Biały Marsz w Krakowie. "Milcząca większość uważa, że Karol Wojtyła był ważnym człowiekiem dla Polski"
Po co robić Biały Marsz w rocznicę śmierci Jana Pawła II? Czy papież jest mitem, symbolem, czy po prostu kimś bardzo ważnym dla Polaków, o kim zapomnieć nie można? Kto jest zaproszony na marsz i jakie mogą być jego skutki? Z Witoldem Gadowskim z honorowego komitetu Białego Marszu 2023 rozmawia Marta Łysek.
Marta Łysek: W rocznicę śmierci Jana Pawła II przez Kraków przejdzie Biały Marsz. Polacy są coraz bardziej podzieleni, czy to nie będzie ich jeszcze bardziej dzielić?
Witold Gadowski: - Ludzie są podzieleni politycznie, ale są też podzieleni, jeśli chodzi do stosunek do tak zwanych rewelacji budowanych przez TVN i Ekke Overbeecka. Dlatego trzeba zrobić marsz, który jest apolityczny, nie wynika z żadnych inspiracji towarzyskich czy innych. Jako zwykli obywatele chcemy być razem tego dnia i powiedzieć, że się nie zgadzamy na manipulacje i kłamstwa. Co o tym sądzą politycy, guzik mnie to obchodzi. W ogóle niewiele opinii mnie w związku z tym marszem obchodzi: robię to, bo mam przeświadczenie, że tak po prostu trzeba zrobić.
A tym, co Ci zarzucą, że idziesz w marszu pamięci człowieka, który przecież ma swoje za uszami, co powiesz?
- Że idę w marszu pamięci człowieka, o którego się otarłem, którego znałem, jeżeli chodzi o jego publiczną działalność, o którym dużo czytałem i który był w mojej biografii ważny. To jest jedno. A dwa – ten właśnie człowiek stworzył fenomen współczesnych Polaków, którzy tak czy owak będą się odnosić do jego pamięci. Albo w sposób negatywny jak krzykliwa mniejszość, albo w sposób pozytywny – jak milcząca większość.
Jaka jest ta milcząca większość?
- Milcząca większość uważa, że Karol Wojtyła był ważnym człowiekiem dla Polski. I że ważny dla Polski jest zarówno mit Jana Pawła II, jak i realna postać Karola Wojtyły. Wielu Polaków definiuje swoją polskość poprzez stosunek do dwóch postaci: do prymasa Wyszyńskiego i do Jana Pawła II. Były to dwie postaci ważne dla polskiej historii i dla polskiego dziedzictwa narodowego, a dziś, w czasach zamętu i dekompozycji, te postaci są dalej ważne jako trwałe fundamenty współczesnej polskości.
Czy to nie jest trochę odzieranie Wojtyły z tego, kim był – takie stawianie akcentu tylko na jego bycie Polakiem i walkę z komunizmem?
- Wojtyła był realnym człowiekiem, który miał swoje wady i zalety. Nie był żadnym pomnikiem za życia. Co więcej, jego twórczość literacka jest średniego gatunku i nie ona przesądziła o tym, że był ważny. Ważny był dlatego, że był konsekwentnym filozofem, który potrafił komunikatywnie mówić do ludzi. I właśnie to, co mówił do ludzi, jest najważniejsze w jego spuściźnie. Był człowiekiem mas, znakomicie się z nimi komunikował i potrafił kierować masy ku dobru, co przyniosło konkretne efekty. To jest jego największa zasługa.
Oczywiście miał swoje wady, nie był pozbawiony próżności, nie był pozbawiony dyplomacji, która często przynosiła nie najlepsze owoce, ale dziś jest postacią dla polskiej wspólnoty ważną, może nawet najważniejszą. To trochę jak z Piłsudskim: wokół Józefa Piłsudskiego też jest mnóstwo kontrowersji. Nie był święty. Miał swoje wielkie słabości. Ale odegrał dla Polaków ogromną, pozytywną rolę. Stworzył na nowo Polskę, stał się mitem założycielskim II Rzeczypospolitej.
