Nadzieja, pokój i porozumienie – skorzystać z mądrej inspiracji
Czasy mamy trudne, pełne napięć i konfliktów. Trudno jest znaleźć powód do jako takiej równowagi psychicznej i optymistycznego patrzenia na przyszłość, a powodów do zatroskania zdaje się być coraz więcej. Nie dajmy się jednak zwariować. Nawet w trudnych czasach trzeba odkrywać i ‘praktykować’ w sobie człowieczeństwo.
Na świecie toczy się kilkanaście ‘dużych’ wojen (m.in. Ukraina, Palestyna, Mjanma, Birma, Jemen, kraje północnej Afryki – często wspominał o nich śp. papież Franciszek). Ale jest też ok. 200 miejsc, gdzie toczą się regionalne konflikty zbrojne, o których z naszej perspektywy mało wiemy, a mając tuż obok poważniejsze wyzwania, inne znikają z naszych ‘radarów’.
Zawalił się nam porządek świata i ułomna, bo ułomna, koślawa, ale jakaś równowaga, jakie znaliśmy przez długi czas. Dzisiaj z tego pozostało wspomnienie, a ostatnie miesiące zdają się być jakąś ‘jazdą bez trzymanki’ w relacjach między państwami praktycznie na całym świecie. Nie zamierzam wchodzić tu w żadną analizę politologiczną ani gospodarczą. Mówię raczej o wrażeniach z takiego pobieżnego oglądu spraw, jakie relacjonujemy także codziennie w naszym portalu. Napięcie rośnie. Czujemy to nie tylko za sprawą wyborów politycznych, które w tym czasie nas rozpalają, ale poprzez zwyczajne przyglądanie się sytuacji światowej z ogromną niepewnością, w jakim kierunku to wszystko się potoczy.
Trochę przycichły alarmistyczne głosy mówiące o problemach klimatycznych. Ocieplenie klimatu przy najchłodniejszym maju od ponad trzydziestu lat brzmi trochę mało przekonująco, ale to też nie jest rzecz, która zniknie. Możemy o niej zapominać, odwracać uwagę od przyczyn zwiększenia się częstości występowania gwałtownych zjawisk klimatycznych, ale to jest ciągle z nami i nam zagraża. Bez zmiany naszych przyzwyczajeń, bez większej uważności w tym względzie będzie tylko gorzej.
Nie można zapomnieć także o skandalicznym, zawstydzającym wręcz całą społeczność światową problemie, jakim jest kwestia głodu, umieralności niemowląt, nierówności ekonomicznych, współczesnego niewolnictwa, czego jesteśmy świadkami na świecie. Pod względem przypominania nam o tym, budzenia sumień, nieocenioną usługę oddał światu papież Franciszek. Te dwanaście lat jego pontyfikatu było takim swoistym budzeniem sumień. Dziś doceniamy to jeszcze bardziej niż wcześniej.
Leon XIV: papieże przemijają, Kuria pozostaje (do watykańskich pracowników) #LeonXIV pic.twitter.com/HgcxVZsIIC
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) May 24, 2025
Jasnym punktem tej nowej ogólnoświatowej rzeczywistości jest też papież Leon XIV. Choć to praktycznie dopiero dwa tygodnie, to jego postać, słowa i gesty wskazują na przekonanie, że może on stać się punktem odniesienia nie tylko dla katolików, ale dla całego świata. Wielu było święcie przekonanych, że Amerykanina nie da się wybrać na następcę św. Piotra, a okazało się, że stało się to i szybko, i przy powszechnym przekonaniu kardynałów elektorów, że takiego właśnie papieża nam potrzeba na te czasy.
A on sam przez wybór imienia, zwrócenie uwagi na wyzwania, przed jakimi staje współczesny człowiek i cały świat przypomina o tym, że widzi siebie, jako tego, który daje się poprowadzić Bogu i jest wzorem dla braci. Jego spokój, łagodność, ‘bycie do dyspozycji’ wszystkich – jak sam zaznaczył, w duchu ‘Fratelli tutti’ (Wszyscy braćmi) św. Biedaczyny z Asyżu i papieża Franciszka – tworzy wokół niego atmosferę akceptacji i braterstwa, której wszyscy bardzo potrzebujemy. Pragnienie Leona XIV, aby jego posługa przyczyniła się do znalezienia przez współczesnego człowieka odpowiedzi na wyzwania, jakie stawia przed nami świat (hasłowo ujęte jako nowa ‘rewolucja przemysłowa’ i sztuczna inteligencja) jest w pewnym sensie wskazaniem jakiegoś kierunku poszukiwań. I miejmy nadzieję, że papież będzie tym, za którym pójdzie wielu naśladowców.
W życiu potrzebujemy liderów, którzy nas zainspirują i zmotywują do działania. W zautomatyzowanym świecie, pełnym algorytmów i marketingowych sugestii, brakuje nam prawdziwych, żywych autorytetów i przewodników. Skonstruowany awatar nam tego nie da. Dzisiaj trzeba także być uważnym na to, kogo się słucha i za czyimi sugestiami się idzie. Jest wielu szarlatanów, samozwańczych ‘influencerów’, sprawnie korzystających z narzędzi masowej komunikacji. Dlatego trzeba uważnie rozglądać się wokół siebie w poszukiwaniu tych, którzy mogą nam skutecznie pomóc mieć nadzieję, żyć w pokoju i harmonii z innymi. Nikt za nas tego nie zrobi. To nie utopia ani marzycielskie bujanie w obłokach. Rozglądnijmy się wokół. Skorzystajmy z obecności i mądrości tych, którzy nas rzeczywiście zainspirują. Warto!


Skomentuj artykuł