Jubileusz Katechetów i spóźnione pytania o wartości
Jest coś niedobrego w tym, jak w naszej Ojczyźnie wciąż jest postrzegane nauczanie religii w szkole i ci, którzy się tego zadania podejmują. A obserwując parlamentarną debatę można odnieść wrażenie, że część polskich polityków traktuje szkołę jak miejsce walki światopoglądowej.
Odbywające się w Rzymie kolejne duże Jubileusze pozwalają uświadomić sobie istnienie i znaczenie konkretnych grup osób dla życia Kościoła. Tydzień temu Jubileusz Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości skierował uwagę na ich rolę w kształtowaniu rozumienia sprawiedliwości zarówno w katolickiej wspólnocie, jak i w innych społecznościach. Zakończony w niedzielę, 28 września br., Jubileusz Katechetów przypomniał o tysiącach „pracowników na niwie Pańskiej”, którzy w Polsce nie tylko w ostatnich tygodniach doświadczają poważnych trudności i w samej wspólnocie wierzących nie są doceniani.
A przecież to oni w ogromnym stopniu wpływają na wiarę i życie religijne milionów Polaków. To oni okazują się niejednokrotnie punktem odniesienia przy podejmowaniu decyzji dotyczących życia duchowego, pogłębiania lub ignorowania wiary, szukania bliskiej relacji z Jezusem Chrystusem lub rezygnacji z niej, budowania systemu wartości na długie dziesięciolecia. Katecheta (zarówno ksiądz, siostra zakonna, jak i świecki), może rozpalić w człowieku pragnienie Boga lub mocno je przygasić.
Leon XIV, zwracając się do katechetów i katechistów ze 115 krajów, świata mówił, że są tymi uczniami Jezusa, którzy stają się Jego świadkami, na co wskazuje nazwa posługi, którą pełnią, pochodząca od greckiego czasownika katēchein, czyli nauczać głośno, rozbrzmiewać. „Oznacza to, że katecheta, katechista jest osobą słowa – słowa, które przepowiada własnym życiem” – powiedział Papież, przypominając, że pierwszymi katechetami są rodzice.
Następca św. Piotra wykorzystał pewną grę słów, zwracając uwagę, że katecheci i katechiści nauczają (włoskie in-segnano), czyli pozostawiają wewnętrzny ślad (włoskie segno). „Kiedy wychowujemy do wiary, nie udzielamy nauk, ale umieszczamy w sercu słowo życia, aby przyniosło owoce dobrego życia” – wyjaśnił. Przytoczył też słowa Św. Augustyn skierowane do diakona Deogratiasa: „Cokolwiek wykładasz, wykładaj tak, aby uczeń – słuchając, wierzył – wierząc, miał nadzieję – a mając nadzieję, miłował”. Bez wątpienia jest to ponadczasowa wskazówka, adresowana do każdego katechety, niezależnie od miejsca i czasu jego działalności.
Ustanawiając trzydziestu dziewięciu nowych świeckich katechistów (posługę tę w 2021 r. wprowadził papież Franciszek), Leon XIV powiedział: „Będziecie zbliżać do Kościoła ludzi, którzy być może żyją z dala od niego; będziecie współpracowali z wielkodusznym oddaniem w głoszeniu słowa Bożego; będziecie stale pielęgnowali zmysł Kościoła lokalnego, którego parafia jest jakby komórką. Jako świadkowie wiary, nauczyciele, którzy towarzyszą doświadczeniu tajemnicy i uczą w imieniu Kościoła, będziecie powołani do współpracy z wyświęconymi szafarzami w różnych formach apostolstwa, współodpowiedzialni za misję powierzoną przez Chrystusa Kościołowi, zawsze gotowi odpowiedzieć każdemu, kto zapyta was o powód nadziei, która jest w was”. A przed modlitwą Anioł Pański życzył dobrej posługi katechetom, katechetkom oraz katechistkom i katechistom całego Kościoła, rozsianego po świecie.
Wśród uczestników Jubileuszu Katechetów – jak podała Katolicka Agencja Informacyjna – było kilkaset osób z Polski. Zwracając się do nich podczas audiencji jubileuszowej Papież powiedział „Niech łaski uzyskane w Roku Świętym umocnią was w tak ważnej posłudze zasiewania ziarna Ewangelii na glebie młodych serc, gdy stawiacie czoła trudnym wyzwaniom. Wsłuchujcie się w zmysł wiary ludu Bożego. Z serca błogosławię wam i waszej Ojczyźnie!”.
Polscy katecheci istotnie stanęli wobec trudnych wyzwań. Watykańskie media przytoczyły głos jednej z polskich uczestniczek Jubileuszu Katechetów, która nie kryła rozżalenia: „To, co się wydarzyło w minionym roku, jest wielce krzywdzące dla katechetów, którzy całym sercem są poświęceni swojej pracy, bo to jest posługa, to jest misja”. Dodała, że praca katechety nie jest adekwatna nawet do wynagrodzenia. „Tutaj nie liczą się pieniądze, tylko kontakt z drugim człowiekiem, żeby go doprowadzić do Chrystusa” – stwierdziła, podkreślając: „Nie poddajemy się, wykonujemy dalej tę pracę i to na 200 procent”.
Wspomniana polska katechetka w swojej szkole nie zaobserwowała negatywnych reakcji na sam przedmiot. „Nie zauważyłam, żeby był jakiś atak na religię. Nic takiego się nie dzieje, wręcz przeciwnie” – powiedziała watykańskim mediom, wyrażając nadzieję, że protesty i działania mające na celu przywrócenie religii jako przedmiotu obowiązkowego na równi z etyką przyniosą pozytywny efekt.
Czy tak będzie?
W przeddzień Jubileuszu Katechetów Sejm skierował do dalszych prac obywatelski projekt ustawy „Tak dla religii i etyki w szkole”, który zakłada wprowadzenie do szkół dwóch obowiązkowych lekcji religii lub etyki w tygodniu. Obserwując parlamentarną debatę można było odnieść wrażenie, że część polskich polityków traktuje szkołę jak miejsce walki światopoglądowej. To nie wróży niczego dobrego.
Jest coś niedobrego również w tym, jak w naszej Ojczyźnie wciąż jest postrzegane nauczanie religii w szkole i ci, którzy się tego zadania podejmują. To niepokojące, że przez trzydzieści pięć lat od powrotu tego przedmiotu w mury szkolne nie udało się wypracować zdecydowanego wsparcia dla jego obecności, zwłaszcza wśród rodziców. Nadal można powiedzieć, że w wielu miejscach religia w szkole jest nie tyle akceptowana, ile tolerowana. Z przykrością trzeba odnotować fakt, że potoczny wizerunek katechety, nie tylko w mediach, pozostawia wiele do życzenia. Do rzadkości należą sytuacje, w których nauczyciel religii okazuje się prawdziwym i poszukiwanym autorytetem. Bywa, że traktowany jest jak przedstawiciel opresyjnej instytucji.
W przeddzień pierwszego czytania w Sejmie obywatelskiego projektu ustawy cofającego kontrowersyjne zmiany w organizacji lekcji religii i etyki Fundacja Opoka i Katolicka Agencja Informacyjna zorganizowały debatę o wartościach w polskiej szkole. Wśród pytań, na które szukano odpowiedzi, znalazły się m. in takie: „Czy duchowość i wartości mogą realnie wspierać kondycję psychiczną młodzieży? Czy jest nadzieja na narodowy kompromis wokół wychowania do wartości?”. Dobrze, że zostały zadane. Czy jednak nie postawiono ich w polskiej debacie publicznej o wiele za późno?


Skomentuj artykuł