Dlaczego porównuje Wojtyłę z Piłsudskim? Bo Wojtyła stał się mitem założycielskim III Rzeczypospolitej, a przynajmniej tego, co w niej jest dobrego, bo jest też bardzo dużo złego. Dziś dziedzictwo Julii Brystygierowej i Jerzego Urbana walczy z dziedzictwem Karola Wojtyły. Poznałem Wojtyłę, poznałem Urbana. I o ile od Wojtyły emanowało coś dobrego, przynosił dobre owoce, o tyle od Urbana emanowało zło i przynosił te owoce. Jak powiedział Feliks Koneczny, nie mogą istnieć na jednym terytorium dwie cywilizacje. I cywilizacja Urbana nigdy nie pogodzi się z cywilizacją Karola Wojtyły. Nie ma tu żadnego kompromisu. Albo wygramy my, albo oni. Dla moich dziadków i rodziców Piłsudski był symbolem. Dla mnie takim symbolem jest Wojtyła.
Symbolem czego?
- Symbolem doświadczeń „Solidarności”, symbolem sensownego, rozumnego oporu przeciwko komunie; nie straceńczego i romantycznego, tylko rozumnego. Dzisiaj chce się nam odebrać ten symbol, brudząc go w fekaliach Urbana. Pokolenie wyrosłe z tamtych korzeni nie może sobie darować tego, że się poczęło w fekaliach, dlatego chce ubrudzić wszystkich.
W pewnych środowiskach panuje też przekonanie, że jeśli marsz papieski, to powinien być kościelny, bo Wojtyła był papieżem i nie wolno jego osoby używać do rzeczy świeckich i politycznych.
- Wojtyła był tak bogatą osoba, że ciężko go zamykać w murach Kościoła. Był ważniejszy dla zwykłych ludzi niż dla księży, dlatego Kościół nie ma praw własności do pamięci o Wojtyle. Dla mnie Wojtyła jest szczególnie bliski, bo w jego życiu zdarzył się epizod dla naszej rodziny bardzo ważny: to właśnie Jan Paweł II wmurował tablicę pamiątkową ku czci Walentego Gadowskiego na Kasprowym Wierchu i ją poświęcił. Waalenty Gadowski to człowiek z naszej rodziny, który wytyczył szlak na Orlą Perć, był jednym z pierwszych taterników, a ponieważ Wojtyła był turystą, chodził po Tatrach szlakami Walentego Gadowskiego, prałata z Kuźnic. Również dlatego dla mnie Wojtyła jest ważny.
Kogo się spodziewasz na marszu?
- Polaków. Będą ludzie z całej Polski, spodziewamy się tysięcy ludzi.
Będzie im się chciało?
- Przyjadą. Do Krakowa przyjadą. Tym bardziej, że ten marsz jest apolityczny. Politycy mogą się na nim pojawić, ale tylko jako prywatne osoby. Nie będą fetowani ani specjalnie pokazywani. Kilku się zapowiedziało, kilku jest obrażonych. Chcieliśmy też, żeby na marszu byli przedstawiciele kurii, zapraszamy ich, a oni podejmą taką decyzję, jaką uznają za słuszną. A sam marsz to będzie modlitwa, słuchanie fragmentów homilii Jana Pawła II, przemarsz trasą Białego Marszu, który ruszył w 1981 roku w reakcji szoku na próbę zabicia Jana Pawła II. My odtwarzamy tę sama trasę marszu po latach. Będziemy się starali dać wyraz swojej niezgodzie na zło i kłamstwo.
A efekty? Czego się spodziewasz?
- Spodziewam się nowej energii. Katolików, którzy przestaną kłaść głowy po sobie i godzić się na obrażanie, ale zaczną czynnie przeciwstawiać się złu chociażby w ten sposób, że oszczerców, którzy naginają prawdę i preparują ubeckie archiwa, trzeba pozywać do sądu. Ludzie są obezwładnieni, ciężko im działać. Trzeba im przypomnieć, że można działać i to działać skutecznie.
Skomentuj artykuł