Adam Szustak OP: znajdź słaby punkt i nie bierz jeńców

Adam Szustak OP: znajdź słaby punkt i nie bierz jeńców
fot. Langusta na palmie / YouTube
RTCK Adam Szustak OP

"Niestety bardzo często spotykam ludzi, którzy właśnie przez zostawioną furtkę wrócili do życiowego koszmaru. Jeśli więc ktoś nieszczęśliwie się zakochał na przykład w koledze lub koleżance z pracy, związek trwał kilka miesięcy, ale potem wszystko się skończyło, to czasem w takiej sytuacji, by ochronić siebie, trzeba nie tylko usunąć numer telefonu, ale także zmienić pracę, bo inaczej może się zdarzyć, że przez następne dziesięć lat ktoś będzie żył nadzieją powrotu i zmarnuje sobie dekadę własnego życia" - pisze dominikanin.

Kolejny, już trzeci sposób walki z przeciwnikiem dzieli się na dwie uzupełniające się metody: pierwsza z nich to "słaby punkt", a druga kryje się pod hasłem "nie bierz jeńców".

DEON.PL POLECA

Aby dobrze opisać zasadę słabego punktu, warto wrócić do historii Dawida. Jak się łatwo domyślić, słabym punktem Goliata było oczywiście jego czoło. Dawid, zmieniając taktykę działania i będąc innowacyjnym, dobrze wiedział, że lepsza jest dla niego walka na odległość, bo uświadomił sobie, że tym sposobem będzie mógł uderzyć kamieniem przeciwnika w sam środek odsłoniętego czoła. Goliat, jak pamiętamy, miał na sobie pięćdziesięciokilogramową zbroję, więc żeby trafić w inną część jego ciała, Dawid potrzebowałby użyć chyba stukilogramowego kamienia, by ten coś odczuł. By zwyciężyć, Dawid potrzebował zatem znaleźć słaby punkt przeciwnika i, zorientowawszy się, że jest nim czoło, wykorzystał swoje doskonałe umiejętności procarza i powalił Goliata. Dopiero gdy ten upadł nieprzytomny na ziemię, Dawid wziął miecz, a następnie odciął mu głowę, ostatecznie go pokonując.

Jak to przełożyć na nasze życie? Otóż prawdopodobnie dzieje się tak, że na co dzień walczymy nie tylko z jedną lub dwiema przeciwnościami, ale jest ich znacznie więcej. Sam mam ich ogromnie dużo. Prawda zaś jest taka, że nie da się walczyć ze wszystkimi na raz. Oczywiście chcielibyśmy potrafić równolegle pokonywać wszystkie swoje przeciwności, ale niestety jest to niemożliwe. Potrzebujemy więc znaleźć w nas najsłabsze miejsce, czyli to, które najbardziej nas zabija, i na nim się skupić. W praktyce oznacza to przyjrzenie się wszystkim trudnym rzeczywistościom w nas - nałogom, sytuacji rodzinnej czy finansowej, relacjom, czy własnym wadom - i ocenienie, która z tych rzeczy najbardziej nas niszczy, wprowadza najwięcej nieszczęścia i niepokoju. Wiadomo, że wszystkie są bolesne i wszystkie wywołują cierpienie, ale chodzi o zidentyfikowanie tego, co rozkłada nas na łopatki. I tak, jak Dawid, najpierw uderzyć w najsłabszy punkt, a dopiero potem uciąć wrogowi głowę, czyli najpierw uporać się z najbardziej śmiercionośnym miejscem w nas, a potem z całą resztą, najpierw osłabić najtrudniejszą rzecz, a potem pokonać wszystko inne.

Namierzenie najsłabszego punktu i uporanie się z nim może oczywiście zająć nam sporo czasu, ale mimo to warte jest tego poświęcenia. Skoncentrowanie się na naszym najsłabszym punkcie nie powinno, rzecz jasna, być jedyną treścią naszego życia i determinować wszystkiego w nas (o tym mówiliśmy w poprzednim rozdziale). Pierwszeństwo słabego punktu dotyczy raczej kolejności działań. Nieskuteczne jest bowiem naprawianie wszystkich trudności i  słabości naraz, ponieważ - nie oszukujmy się - nikt z nas nie ma tyle siły, by to zrobić. Na początku więc strzał w czoło, a potem ucięcie głowy.

Gdy zaś już uda nam się uporać z najtrudniejszym i najbardziej śmiercionośnym przeciwnikiem, potrzeba zastosować drugą zasadę, czyli zasadę "nie bierzemy jeńców". Szczególnie ważna jest ona w przypadku wszystkich nałogów, słabości i powtarzających się grzechów ciężkich. Dlaczego? Ponieważ jako ludzie mamy straszną tendencję do zostawiania sobie w życiu różnych furtek. Polega to na tym, że gdy wygramy z czymś złym lub uporamy się z jakąś trudnością, to zostawiamy sobie asekuracyjnie malutką furtkę powrotu w postaci drobnej rzeczy. Na przykład gdy jakaś kobieta właśnie zamknęła bardzo toksyczną relację, to - przeglądając telefon - mówi sobie: "Co prawda, nigdy więcej już go nie spotkam, ale numer w razie czego niech zostanie w telefonie". Nie! To właśnie jest zostawienie jeńców, których nie chcemy brać. Walczymy i uśmiercamy do końca, bez furtek.

Niestety bardzo często spotykam ludzi, którzy właśnie przez zostawioną furtkę wrócili do życiowego koszmaru. Jeśli więc ktoś nieszczęśliwie się zakochał na przykład w koledze lub koleżance z pracy, związek trwał kilka miesięcy, ale potem wszystko się skończyło, to czasem w takiej sytuacji, by ochronić siebie, trzeba nie tylko usunąć numer telefonu, ale także zmienić pracę, bo inaczej może się zdarzyć, że przez następne dziesięć lat ktoś będzie żył nadzieją powrotu i zmarnuje sobie dekadę własnego życia. Zasada "nie brać jeńców" dotyczy usuwania wszystkich możliwych dróg powrotu. To jest bowiem jedyny skuteczny sposób pokonania wroga raz na zawsze. Dawid po ogłuszeniu kamieniem Goliata nie wziął go do niewoli i nie zrobił z niego maskotki Izraelitów, ale uciął mu głowę, do końca się z nim rozprawiając. Zostawienie jeńca, jak pokazuje Biblia w historii Samsona, może doprowadzić do całkowitego zburzenia rzeczywistości. Mała rzecz zostawiona jako furtka rośnie w siłę i ostatecznie prowadzi do katastrofy.

Fragment książki Adama Szustaka OP: "Z procą na olbrzyma".

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Adam Szustak OP

Pokonaj „swojego olbrzyma”, czyli problemy i trudności, które wydają się nie do rozwiązania!

Poznaj na nowo historię Dawida i wynikające z jego życia lekcje, które działają. „Z procą na olbrzyma” to zestaw konkretnych przykładów, wskazówek...

Skomentuj artykuł

Adam Szustak OP: znajdź słaby punkt i nie bierz jeńców
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.