Jaka piękna katastrofa...

Jaka piękna katastrofa...
(fot. Ela / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Niedawno w Deonie upominałem się o to, by w Boże Ciało była homilia o Bożym Ciele zamiast poświęconej, podobnie jak wiele kazań niedzielno-świątecznych, kwestiom moralności. Kwestie te pojawiły się jednak w licznych homiliach wygłoszonych w tę uroczystość przez polskich biskupów: kard. Stanisław Dziwisz mówił o potrzebie ludzi sumienia w polityce, o ustawie o in vitro oraz o konwencji antyprzemocowej; kard. Kazimierz Nycz - o wynikach referendum w Irlandii w sprawie legalizacji małżeństw jednopłciowych; abp Sławoj Leszek Głódź - o ideologiach wrogich chrześcijaństwu, w tym ideologii gender… Nawet jeśli treści te nie były treściami centralnymi homilii, to właśnie one zostały podchwycone przez media i ukształtowały obraz tego, o czym była mowa w Boże Ciało w naszych kościołach. Oczywiście na podstawie relacji medialnych nie można twierdzić, że wszystkie homilie takie były, bo nie ma co się łudzić, że te całkowicie poświęcone Eucharystii wzbudziły jakiekolwiek zainteresowanie dziennikarzy.

Szczególną uwagę, głównie za sprawą komentarza, jaki na Facebooku umieścił Grabaż, lider zespołu "Pidżama Porno", zwróciła homilia wygłoszona przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abpa Stanisława Gądeckiego. Metropolita poznański mówił o świętowaniu niedzieli i o współczesnych trudnościach z tym związanych. Z długiej i w dużej części "teologicznej" homilii do opinii publicznej dotarły słowa o niewłaściwości handlu w niedzielę i weekendowych wyjazdów za miasto. Stało się tak głównie za przyczyną wspomnianego Grabaża: "Dowiedziałem się, że ostatnio mojemu ulubieńcowi, abp. Gądeckiemu, nie podobają się niedzielne zakupy oraz weekendowe wyjazdy rodaków za miasto. Mam coraz mniej siły na bycie owcą w stadzie tego pasterza. Czy można zawiesić swoje "katolstwo" do czasu pojawienia się na arcybiskupim stolcu kogoś bardziej na czasie?". Zapewne mało kto sięgnie do tekstu homilii przewodniczącego KEP, dzięki czemu mógłby się przekonać, że nie o same zakupy i wyjazdy w niej chodzi. Dlatego warto ją streścić.

DEON.PL POLECA

Metropolita poznański chciał wskazać, że niedziela jest Dniem Człowieka. Uważa, że nie da się zrozumieć, co to znaczy, jeśli nie zrozumie się, czym jest odpoczynek Boga po stworzeniu świata, czym jest szabat. By to wyjaśnić, odwołał się do popularnego w Polsce żydowskiego myśliciela Abrahama J. Heschela i jego książki "Szabat", w której znajdujemy m.in. takie dosadne słowa: "Kto pragnie zrozumieć świętość szabatu, musi wpierw odsunąć na bok bezbożność hałaśliwego handlu i wyprząc się z codziennego kieratu obowiązków". Szabat podkreśla przewagę ducha nad materią, szabat to świątynia zbudowana w czasie, to przedpokój wieczności. Dalej abp Gądecki wskazuje, że sensem szabatu jest nie tyle przerwanie pracy, ile świętowanie wielkich dzieł Bożych, a zatem uwielbienie Boga, poszukiwanie go. Świętowanie potrzebne jest nie Bogu, ale człowiekowi, bo człowiek dzięki świętowaniu może postawić pytania o sens, zainteresować się ludźmi i otoczeniem. Świętowanie jest potrzebne, by zachować człowieczeństwo. Dla chrześcijan, którzy postanowili świętować w pierwszy dzień po szabacie, w dniu Zmartwychwstania Chrystusa - jak za św. Grzegorzem Wielkim powtarza Gądecki - prawdziwym szabatem jest osoba naszego Zbawiciela. Niedziela staje się zatem duszą całego tygodnia, a sercem niedzieli jest uczestnictwo w Eucharystii. Świętując niedzielę i uczestnicząc w sposób pełny w Eucharystii, umacniamy w nas życie wieczne i przygotowujemy szczęśliwą wieczność w niebie. Dalej metropolita cytuje fragment listu apostolskiego Jana Pawła II Dies Domini z 1998 r. mówiący o praktyce przeżywania weekendu, rozumianego jako cotygodniowy czas odpoczynku, z dala od miejsca zamieszkania i zawiązanego z różnymi formami aktywności, co oprócz wartości pozytywnych niesie również to niebezpieczeństwo, że niedziela zatraca pierwotny sens i człowiek nie jest już w stanie dostrzec "nieba". Chrześcijanie nie mogą mylić niedzieli z weekendem. Następnie abp Gądecki wskazuje konieczne działania praktyczne. Po pierwsze, mówi o konieczności wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Co ciekawe, szuka dla niego uzasadnienia pozareligijnego: człowiek wypoczęty pracuje lepiej, wolna niedziel pozwala zastanowić się nad sensem swojego działania… Po drugie, mówi o potrzebie ruchu społecznego na rzecz wolnej niedzieli i praktycznych działaniach, jakie mogłyby być podjęte, by do ustanowienia tej wolnej niedzieli doprowadzić.

