Nawróć się, księże, albo odejdź i przestań udawać

Nawróć się, księże, albo odejdź i przestań udawać
CANVA AI / DEON

Jak większość polskich katolików zostałam w piątek z rana dojechana kolejnym skandalem z niemoralnością w tle: oto charyzmatyczny ksiądz, zakonnik, który dawał świetne rady w sprawie walki z grzechem tylu mężczyznom i utrzymywał, że jedyną kobietą w jego życiu jest Matka Boża, okazał się lowelasem używającym charyzmy do uwodzenia kobiet.

Dla jasności: zakon potwierdził te rewelacje. Nie wiem, co na to Matka Boża – tylko się domyślam. Wiem za to, że mam dość. Naprawdę dość. Znam tylu ludzi w Kościele, którzy naprawdę wiernie przestrzegają zasad moralności, zwłaszcza tych dotyczących relacji i seksualności: znam wierne małżeństwa, singli żyjących w czystości, znam ludzi, którzy z mniejszym lub większym trudem panują nad swoją płciowością, ale nie żyją przy tym podwójnym życiem ani nie wykonują w sumieniu skomplikowanych salt, by znaleźć argument tłumaczący ich z grzechu, do którego tak jakoś cichaczem sami sobie dali prawo.

DEON.PL POLECA

 

 

Po tylu historiach zaczyna mi się szybko włączać podejrzliwość

Po kolejnych przypadkach i to ludzi, których wydawało mi się, że znam, włącza mi się podejrzliwość. Czy ksiądz, który usunął konto w mediach społecznościowych i zabrania znajomym robić sobie zdjęcia, zwłaszcza jeśli jest w towarzystwie jakiejś kobiety, ma czyste sumienie i jest po prostu ostrożny, czy może już nie? Czy ksiądz, który tak bardzo się troszczy o dziewczyny ze swojej wspólnoty, że poświęca noce na rozmowy z nimi na komunikatorze, za chwilę się z którąś prześpi, czy nie? Czy ksiądz, który tak bardzo ma dość systemu i tak bardzo potrzebuje „normalnego kobiecego towarzystwa”, że zabiera na urlopy i wyjazdy wszystkie przyjaciółki po kolei, przegina, czy może jeszcze nie? Tu może nie być nic, a może być wszystko, i to z głośnym skandalem albo cichym zrzuceniem sutanny na finale.

Od dwudziestu lat modlę się za księży i znam ludzi, którzy swoją modlitwą walczą o to, by księża byli bardziej święci niż grzeszni. Mam gorzkie poczucie, że czego byśmy nie zrobili, to jest zawsze desperacko za mało i to nie dlatego, że Bóg hojnie nie odpowiada na nasze prośby, ale dlatego, że wspierany modlitwą człowiek wybiera grzech. Czasem zachowując się przy tym jak gotowana powolutku żaba: na koniec, gdy się zorientuje, chciałby jednak wyskoczyć, ale wtedy po ludzku jest już za późno. (Żeby było jasne - dla Bożego Miłosierdzia nigdy nie jest za późno). 

Z rozpaczą patrzę, jak można odrzucić wymodloną łaskę 

Widzę ludzi, którzy ofiarnie i wytrwale błagają Boga o łaskę świętości dla konkretnego księdza i z rozpaczą patrzę na to, jak z przytupem można tę łaskę odrzucić, kierując się swoimi nieuporządkowanymi potrzebami. Jak można zranić wspólnotę, oznajmiając jej, że no cóż, jest się tylko człowiekiem; albo ze wzruszeniem ramion przyjmując pokutę zadaną przez przełożonego, by po jakimś czasie wrócić do starego procederu łamania celibatu pod mniej lub bardziej świętoszkowatym parasolem wymówek.

Niektórzy mówią, że trzeba uwzględniać indywidualne przypadki, niuansować, zastanawiać się, na ile wolna była wola, której się użyło do podejmowania decyzji, ale ja mam już tego niuansowania bardzo dość. No sorry: zdradzasz albo nie, co tu, do jasnej anielki, niuansować? Niuansować to może redaktor powieści. Ksiądz ma celibat, a nie obowiązek niuansowania, a o ile mi wiadomo, celibat oznacza, że ma się dobrowolnie powstrzymywać od aktywności seksualnej. 

DEON.PL POLECA


Jest granica, ja jej nie przekraczam. Czemu księża też tak nie mogą? 

W małżeństwie to jest dość proste: mam męża, więc jestem mu wierna i nie zdradzam go, choćbyśmy mieli kryzys małżeński albo przysłowiowy francuski hydraulik próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Z troski o moje małżeństwo unikam sytuacji dwuznacznych i ryzykownych dla mojej wierności. Jest granica, a ja jej nie przekraczam. Czy nie tak samo prosto, co do zasady, jest w kapłaństwie? Jeśli masz nie wchodzić w zbyt bliską, intymną i wyłączną relację z kobietą – taką relację, w której jeszcze przed jutrznią wysyłasz jej zdjęcie na dzień dobry, a po komplecie dzwonisz na dobranoc i zasypiasz z jej głosem w słuchawce – to na litość, po prostu natychmiast przestań przekraczać rozsądną granicę!  

Nie wiem, czy takie zerojedynkowe podejście jest w stu procentach dobre. Ale mam głębokie przeczucie, że mocno by pomogło wszystkim księżom żyjącym w moralnym rozkroku, którzy z miesiąca na miesiąc wybaczają sobie więcej. A potem powodują szok, niedowierzanie, rozgoryczenie i żal u wiernych, którzy wiedzą, że przykazania nie są ciężkie i nie rozumieją, dlaczego ich ksiądz nie potrafi zwyczajnie, po prostu być wierny temu, co wybrał, choć im samym tyle mówi o wierności i świętości...

My, świeccy, dobrze to widzimy

A najbardziej mi żal tych waszych braci w kapłaństwie, którzy naprawdę żyją wiernie w celibacie. Nie sypiają z nikim, nie podrywają dziewczyn z duszpasterstwa i nie szukają przyjaciółek do zaopiekowania emocji, z którymi mają (uświadomioną lub nie) szansę trafić kiedyś do łóżka. To ich poczucie sensu życia łamiecie najbardziej. My, świeccy, dobrze to widzimy, w przeciwieństwie do wielu waszych przełożonych, którzy przymykają oko na wasze łamanie celibatu, bo „nikomu nic się nie stało”, dziecka nie ma, a kobieta była dorosła. No więc nie, to tak nie działa. Jesteście powołani do czystości, bo nikt na razie nie zniósł celibatu - więc zacznijcie to wreszcie robić dobrze. 

Da się żyć wiernie. I jest na to mnóstwo żywych, chodzących dowodów. Choć trudno oprzeć się wrażeniu, że z dnia na dzień coraz mniej. Więc jeśli to jest twoja sytuacja – to powolne nadawanie sobie praw do coraz śmielszych działań poza celibatem, proszę: nawróć się albo odejdź. Ale przestań w końcu udawać.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Marta Łysek

Zło jest bliżej niż ci się wydaje…

Sokółka, mała urokliwa miejscowość na Podlasiu. Spokojne życie mieszkańców przerywa zagadkowe zaginięcie proboszcza. Strach i napięcie potęguje wiadomość, że w okolicy doszło do brutalnej zbrodni.

Grzegorz Sobal, kiedyś...

Skomentuj artykuł

Nawróć się, księże, albo odejdź i przestań udawać
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.