Kiedy Słowo nie ma słów

Kiedy Słowo nie ma słów
Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

W kilku poprzednich katechezach mówiłem o modlitwie Jezusa i nie chciałbym zakończyć tych rozważań bez omówienia pokrótce tematu milczenia Jezusa, tak ważnego w Jego relacji z Bogiem.

W posynodalnej adhortacji apostolskiej Verbum Domini nawiązałem do roli, jaką odgrywa w życiu Jezusa milczenie, zwłaszcza na Golgocie: «mamy tu 'słowo krzyża' (por. 1 Kor 1, 18). Słowo cichnie, staje się śmiertelną ciszą, ponieważ mówiło, aż zamilkło, nie pominąwszy niczego, co miało nam przekazać» (n. 12). Pisząc o tej ciszy krzyża, św. Maksym Wyznawca wkłada w usta Matki Bożej następujące słowa: «Bez słów jest Słowo Ojca, który stworzył każdą mówiącą istotę; bez życia są zgaszone oczy Tego, na którego słowo i skinienie rusza się wszystko, co żywe» (La vita di Maria [Życie Maryi], n. 89: Testi mariani del primo millennio [Teksty maryjne z pierwszego tysiąclecia], 2, Roma 1989, s. 253).

Krzyż Chrystusa nie ukazuje tylko milczenia Jezusa jako Jego ostatniego słowa skierowanego do Ojca, lecz objawia również, że Bóg mówi przez milczenie: «Milczenie Boga, doświadczenie oddalenia Wszechmogącego i Ojca stanowi decydujący etap ziemskiej drogi Syna Bożego, wcielonego Słowa. Przybity do drzewa krzyża, bolał nad owym milczeniem: 'Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?' (Mk 15, 34; Mt 27, 46). Trwając w posłuszeństwie aż do ostatniego tchnienia życia, w mrokach śmierci, Jezus przyzywał Ojca. Jemu oddał się w chwili przejścia — przez śmierć — do życia wiecznego: 'Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego' (Łk 23, 46)» (Posynodalna adhortacja apostolska Verbum Domini, 21). Doświadczenie Jezusa na krzyżu w głęboki sposób ukazuje sytuację człowieka, który się modli, oraz szczyt modlitwy: po wysłuchaniu i rozpoznaniu Słowa Bożego musimy zmierzyć się także z milczeniem Boga, ważnym wyrazem samego Słowa Bożego.

DEON.PL POLECA

Dynamika słowa i ciszy, cechująca modlitwę Jezusa podczas całej Jego ziemskiej egzystencji, a zwłaszcza na krzyżu, znajduje odbicie również w naszym życiu modlitwy, w dwóch kierunkach.

Pierwszym jest słuchanie Słowa Bożego. Potrzebna jest wewnętrzna i zewnętrzna cisza, aby to Słowo mogło być usłyszane. Jest to rzecz szczególnie trudna dla nas w dzisiejszych czasach. Nasza epoka nie sprzyja bowiem skupieniu; a nawet odnosi się niekiedy wrażenie, że występuje jakby lęk przed oderwaniem się, choćby na chwilę, od strumienia słów i obrazów, które określają i wypełniają dni. Dlatego we wspomnianej już adhortacji Verbum Domini przypomniałem o potrzebie uczenia się wartości ciszy: «Odkrycie na nowo, że słowo Boże odgrywa centralną rolę w życiu Kościoła, oznacza również odkrycie sensu skupienia i wewnętrznego spokoju. Wielka tradycja patrystyczna poucza nas, że tajemnice Chrystusa wiążą się z milczeniem i tylko w ciszy Słowo może w nas zagościć, jak w przypadku Maryi, niewiasty, w której Słowo było nieodłącznie związane z milczeniem» (n. 66). Ta zasada — że bez ciszy nie słyszy się, nie słucha się, nie przyswaja się słowa — odnosi się przede wszystkim do modlitwy osobistej, ale także do naszych liturgii: aby ułatwić autentyczne słuchanie, muszą być one również bogate w chwile ciszy i przyswajania niewerbalnego. Aktualne pozostaje zawsze spostrzeżenie ś w. Augustyna: Verbo crescente, verba deficiunt — «Kiedy wzrasta Słowo Boże, ludzkie słowa zanikają» (por. Sermo 288, 5: PL 38, 1307; Sermo 120, 2: PL 38, 677). Ewangelie często ukazują Jezusa, który — zwłaszcza w momentach decydujących wyborów — udaje się sam w odosobnione miejsce, daleko od tłumu, a nawet uczniów, by modlić się w milczeniu i żyć swoją synowską więzią z Bogiem. Cisza potrafi wytworzyć w głębi naszego wnętrza przestrzeń, w której może zamieszkać Bóg, aby Jego Słowo zostało w nas, aby miłość do Niego zakorzeniła się w naszym umyśle i w naszym sercu, a także ożywiała nasze życie. Tak więc pierwszy kierunek to nauczenie się na nowo milczenia, otwarcie na słuchanie, które otwiera nas na drugiego, na Słowo Boże.

