Spowiedź jest nieatrakcyjna. Musisz otworzyć się przed obcym człowiekiem, księdzem. Poza tym kto lubi mówić o sobie "źle"? Zobacz, co zrobić, by to zmienić!
Spowiedź przysparza nam dużo problemów. Wydaje się, że w dzisiejszych czasach, kiedy oczekujemy szybkiej i miłej obsługi niczym w McDonaldzie, jest ona jeszcze trudniejsza. Jak ognia boimy się przyznania do błędu. Wszystko musi być zawsze "cool". Trzeba być najlepszym i najszybszym. Ideałem jest czerpać z życia nieograniczoną przyjemność. Być może dlatego spowiedź wydaje się być nam niepotrzebna.
Jeśli tak myślisz, czas to zmienić. Zobacz, co sprawia że trudno jest ci się otworzyć i mówić o swoich grzechach:
1. Spowiedź to zwierzanie się księdzu, obcemu człowiekowi, który sam ma grzechy, może nawet większe niż ja.
Na pierwszy rzut oka tak właśnie jest. Jednak to tylko ludzka perspektywa. W Ewangelii Jezus wyraźnie mówi, że apostołowie w Jego imieniu mają przywilej odpuszczania grzechów. A zatem tak naprawdę nie wyznajemy grzechów człowiekowi, ale Bogu.
Księża są różni. Czasem, czego niedawno byliśmy świadkami, zdarza się, że ksiądz popełnia poważne błędy, a nawet otwarcie łamie zasady chrześcijańskiego życia. Może nas razić styl, w jakim z nami rozmawia. Może nam też nie odpowiadać jakaś cecha jego osobowości.
Jednak ostatecznie kwestia osobistych sympatii, czy nawet przebiegu spowiedzi nie jest najistotniejsza. Ponad tym wszystkim znajduje się perspektywa nadprzyrodzonego sakramentu. Oznacza to, że nawet, jeśli ksiądz, który nas spowiada, żyje w stanie grzechu ciężkiego, to spowiedź jest ważna. Dlaczego? Ponieważ to nie ksiądz odpuszcza nam grzechy, ale Chrystus.
2. Spowiedź musi być czymś nieprzyjemnym.
Spowiedź to kwestia niezwykle delikatna, obejmująca wiele sfer człowieczeństwa: nie tylko duchowość, ale także psychikę, emocje, uczucia. Być może nie wszyscy zdają sobie sprawę, że większość grzechów, które popełniamy, ma swoje korzenie w różnych zranieniach, niezrealizowanych pragnieniach czy fatalnych wzorcach rodzinnych.
Wyznając grzech, musimy otworzyć się przed obcym człowiekiem, często odkrywając na nowo swoje bolące rany. Nawet, jeśli doskonale zdajemy sobie sprawę, że przychodzimy nie do księdza, lecz do Chrystusa, nie jesteśmy w stanie całkowicie zapomnieć o ludzkim czynniku. Przecież jesteśmy istotami nie tylko duchowymi, ale także cielesnymi.
Naturalny jest zatem wstyd, lęk przed odkryciem najbardziej osobistych przestrzeni swojej duszy. Dlatego też zranienia, spowodowane przez niezbyt delikatny styl kapłana, jego niezdrową dociekliwość, czy wręcz oskarżycielski ton, są szczególnie bolesne.
Księża są różni. Niektórzy rzeczywiście nie potrafią wczuć się w sytuację wyznającego grzechy lub sami mają problemy z wiarą. Ksiądz też popełnia błędy. Pamiętajmy jednak, że nie jesteśmy skazani na jednego księdza. Póki co, w naszym kraju księży nie brakuje, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie zwykle bardzo prężnie rozwijają się ośrodki liturgiczne i nawet szkoły spowiedzi.
Uczą one kapłanów, w jaki sposób rozmawiać z ludźmi, jak wsłuchiwać się w ich problemy bez oskarżania, jak sprawiać, by ludzie doświadczyli miłosiernej miłości Boga. Jeśli jakiś ksiądz nas zranił, bądź nam z jakiegoś względu nie odpowiada, mamy prawo, a nawet obowiązek szukać innego. A dobrych spowiedników na pewno nie brakuje.
3. Ciągle spowiadam się z tych samych grzechów, więc chodzenie do spowiedzi nie ma sensu.
Każdy z nas jest grzesznikiem. Kiedy myślimy o spowiedzi, często podświadomie pojmujemy ją w kategorii przymusu. Opowiadanie o swoich słabościach i wyznawanie swojej najgłębszej nędzy nie jest łatwe. Wymaga dojrzałości i odwagi przyjęcia prawdy o sobie. Ale spowiedź to nie tylko wyznanie grzechów. To także uzdrowienie duchowych ran.
Być może nie jesteśmy świadomi, jak wiele naszych problemów ma związek z grzechem. I nie chodzi tu tylko o naturalne konsekwencje złych wyborów. Istotne jest przebaczenie. Brak przebaczenia może powodować długotrwałe zamknięcie na miłość, utrudniając wchodzenie w dialog z innymi oraz rozumienie siebie samego.
Może także nieść ze sobą katastrofalne skutki w postaci chorób, nerwic i poważnych życiowych błędów. Przebaczenie prowadzi do wolności, która staje się wolnością prawdziwie Bożą- pozwala cieszyć się pokojem i pozwala na powrót do jedności człowieka z sobą samym, drugim człowiekiem i oczywiście z Bogiem. Spowiedź otwiera nas na przebaczenie innym, ale także na przebaczenie sobie, spojrzenie na siebie miłosiernymi oczami Boga, który pierwszy nam przebaczył.
Nawet jeśli spowiadasz się zawsze z tego samego grzechu, to pamiętaj że warto.
4. Bóg i tak zna moje grzechy, więc po co je wyznawać?
To prawda. Bóg zna nasze grzechy i wcale nie pastwi się nad nami, zmuszając do ich wyznawania w konfesjonale. Osobiste wyznanie grzechów jest o wiele bardziej potrzebne nam niż Bogu. I nie chodzi tu jedynie o sam fakt "wygadania się przed kimś".
To oczywiście też ważne, pełni rolę terapeutyczną i pozwala nam zrzucić z siebie ciężar winy. Indywidualna, dobrze przeżyta i prowadzona przez prawdziwie pobożnego kapłana spowiedź pozwala nam poczuć niepowtarzalną i wyłączną miłość Boga wobec nas. Bóg mówi wtedy do nas tu i teraz, w konkretnej sytuacji.
Nie do zbiorowości, do jakiegoś abstrakcyjnego "ludu Bożego", ale wprost do człowieka, przez pośrednika w konfesjonale. Dobra spowiedź może stać się także drogowskazem życia, pomagać w interpretowaniu Bożych planów i odkrywaniu jego działania w naszej codzienności.
* * *
Spowiedź, choć często przychodzi nam z trudem, niesie ze sobą duchowe korzyści. Nie jest łatwa. Ale to, że często uważana jest za przeszkodę w życiu chrześcijańskim, a nie wyjątkowy dar, jest nieporozumieniem, wynikającym z nieświadomości lub złych doświadczeń. To jednak działa tylko na naszą szkodę. Kto bowiem świadomie nie chciałby być wolny i szczęśliwy? A przecież to właśnie o to w spowiedzi chodzi.
Skomentuj artykuł