O tym wydarzeniu piszą wszyscy ewangeliści, wszak jest ono inauguracją odsłony: kim jest, a raczej jaki jest Pan Jezus. Bądźmy szczerzy, przyzwyczailiśmy się do tego tekstu, podobnie jak do faktu, iż Jezus prosił Jana o chrzest. „Stał w kolejce do chrztu", jak zauważył kiedyś papież Franciszek.
Warto wsłuchać się w słowa przekładu Biblii ekumenicznej, która odczytany tu fragment tłumaczy tak: „Ustąp teraz! Tak bowiem trzeba nam wypełnić wszelką sprawiedliwość. Wtedy ustępuje Mu". „Pozwól teraz". „Ustąp teraz". Człowiek, który nie różni się od innych. Pan Jezus prosi! Tak się zaczyna ziemska „kariera" Chrystusa: przez stanie się prośbą, bycie między grzesznikami.
W prefacji jednego z kanonów mszy świętej liturgiści każą się modlić takimi słowami: „Tyś nam dał swego Syna, Jezusa Chrystusa, naszego Brata i Odkupiciela" - i oni uchwycili sens!
Tak, tu - stojąc wśród grzeszników nad Jordanem, nierozpoznany przez nich - jest Bratem. Tam - na krzyżu, cierpiąc dobrowolnie za grzechy tamtych znad świętej rzeki Izraela i wszystkich pokoleń ludzkich - jest Odkupicielem. Tu też przedstawia się cała Trójca Święta - Duch Boży, głos Ojca.
Na koniec pytanie: „Czy zdajemy sobie sprawę, że tam - od brzegów Jordanu - zaczął się chrzest ludzi?". „Idźcie na cały świat...". Dlatego czasem warto pytać: „Co zrobiłem ze swym chrztem?". Więcej: „Czy chrześcijaństwo zmieniło świat?" -pyta ks. abp G. Ryś w swej liczącej ponad sześćset stron książce Jeden, święty, powszechny, apostolski. Spotkania z historią Kościoła? - Każdy ochrzczony winien pytać: „Czy moje życie jako chrześcijanina zmienia świat - ten obok mnie i ten dalszy?".
Liturgia bizantyjska głosi: Jezus „przyjąwszy chrzest, wybawił rodzaj ludzki z niewoli, bo umiłował ludzi". Umiłował każdego z nas!
* * *
Dwaj odlegli w czasie autorzy: zmarły w 1927 roku, jeden z najwybitniejszych biskupów węgierskich Ottokar Prohaszka i żyjący uczony czeski ks. T. Halik bardzo podobnie piszą o tym chrzcie Pana Jezusa.
Biskup Prohaszka: „W głębokiej pokorze i świętej radości, z duszą wzruszoną zbliżył się Jezus do obozowiska wielkiego Chrzciciela, do oczekujących Mesjasza rzesz, zebranych na brzegu Jordanu. Rozrzewnił Go zapewne widok tej tłumnej pokuty publicznej, tej pobożności płomiennej, a pokornej. Wszak wszyscy ci pokutnicy Jego oczekiwali, On był przedmiotem ich pragnień gorących i świętego podniecenia".
A ks. Halik: „Pan Jezus włącza się w zastępy grzeszników, czekających na chrzest Jana. Ten, który jako jedyny jest bez grzechu, nie staje na drugim brzegu, aby wskazać grzeszników grożącym palcem. Bez słowa wchodzi między nas, grzeszników, a Jego ziemskie życie kończy się śmiercią na krzyżu między dwoma łotrami. Już zatem na początku swojej publicznej działalności Jezus okazuje solidarność z nami, ludźmi, którzy uginamy się pod ciężarem win i kłopotów: dzieli z nami nasze życie bez reszty, razem z całym jego balastem i udręką. Ze wszystkim, jak powiada Pismo, oprócz grzechu".
Chrzest Pana Jezusa to Jego stanięcie w tłumie grzeszników, początek Jego przebywania wśród ludzi. I później, i wczoraj, i dziś, i do końca świata. Wszędzie, w każdej świątyni, gdy jest w słowie Biblii i pod postaciami Chleba i Wina - czy to w naszych katolickich, czy w prawosławnych Kościołach. A w protestanckich? Przez słowo i w Nim. Jest wszędzie tam, gdzie ludzie dobrej woli szukają Prawdy. I prawosławni, i protestanci oraz „naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice, i z którego urodził się Chrystus wedle ciała", potem muzułmanie. Jak bowiem mówi Kościół w dokumentach soborowych: „oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga Jedynego i miłosiernego". A wreszcie ci, „którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie". To dla nich wszystkich, dla każdego człowieka tylu epok, kultur, czasów, cywilizacji - aż do końca świata - Pan Jezus stanął w tłumie grzeszników. On - bez grzechu.
Czasem trzeba zdjąć z naszych oczu zachwyt nad architekturą - zwłaszcza wieków minionych, bo dziś wiele elementów jest prostszych - odejść od złoceń, przydanych przecież w najlepszej wierze przez twórców, i zobaczyć bosego trzydziestolatka, który stoi nad brzegiem świętej rzeki Jordan. On chce wziąć na siebie nasze sprawy, radości, bóle, troski, nas samych.
Skomentuj artykuł