Franciszek: sercem Ewangelii jest nieskończona miłość Boga do nas, grzeszników
Sercem Ewangelii jest nieskończona miłość Boga do nas, grzeszników - mówił Franciszek w rozważaniu poprzedzającym modlitwę "Anioł Pański" ma placu św. Piotra w Watykanie.
Przypomniał wspaniałą wieść zawartą w Ewangelii: "Jezus przyjmuje grzeszników i jada z nimi". - Właśnie to dzieje się z nami podczas każdej Mszy świętej, w każdym kościele: Jezus cieszy się przyjmując nas przy swoim stole, gdzie ofiarowuje się za nas. To zdanie moglibyśmy napisać na drzwiach naszych kościołów: "Tutaj Jezus przyjmuje grzeszników i zaprasza ich do swego stołu" - zaproponował papież.
Nawiązał do trzech przypowieści Jezusa, "które ukazują Jego szczególną miłość względem tych, którzy czują się od Niego oddaleni": o zabłąkanej owcy, zagubionej monecie i powrocie syna marnotrawnego. Podkreślił, że Bóg z nas "nie rezygnuje, Jemu zależy właśnie na tobie, który jeszcze nie znasz piękna Jego miłości, tobie, który jeszcze nie przyjąłeś Jezusa w centrum swojego życia, tobie, który nie potrafisz przezwyciężyć swojego grzechu". - Jesteś cenny w Jego oczach, wyjątkowy. Nikt nie może ciebie zastąpić w sercu Boga - przekonywał Franciszek.
Dodał, że "Bóg na nas czeka, nie przestaje, nie upada na duchu. Ponieważ to my, każdy z nas, jesteśmy tym synem ponownie branym w objęcia, tą odnalezioną monetą, tą owcą pogłaskaną i braną na ramiona. Codziennie czeka, abyśmy zauważyli Jego miłość". - A ty mówisz: "Ale zbyt wiele nakombinowałem!". Nie bój się: Bóg ciebie kocha i wie, że tylko Jego miłość może zmienić twe życie - wskazał Ojciec Święty.
Przestrzegł jednocześnie, że "ta nieskończona miłość Boga do nas, grzeszników, będąca centrum sercem Ewangelii, może zostać odrzucona". Grozi nam "wiara w boga bardziej rygorystycznego niż miłosiernego, boga, który pokonuje zło raczej siłą niż przebaczeniem". Tymczasem "Bóg zbawia miłością, a nie siłą; proponując siebie, a nie narzucając".
Komentując postawę starszego syna z przypowieści o synu marnotrawnym, papież wskazał, że uważał się on za sprawiedliwego i wszystko oceniał na podstawie swojej sprawiedliwości. Zaznaczył, że tak jak on "my również się mylimy, gdy uważamy się za sprawiedliwych, gdy uważamy, że to inni są źli". - Nie uważajmy siebie za dobrych, ponieważ sami, bez pomocy Boga, który jest dobry, nie potrafimy pokonać zła - zachęcił Franciszek.
Odpowiadając na pytanie: "Jak można pokonać zło?", stwierdził, że "przyjmując Boże przebaczenie". - Dzieje się tak za każdym razem, kiedy idziemy do spowiedzi: tam otrzymujemy miłość Ojca, który zwycięża nasz grzech: już go nie ma, Bóg o nim zapomina. Przeciwnie niż my, którzy powiedziawszy "nie ma sprawy", przy pierwszej okazji przypominamy sobie z nawiązką o doznanych krzywdach. Nie, Bóg usuwa zło, czyni nas nowymi wewnętrznie i w ten sposób sprawia, że odradza się w nas radość. Odwagi, z Bogiem żaden grzech nie ma ostatniego słowa - zachęcił Ojciec Święty.
- Niech Matka Boża, która rozwiązuje węzły życiowe, uwolni nas od uważania siebie za rzekomo sprawiedliwych i sprawi, abyśmy odczuwali potrzebę pójścia do Pana, który nas oczekuje, aby nam przebaczyć - zakończył Franciszek.
Całość papieskiego przemówienia znajdziecie TUTAJ.
Skomentuj artykuł