Czego dziś najbardziej potrzebuje Kościół w Polsce?

(aut. AJ)

Spadek zaufania do Kościoła katolickiego w Polsce to nie prowokacyjna teza, a tym bardziej forma ataku na Kościół. To obserwacja, której nie sposób przeczyć, a dowolna taka próba będzie zawsze kuriozalnym odwracaniem wzroku.

Polacy coraz częściej oddalają się od Kościoła niż do niego wracają. Spada aktywne uczestnictwo w sakramentach – łącznie z tym pierwszym, chrztem dzieci. Coraz mniej kleryków w seminariach, tak że w tym roku pojawiły się głosy o kompletnym braku chętnych w co poniektórych diecezjach. To jest sytuacja bez precedensu w historii Kościoła w Polsce i jako taka może szokować. Ale może też być impulsem nie tylko do dyskusji o Kościele, ale także do koniecznej zmiany.

To, że na co dzień czytamy i piszemy o Kościele, nie czyni z nas ekspertów od tego, co w nim zmienić. Tak samo jest z osobami konsekrowanymi czy hierarchami – ich pozycja wcale nie znaczy, że lepiej wiedzą, jak prowadzić Kościół. Kościół prowadził, prowadzi i będzie prowadzić Duch Święty, a Jego kurs rozpoznaje powszechna mądrość Ludu Bożego. Całego ludu! Nie tylko księży czy biskupów, ba!, nawet nie tylko „bezgrzesznych” katolików, lecz także ochrzczonych, którzy z różnych względów pozostają na kościelnym marginesie czy nawet w często dramatycznych okolicznościach się z Kościołem pożegnali. Pisał o nich niedawno na DEONie Wojciech Żmudziński SJ, pytając, gdzie są Boży prorocy?

„Śmiem twierdzić, że nawet poza Kościołem. Nierozumiani i wyszydzani. Często odprawiani z kwitkiem. Czasem kanonizowani wiele lat po śmierci. Dzisiaj, tak jak za czasów biblijnego Izraela, ludzie odsłaniający smutną prawdę o naszej grzeszności nie są mile widziani. Wolimy widzieć grzeszników w innych, w obcych. Jeśli o nas ktoś mówi coś wstydliwego, jest zdrajcą, a nie prorokiem. Oni także (a może przede wszystkim) stanowią próbę pokazującą, co w Kościele nie działa i co wymaga uzdrowienia” – podkreślał jezuita i nie sposób się z nim nie zgodzić. To często właśnie osoby odrzucone najlepiej pokażą, które miejsca w Kościele wymagają szczególnego uzdrowienia.

DEON.PL POLECA

Wychodząc z założenia, że pytanie o stan Kościoła wymaga wspólnej odpowiedzi, zdecydowaliśmy, że w listopadowym numerze „Czytaj Dalej. Magazyn DEON.pl” przeprowadzimy ankietę, dającą szerszy obraz punktów i zadań, za które trzeba się zabrać. Zwróciliśmy się z pytaniem do proboszcza, zakonnicy i dwójki świeckich zaangażowanych w ewangelizację. Z pomocą przyszła także teolożka kierująca do biskupów list w odpowiedzi na ich listy. Wszystkim zadaliśmy jedno pytanie: czego dziś najbardziej potrzebuje Kościół w Polsce?

Lech Dorobczyński, franciszkanin i proboszcz parafii pod wezwaniem św. Antoniego w Warszawie, w tekście "Naparzanka trwa" pisze, że problem w dużej mierze zależy od nas samych, bo od dłuższego już czasu w Kościele w Polsce trwa intensywna wojna. "W wyniku wojenek, straciliśmy z oczu Najważniejszego – Jezusa, i tego, co nas wszystkich łączy – chrzest" - podkreśla franciszkanin, którego tekst znajdziesz tutaj.