Jest też drugi ważny związek między milczeniem i modlitwą. Nie tylko nasze milczenie sprzyja bowiem słuchaniu Słowa Bożego; często w naszej modlitwie stajemy w obliczu milczenia Boga, czujemy się jakby opuszczeni, wydaje się nam, że Bóg nie słucha i nie odpowiada. Jednakże to milczenie Boga, podobnie jak w przypadku Jezusa, nie jest równoznaczne z Jego nieobecnością. Chrześcijanin dobrze wie, że Pan jest obecny i słucha, nawet w mrokach bólu, odrzucenia i samotności. Jezus zapewnia uczniów i każdego z nas, że Bóg dobrze zna nasze potrzeby w każdym momencie naszego życia. Poucza uczniów: «Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go po-prosicie» (Mt 6, 7-8): serce czujne, milczące, otwarte jest ważniejsze od wielu słów. Bóg zna nas do głębi, lepiej niż my sami, i kocha nas: wystarczy to wiedzieć. W Biblii szczególnie znaczące w tym kontekście jest doświadczenie Hioba. Ten człowiek w krótkim czasie traci wszystko: krewnych, dobra, przyjaciół, zdrowie; wydaje się, że Bóg rzeczywiście go opuścił, że zamilkł całkowicie. Hiob jednakże żyje w więzi z Bogiem, mówi do Boga, woła do Boga; w swojej modlitwie zachowuje mimo wszystko nienaruszoną wiarę i wreszcie odkrywa wartość swojego doświadczenia i milczenia Boga. Dlatego na koniec, zwracając się do Stwórcy, może powiedzieć: «Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko» (Hi 42, 5): my wszyscy prawie znamy Boga tylko ze słyszenia i im bardziej jesteśmy otwarci na Jego milczenie i na nasze milczenie, tym bardziej zaczynamy rzeczywiście Go znać. Ta skrajna ufność, która otwiera się na głębokie spotkanie z Bogiem, dojrzewa w ciszy. Św. Franciszek Ksawery modlił się do Pana, mówiąc: kocham Cię nie dlatego, że możesz dać mi niebo lub skazać mnie na piekło, ale dlatego, że jesteś moim Bogiem. Kocham Cię, bo to jesteś Ty.

Gdy zbliżamy się do końca rozważań nad modlitwą Jezusa, nasuwa się na myśl nauczanie zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego: «Wydarzenie modlitwy zostało nam w pełni objawione w Słowie, które stało się ciałem i mieszka między nami. Starać się zrozumieć Jego modlitwę, o której mówią nam Jego świadkowie w Ewangelii, to znaczy zbliżać się do Pana Jezusa, Świętego, jak do płonącego Krzewu: najpierw kontemplować Jego samego na modlitwie, następnie słuchać, w jaki sposób uczy nas modlić się, by w końcu poznać, jak wysłuchuje On naszej modlitwy» (n. 2598). A jak Jezus uczy nas się modlić? W Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego znajdujemy jasną odpowiedź: «Jezus uczy nas modlić się nie tylko modlitwą Ojcze nasz» — jest to z pewnością sedno nauczania o tym, jak się modlić — «lecz także wtedy, kiedy On sam się modli. W ten sposób, oprócz treści modlitwy, poucza nas, jakie są wymagane dyspozycje do prawdziwej modlitwy: czystość serca, które poszukuje Królestwa i przebacza nieprzyjaciołom; synowska śmiałość, która wykracza poza to wszystko, co czujemy i rozumiemy; czujność, która chroni ucznia przed pokusą» (n. 544).

