Skandal dialogu

Skandal dialogu
ks. Artur Stopka

Chociaż wydawałoby się, że wszystkie argumenty w tej sprawie już zostały przywołane, a życie rozstrzygnęło, co faktycznie trzeba robić, jednak temat "głosić czy dialogować" raz po raz powraca w rozmaitych kościelnych kręgach, niczym odgrzewany bigos.

Pojawia się też od czasu do czasu w formie ostrzejszej, jako pytanie "nawracać czy rozmawiać?". W obydwu kształtach jest sygnałem, że dzieje się coś niedobrego.

Gdy św. Jan Paweł II zaczął nawoływać do nowej ewangelizacji, mnóstwo tęgich umysłów w Kościele zabrało się za dociekanie i ustalanie, o co właściwie chodzi. Przecież ewangelizowanie to fundamentalne zadanie uczniów Jezusa Chrystusa.

Na pytanie, co to znaczy ewangelizować, odpowiedział m. in. papież Paweł VI w adhortacji apostolskiej "Evangelii nuntiandi", poświęconej wykonywaniu tego posłannictwa we współczesnym świecie.

Objaśniając ewangelizację zauważył ponad czterdzieści lat temu, że żadna definicja "nie może zadośćuczynić bogatej, wielostronnej i dynamicznej rzeczywistości, jaką jest ewangelizacja, żeby nie zaistniało równocześnie niebezpieczeństwo osłabienia jej sensu lub nawet zniekształcenia".

Od pierwszego zdania swego dokumentu Paweł VI nie zostawia wątpliwości, że głoszenie Ewangelii ludziom naszych czasów, należy uważać "za służbę świadczoną nie tylko społeczności chrześcijan, ale także całej ludzkości". Jednak nie mniej stanowczo stwierdza, że to głoszenie "winno przede wszystkim dokonywać się przez świadectwo". Świadectwo, które wymaga podbudowania i rozwinięcia go przez jasne i niedwuznaczne głoszenie Pana Jezusa.

Czy to jasne i niedwuznacznie głoszenie Chrystusa, bez którego nie ma ewangelizacji, wyklucza dialog? Czy w dziele głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu nie ma miejsca na rozmowę? Czy słowa papieża seniora Benedykta XVI, że dialog nie zastępuje misji, oznaczają, że mamy tu do czynienia z konfliktem, a próby podejmowania dialogu są faktycznie skandalem?

Jeśli tak, to dlaczego nie kto inny, a właśnie Benedykt XVI zainicjował Dziedziniec Pogan, zapraszając niewierzących do dialogu o poszukiwaniu prawdy i Boga? Dlaczego podczas jego pontyfikatu, w 2007 roku, opublikowana została przez Kongregację Nauki Wiary "Nota doktrynalna na temat pewnych aspektów ewangelizacji", w której znalazło się stwierdzenie: "Ewangelizacja zakłada także szczery dialog, który zmierza do zrozumienia racji i uczuć innych. Do serca człowieka nie można bowiem dotrzeć inaczej, jak tylko w postawie bezinteresowności, miłości i dialogu, tak aby głoszone słowo było nie tylko wypowiadane, ale znajdowało też właściwy oddźwięk w sercach słuchaczy".

Św. Jan Paweł II ujął to jeszcze mocniej. Zwracając się do biskupów Mali w styczniu 1990 roku powiedział, że dialog jest niezbędnym środkiem w wypełnianiu misji ewangelizacyjnej Kościoła. "Nie można głosić Ewangelii nie prowadząc z wiarą i miłością dialogu z tymi, którym się niesie Dobrą Nowinę" - oświadczył zdecydowanie.

Konflikt między ewangelizacją a dialogiem jest pozorny. Na polskim gruncie zwracał na to uwagę kilka lat temu m. in. ks. Andrzej Draguła. Nie ma tu sprzeczności, jest uzupełnianie. Dlaczego więc wątpliwości wokół tej kwestii wracają?

Myślę, że wynika to z pewnego zmęczenia u części wierzących, mających świadomość tego, o czym napisał papież Franciszek w adhortacji "Evangelii gaudium" - że są równocześnie uczniami i misjonarzami.

Dialog, rozmowa wymagają komunikacji dwustronnej. Nie tylko mówienia (głoszenia), "nadawania", ale również słuchania, bycia "odbiorcą". To rodzi konieczność koncentracji uwagi i czegoś niezwykle ważnego - mocnej własnej tożsamości. Franciszek niejednokrotnie zwracał uwagę na ten niezbędny warunek dialogu. "Jeśli mamy mówić swobodnie, otwarcie i owocnie z innymi, musimy jasno ukazywać kim jesteśmy, co Bóg dla nas uczynił i czego od nas żąda. A jeśli nasza komunikacja nie ma być monologiem, to musi być otwartość serca i umysłu, by akceptować poszczególne osoby i kultury" - mówił podczas wizyty w Azji.

Mam wrażenie, że okresowe wezwania do rezygnacji z dialogu, deprecjonowanie go, stawianie w wątpliwość, to efekt ulegania pokusie pójścia na skróty, ograniczenia misji ewangelizacyjnej wyznawców Jezusa Chrystusa jedynie do przekazu jednostronnego, bez zainteresowania, a nawet bez rzeczywistej troski o tych, którym głosi się Dobra Nowinę. Na szczęście z Bożą pomocą pokusie można się oprzeć.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Skandal dialogu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.