Postępujcie jako mądrzy – nie upijajcie się winem
Często słyszymy: „chciałbym nie pić, ale nie daję sobie sam rady. Próbowałem już wielu rzeczy”. Iluż z nas ma lub miało kontakt z osobami uzależnionymi, przede wszystkim od alkoholu, ale nie tylko. Zachęta do abstynencji w sierpniu nie zakłada, że ja mam problem z uzależnieniem, nie odbiera mi wolności, ani przyjemności. Jest wezwaniem, bym był człowiekiem ‘dla innych’. Czy stać mnie na gest życzliwości i pomocy innym? Nawet, jeśli będzie to tylko miesiąc, warto!
Tytułowe wezwanie wzięte od św. Pawła z Listu do Efezjan dobrze pasuje do sierpniowej zachęty do abstynencji, którą Episkopat w Polsce proponuje od roku 1984.
Sierpień - miesiąc abstynencji
Sprawa ‘zachęty do abstynencji’ nie jest nowa, ani też nie dotyczy tylko naszych czasów. Pismo św. jest pod tym względem jednoznaczne. Nie została też wprowadzona po to, by uprzykrzać komukolwiek życie. Jeśli ktoś chciałby zarzucać polskim biskupom, że nakładają na wiernych nadmierne obciążenia, znaczy, że nie rozumie do końca samej idei, ani nie zwraca uwagi na prawdziwe motywacje takiej propozycji.
Zarówno św. Paweł, jak i św. Piotr w swoich listach zachęcali chrześcijan pierwszego pokolenia: „bądźcie trzeźwi”, odnosząc to jednak nie tyle do spożycia alkoholu, ale do świadomości, w jakiej są sytuacji, jakie zagrożenia na nich czyhają. We wspomnianym fragmencie, Apostoł Narodów zachęca Efezjan wprost, by nie upijali się winem, bo to prowadzi do rozwiązłości, ale by napełniali się Duchem (por. Ef 5,18).
Zachęty do abstynencji, które biskupi kierują do wiernych w Polsce, mają zatem mocny fundament biblijny. Dobrze wpisują się też w odpowiedzialność pasterzy za powierzone sobie wspólnoty.
Modlitwa do św. Rity w cierpieniu
Nie radzimy sobie jako społeczeństwo z uzależnieniami. Co rusz w naszym otoczeniu pojawia się informacja, że przedwcześnie umiera osoba, która na czas nie otrzymała wsparcia, nie pozwoliła sobie pomóc i przegrała walkę z nałogiem. To są tragiczne informacje i dotyczą, niestety, wszystkich środowisk.
A problem uzależnień jest poważny. Z roku na rok wzrasta statystyczna ilość czystego alkoholu wypijana „na głowę” mieszkańca Polski. Nałogowo pije ok. 900 tysięcy osób. 2,5 miliona pije nadmiernie. Nałogowych palaczy mamy ponad 20%. Trochę poniżej pół miliona to uzależnieni od hazardu. Rośnie grupa – i to coraz młodszych – uzależnionych od pornografii. Wszystko to ma znaczący wpływ nie tylko na życie jednostek, ale i społeczności, rodzin, w których żyją.
„Bądźcie trzeźwi” to zatem wezwanie do uświadamiania sobie powagi sytuacji, w jakiej znajdujemy się jako społeczeństwo. Zbyt wielu jest bowiem tych, którzy nie poradzą sobie sami. Jedynym wyjściem dla nich jest to, że znajdą przyjazne, pomocne środowisko, w którym będą mieli oparcie.
Image by Concord90 - www.pixabay.comWiedział o tym bardzo dobrze Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, kiedy zakładał Krucjatę Trzeźwości czy Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Ślubowanie abstynencji od środków odurzających, głównie alkoholu, ale nie tylko, było z założenia tworzeniem środowiska, które potrafi przełamać ‘kulturę przymusu picia’. Wiadomo bowiem, że osoba uzależniona od alkoholu może się powstrzymać od pierwszego proponowanego kieliszka, ale od następnych już nie. Ślubowania czasowe czy stałe nie były dla osób uzależnionych, choć oni nie byli z nich wykluczeni. Były swego rodzaju propozycją misji, działania w poczuciu odpowiedzialności za innych, zwłaszcza tych ‘słabszych’.
Do ciebie święty Józefie uciekamy się w naszej niedoli
Zachęta do ‘abstynencji’ nie powinna być zatem widziana jako odbieranie tego, co przyjemne, co mi się należy. To nie robienie na złość i uprzykrzanie i tak trudnego i pozbawionego przyjemności życia. Nie jest to wezwanie do ‘trzeźwości’, bo przecież nikt z nas nie powinien się upijać i nie ma przyzwolenia na to. Nie jest to przymus, ale „dobrowolny dar, którego źródłem jest miłość Boga i bliźniego, a także odpowiedzialność za przyszłość polskiego narodu”, jak czytamy w tegorocznym apelu. Jest to, innymi słowy, misja, którą możemy podjąć.
Krucjata Wyzwolenia Człowieka
Kilka tygodni temu, gdy byłem w zakrystii kościoła, podszedł do mnie pewien mężczyzna w średnim wieku, żonaty i mający rodzinę. Powiedział, że ma problem z alkoholem. Złożył kiedyś przyrzeczenie abstynencji, ale ono się właśnie w czerwcu skończyło. I zaczął znowu ‘popijać’. Chciał zatem, poprzez ślubowanie, podjąć zobowiązanie abstynencji na kolejny rok. I tak zrobiliśmy.
Nie był to jedyny przypadek, jaki miałem w ostatnim czasie. Jesteśmy wzywani do abstynencji nie dlatego, że jesteśmy uzależnieni, ale dlatego, że zbyt wielu obok nas potrzebuje wsparcia i pomocy, by sobie poradzić z uzależnieniem. Czy stać mnie na gest życzliwości i zrozumienia dla innych? Nawet, jeśli będzie to tylko miesiąc takiej misji, warto!
Skomentuj artykuł