W homilii tej, zwłaszcza w jej części "teologicznej", jest niewiele treści, z którymi świadomy swej wiary katolik mógłby się nie zgodzić. Warunkiem takiej zgody jest jednak choć podstawowa znajomość teologii szabatu i niedzieli, do której odwołał się przewodniczący KEP. Tymczasem, jak pokazuje reakcja Grabaża i internautów, którzy go poparli, raczej nie jest z nią najlepiej. Bo gdyby było inaczej, to nie tylko użyte przez metropolitę sformułowania nie powinny skłaniać do zawieszania "katolstwa", ale sami z siebie jako chrześcijanie powinniśmy zgodzić się z jeszcze ostrzejszymi (i postawić sobie jeszcze wyższe wymagania związane ze świętowaniem niedzieli). Może z tymi, które można znaleźć we wspomnianej książce "Szabat" A.J. Heschela, a zwłaszcza jednym z moich ulubionych (cytuję je w książce "Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem", która właśnie ukazała się w Wydawnictwie WAM i w której jest spory fragment poświęcony świętowaniu niedzieli), które da się odnieść do niedzieli: "Trzeba zawsze pamiętać o tym, że szabat nie jest okazją do rozrywek czy lekkomyślności; nie jest dniem puszczania fajerwerków czy fikania koziołków, ale sposobnością do naprawienia naszego złachmanionego życia; gromadzenia raczej niż trwonienia czasu". Przesada? Niekoniecznie, bo jak w innym miejscu wskazuje Heschel stawka jest bardzo wysoka: "Ten, kto nie nauczy się rozkoszować smakiem szabatu podczas pobytu na tym świecie [...] ten nie będzie zdolny radować się smakiem wieczności w życiu przyszłym". Smak szabatu (niedzieli) nie jest zaś tożsamy ze smakiem fikania koziołków.

Reakcje na homilię przewodniczącego KEP wskazują wyraźnie, że niedziela może odzyskać swój właściwy wymiar wtedy, gdy zrealizowane będzie działanie praktyczne, które on sam wskazał na pierwszym miejscu: formacja dzieci, młodzieży i dorosłych dotycząca znaczenia wartości niedzieli i umiejętności jej przeżywania. W sytuacji, gdy to zadanie nie jest zrealizowane (od publikacji Dies Domini, w którym to liście wskazywano, że "konieczne jest ponowne odkrycie głębokich uzasadnień doktrynalnych [...], aby wszyscy wierni uświadomili sobie wyraźnie, jak nieodzowną wartością jest niedziela w życiu chrześcijańskim", minęło 17 lat, pytanie więc, co w tym czasie zostało zrobione, skoro wierni nadal nie uświadamiają sobie wartości niedzieli), mówienie o sprawach praktycznych nie ma wielkiego sensu, bo nie znajdują one zrozumienia i traktowane są jako przejaw bycia nie na czasie. Wypada się zgodzić z ks. Andrzejem Dragułą, który na Facebooku napisał: "Na niewiele się zda to całe nasze moralne nawoływanie, którego dzisiaj pełno, jeśli braknie wiary w misterium. I w słuchaczu, i w głoszącym". Kazus homilii przewodniczącego KEP jest wybitnym przykładem tego, że warto jednak skupić się na nauczaniu doktrynalnym, a kwestie praktyczne odłożyć do czasu, gdy pojawi się już "wiara w misterium". Budowanie dachu, gdy fundament nie jest jeszcze skończony, a być może nawet na dobre nie jest rozpoczęty, kończy się piękną katastrofą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jaka piękna katastrofa...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.