy, oj nie… To będzie prawdziwe last minute. Tylko już nie bardzo będzie jak wysłać pocztówki z tych ostatnich wakacji.
Zakończmy jednak poważnie. Żyjemy w świecie coraz wyższych murów, ogrodzeń, w świecie strzeżonych osiedli z budką ochroniarza i ze szlabanem, który czasami trzeba wyrywać, gdy na osiedle wjeżdża karetka.
Na Facebooku popularny jest mem ze słowami: „Zamiast budować coraz wyższe mury, róbmy coraz dłuższe stoły”. Przez te wszystkie mury, siatki, parkany, płoty i sztachety prześlizgują się Śmierć, Deszcz i Jutro. I Pan Jezus – dodajmy. Zatrzymać się Go nie da. Ale da się czuwać przy stole. A potem usiąść z Nim do stołu, przy którym On sam będzie usługiwał. Im dłuższy stół, tym będzie nas przy nim więcej. Przy nim. Przy stole. Przy Jezusie.
Skomentuj artykuł