Siostra Eliza Małgorzata Myk ze wspólnoty dominikanek w Broniszewicach odpowiada, że Kościołowi najbardziej potrzeba trzech rzeczy: kobiecości, czułości i poczucia humoru. „Odnoszę wrażenie, że w polskim Kościele ludzie najczęściej słyszą, że najważniejsza obecność Boga jest w Chlebie, w Eucharystii. Gdyby z taką samą mocą słyszeli od księży, że Bóg obecny jest w drugim Człowieku, nie byłoby podziałów, poniżania, gorszenia się. A Jezus tak prosto pokazuje, o co Mu chodzi i z czego będzie nas rozliczał na końcu życia” – odpowiada siostra Eliza. Całość jej odpowiedzi możecie przeczytać tutaj.

Maja Sowińska, wokalistka i liderka uwielbienia, twierdzi, że lekarstwem na kryzys jest… zaufanie wielkiej tajemnicy wiary i miłość, która nie jest nagrodą za dobre sprawowanie. Trzeba zaryzykować, bo już biblijne proroctwa głoszą, że czekają nas trudne czasy i „kto się ma splugawić, splugawi się nawet jeszcze bardziej, a kto ma się uświęcić, jeszcze mocniej się uświęci”. Przyszłość Kościoła zależy od trudnego zawierzenia. Jak to zrobić? Przeczytasz tu.

Robert Kruszka, szafarz nadzwyczajny i świecki działający w licznych duszpasterstwach, dzieli się swoim marzeniem o Kościele, w którym biskupi i księża zajmą się wyłącznie głoszeniem Ewangelii, bo całą resztą mogą zająć się świeccy. „I pewnie niejednokrotnie zrobią to lepiej” – dodaje autor tekstu „Kościół musi skupić się na własnym ciele”, który znajdziesz poniżej.

Ostatni głos należy do teolożki Małgorzaty Wałejko. W nagranym wideo opublikowanym na kanale dominikanie.pl kieruje ona przesłanie wprost do biskupów i pasterzy Kościoła, prosząc ich o to, by głosili Jezusa. „Nie uzurpuję sobie prawa do mówienia w imieniu wszystkich. Po prostu wiem, że mój głos nie jest odosobniony” – mówi autorka nagrania, w którym przekazuje duchownym trzy bardzo ważne prośby.

Jak co miesiąc przypominamy także kilka tekstów, które ukazały się na DEONie w listopadzie. To komentarz Dariusza Piórkowskiego SJ o tym, czym jest „ból eklezjalny” doświadczany przez wierzących, którzy troskają się o Kościół, oraz tekst Wojciecha Żmudzińskiego SJ o koniecznym świadectwie ubóstwa ze strony księży. Ostatni z przypominanych tekstów to świadectwo Dominiki Frydrych o tym, jak święci wyciągają ją z kryzysu. „Czy zreformowali Kościół? Czasem tak. Ale czasem wcale niekoniecznie” – pisze Dominika, podkreślając, że nieraz wystarczy przemiana jednego serca.

Możecie narzekać, że DEON znów o kryzysie. Tak, nie da się przejść obok niego obojętnie. Tylko popatrzmy z wiarą i nadzieją na to, co możemy zrobić. Bo Duch w Kościele jest, tylko dajmy Mu rozwijać skrzydła.

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czego dziś najbardziej potrzebuje Kościół w Polsce?
Komentarze (1)
WG
W Gedymin
30 listopada 2019, 12:52
Pierwsze co Kościół w Polsce potrzebuje to nawrócenie. Szczery rachunek sumienia i nawrócenie. Co w tym najbardziej przeszkadza to pycha. Pycha, która rodzi głupotę, zakłamanie i masę innych grzechów, aż po świętokradztwo. Kościół hierarchiczny powinien przestać celebrować "swoją świętość", "swoją mądrość", "swój autorytet", zaniechać dbania o "dobre imię instytucji", a wybrać prawdę i pokorę. Może Pan Bóg chce, aby Kościół nie tylko mówił o nawróceniu, ale zaczął je wreszcie praktykować? Czy zdanie o radości w Niebie z nawrócenia grzesznika dotyczy tylko wielkich grzeszników, którzy stają czasami w przedsionku kościoła, czy również tych co codziennie stają przy ołtarzu? Czy ta radość może "pozostać" tylko w Niebie?