Dotknąć, żeby zobaczyć…
Obchodzimy VI Światowy Dzień Ubogich. Jak można świętować coś, co jest wstydliwe i problematyczne? Ten dzień zachęca nas jednak nie do robienia czegoś ‘dla’, ale ‘razem’. Chcemy naśladować Jezusa, który „ma upodobanie w ubogich” i „dla nas stał się ubogim”.
Jednym z wielu mechanizmów obronnych, jakie stosujemy w swoim życiu, także tym duchowym, jest niezdolność do widzenia rzeczy, które są dla nas niewygodne, budzące obawy, wobec których czujemy się bezradni i nie umiemy na nie zareagować. Ubóstwo to z pewnością jedna z takich sytuacji.
Kiedy Franciszek pięć lat temu ogłosił obchody Światowego Dnia Ubogich, wielu – siebie w to włączając – miało mieszane uczucia, żeby to nazwać delikatnie. Co tu można ‘obchodzić’, jak taki dzień świętować? Przecież ubóstwo jest raczej wstydliwą sprawą, nierzadko powiązaną też z różnego rodzaju uzależnieniami, sytuacjami rodzinnymi i społecznymi, które są problematyczne.
Siedem słów. Modlitwa papieża Franciszka do Serca Jezusa
Jak papież sam wyznaje, chciał ofiarować ten Dzień Kościołowi na zakończenie Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. Miał on być dopełnieniem innych obchodów, które wprowadzali jego poprzednicy i ukazywać „ewangeliczne upodobanie Jezusa w ubogich”. Ma to być okazja do spotkań, wydarzeń „naznaczonych solidarnością i konkretną pomocą”.
W tym roku obchodzimy już VI Światowy Dzień Ubogich, pod hasłem: „Chrystus dla was stał się ubogim” (por. 2 Kor 8, 9). Franciszek zachęca nas do tego, by zrobić przy tej okazji „rachunek sumienia osobisty oraz wspólnotowy i zapytać się, czy ubóstwo Jezusa Chrystusa jest naszym wiernym towarzyszem życia”.
Wbrew obawom, ten obchodzony od pięciu lat Dzień wpisał się w naszą duchową panoramę i uruchomił, poszerzył i ukonkretnił naszą ‘wyobraźnię miłosierdzia’. Zmienił się nasz język, zmieniło się podejście, zyskaliśmy nową motywację do działania.
Miłosierdzie przestało nam się kojarzyć tylko z jałmużną, opieką socjalną, robieniem czegoś ‘dla ubogich’. To wszystko jest potrzebne, ale dopiero wtedy, kiedy odkryjemy siebie jako wspólnotę braci i sióstr, jeśli to będzie miało wymiar wspólnotowy, czyli, że będziemy – jak mówi św. Paweł – robić to, co Chrystus zrobił dla nas – ‘stał się ubogim’.
Timothy Schmalz - Migranci - rzeźba na placu św. Piotra w Rzymie - fot. materiały własne.Ubóstwo nie jest upragnionym stanem życia. Wynika z różnych powodów, czasami też zawinionych przez osoby, które go doświadczają. I dlatego zwykle się z nim nie afiszujemy a raczej ukrywamy. Patrząc, jednak, na te minione lata, widzimy, że zmienia się nasze myślenie. Uwaga została skierowana nie na działalność, czyny, statystyki, ale na osoby. To jest zasadnicza odmiana.
W społeczeństwach, w których żyjemy jako przykłady do naśladowania ukazywani są przede wszystkim ludzie przedsiębiorczy, zaradni, odnoszący sukcesy. Oni są popularni i zawładnęli w dużej mierze naszą społeczną wyobraźnią. Ostatnie dziesiątki lat, po smucie czasów socjalistycznych, były swego rodzaju apoteozą sukcesu, zaradności i przebojowości. Wszystko, czego chcieliśmy to wyrwać się z tamtej szarzyzny i biedy.
Dlatego mówienie Franciszka o ubóstwie i ‘stawaniu się ubogim’ jest kontrkulturowe. Umysłowo to przyjmujemy, ale nasze ‘wnętrzności’ burzą się i stawiają opór. Jest to jednak wyzwanie, które podejmujemy. Zmienił się ‘język’ naszej działalności dobroczynnej i to nie tylko przy okazji Dnia Ubogich, ale w zwyczajnej, całorocznej aktywności w różnorakich dziełach miłosierdzia.
Modlitwa papieża Franciszka o pocieszenie i nadzieję
Przyglądając się ‘owocom’ tej poszerzanej przez Dni Ubogich ‘wyobraźni miłosierdzia’, możemy powiedzieć, że jest wiele bardzo pozytywnych sygnałów. Odkrywamy dzięki nim na nowo prawdziwy, religijny fundament takiego działania. Coraz więcej osób ‘wyciąga rękę’, aby przyłączyć się do różnorodnych akcji dobroczynnych.
Prawdziwy egzamin zdaliśmy społecznie przyjmując falę uchodźców wojennych z Ukrainy. Zwraca na to uwagę sam Franciszek w swoim przesłaniu. Teraz jest czas, aby nie ulec ‘znużeniu’, ‘odnowić motywację’ i ‘nie odpuścić’ – zachęca. Ta pokusa wciąż czyha na nas, ale nie wolno się jej poddać.
Coroczne świętowanie Dnia Ubogich daje nam okazję, aby odkrywać prawdziwy sens takiego działania. To nie to, co robimy, ilość konkretnego materialnego wsparcia. To przede wszystkim spotkanie z osobą, przywrócenie ‘podmiotowości’ ludziom ubogim. To nie jest robienie czegoś dla nich, ale razem z nimi. Ubóstwo duchowe, wolność od presji posiadania, zatracenia się w tym, co materialne są ważne w życiu religijnym. W Światowym Dniu Ubogich chodzi jednak o spotkanie z ludźmi, o to, by „stać się ubogim”, ‘dotknąć się’ i ‘zobaczyć’.
Skomentuj artykuł