Zagłębiając się w Ewangelie, widzieliśmy, że Pan jest w odniesieniu do naszej modlitwy rozmówcą, przyjacielem, świadkiem i nauczycielem. W Jezusie objawia się nowość naszego dialogu z Bogiem: synowska modlitwa, której Ojciec oczekuje od swoich dzieci. I od Jezusa uczymy się, że wytrwała modlitwa pomaga nam interpretować własne życie, dokonywać wyborów, rozpoznawać swoje powołanie i na nie odpowiadać, odkrywać talenty, które Bóg nam dał, i wypełniać codziennie Jego wolę, co stanowi jedyną drogę, by zrealizować nasze życie.

Nam, często troszczącym się o skuteczność naszych działań i o konkretne rezultaty, jakie osiągamy, modlitwa Jezusa wskazuje, że musimy się zatrzymać, mieć w życiu chwile zażyłości z Bogiem, w «oderwaniu» od codziennego zgiełku, by słuchać, by sięgać do «korzenia», który podtrzymuje i podsyca życie. Jeden z najpiękniejszych momentów modlitwy Jezusa to ten, kiedy w obliczu chorób, trudności i ograniczeń swoich rozmówców zwraca się On z prośbą do Ojca i uczy w ten sposób osoby, które Go otaczają, gdzie trzeba szukać źródła nadziei i zbawienia. Przypomniałem już jako wzruszający przykład modlitwę Jezusa przed grobem Łazarza. Opowiada św. Jan Ewangelista: «Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł o czy do góry i rzekł: 'Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś'. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: 'Łazarzu, wyjdź na zewnątrz'» (J 11, 41-43).

Jednak największą głębię w modlitwie do Ojca Jezus osiąga w momencie męki i śmierci, kiedy wypowiada ostatnie «tak» w odniesieniu do planu Boga i pokazuje, że ludzka wola znajduje swoją pełnię właśnie w pełnym przyjęciu woli Bożej, a nie w sprzeciwie. W modlitwie Jezusa, w Jego wołaniu do Ojca na krzyżu łączą się «wszystkie lęki ludzkości wszystkich czasów, zniewolonej przez grzech i śmierć, wszystkie prośby i akty wstawiennictwa w historii zbawienia. Ojciec je przyjmuje i ponad wszelkie oczekiwania wysłuchuje, wskrzeszając swojego Syna. W ten sposób wypełnia się i zostaje uwieńczone wydarzenie modlitwy w ekonomii stworzenia i zbawienia» (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2606).

Drodzy bracia i siostry, z ufnością prośmy Pana, byśmy żyli naszą synowską modlitwą, ucząc się codziennie od Jednorodzonego Syna, który dla nas stał się człowiekiem, jaki powinien być nasz sposób zwracania się do Boga. Słowa św. Pawła o życiu chrześcijańskim w ogóle odnoszą się także do naszej modlitwy: «I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co [jest] wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym» (Rz 8, 38-39).

Po polsku:

Pozdrawiam polskich pielgrzymów, a szczególnie przewodniczącego i prezydium Rady Krajowej Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych «Solidarność». Wszystkim rolnikom życzę Bożego błogosławieństwa w pracy i obfitych zbiorów.

W modlitwie polecam Panu ofiary niedawnej katastrofy kolejowej. Dla zmarłych wypraszam wieczne odpoczywanie, a dla rannych łaskę szybkiego powrotu do zdrowia. Niech wam Bóg błogosławi.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kiedy Słowo nie ma słów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.