W duchowej drodze s. Faustyny oraz w jej relacji do Boga istotna była obecność Matki Bożej. Jeszcze w życiu świeckim spontanicznie przyzywała wstawiennictwa Maryi. Kiedy Helena jako dziewiętnastoletnia dziewczyna na polecenie Boże przyjechała do Warszawy w celu wstąpienia do klasztoru i wysiadła z pociągu, znalazłszy się w zupełnie nieznanym jej mieście, w chwili desperacji jedynym jej wezwaniem było błaganie: „Maryjo prowadź”.
Śledząc objawienia Matki Bożej zapisane przez św. Faustynę, można zauważyć, że Maryja zawsze przypominała, że jest tą, która rodzi Jezusa i daje Go ludziom. Faustyna najczęściej widziała Matkę Bożą z maleńkim Jezusem na ręku. Niejednokrotnie zdarzało się, że Maryja kładła Dziecię Jezus w ramiona Świętej, by Je potrzymała, a nawet bawiła się z Nim.
Faustyna opisała również wizję, w której najpierw widziała Matkę Bożą z maleńkim Jezusem, a potem obraz ten został zasłonięty wizją Jezusa ukrzyżowanego. Przez to widzenie Maryja, wskazując na swój przykład postępowania, pouczyła ją, że macierzyństwo, choć niesie sobą radość, nie jest pozbawione ofiary.
O bliskiej, wręcz zażyłej relacji Faustyny z Maryją jako Matką, świadczy wiele miejsc w „Dzienniczk”. Można tu przywołać choćby ten fragment: „Pozdrawiałam nieustannie Matkę Bożą, wczuwając się w Jej ducha, prosiłam Ją, aby mnie nauczyła prawdziwej miłości Boga” (Dz. 346).
Kontemplacja życia Maryi pomogła Mistyczce odkryć, że śluby zakonne to nie tylko sprawa czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, ale to także kwestia miłości, nadziei i wiary.
To „wczuwanie się” w ducha Maryi było wczuwaniem się i naśladowaniem Jej jako Matki, czerpaniem wzorca z Jej macierzyńskiej postawy.
Maryjne objawienia, według tego, co czytamy w „Dzienniczku”, były pełne macierzyńskiej bliskości, choć niepozbawione cierpienia, dalekie od sielskości. Maryja przygotowała Faustynę na przyjęcie cierpienia. Odwiedzała ją w chwilach trudnych i podczas nocy oczyszczeń. Okazywała jej wtedy zrozumienie i współczucie. Przyszła do niej jak Matka, współcierpiąca i podnosząca na duchu. Święta Faustyna zapisała, że Maryja: - Była smutna, oczy miała spuszczone na ziemię; dała mi poznać, że ma mi coś powiedzieć, a z drugiej strony daje mi poznać, jakoby nie chciała mi o tym mówić. Kiedy to zrozumiałam, zaczęłam prosić Matkę Bożą, żeby mi powiedziała i żeby się spojrzała na mnie. W jednej chwili spojrzała się na mnie Maryja z serdecznym uśmiechem i powiedziała: Będziesz miała pewne cierpienia z powodu choroby i lekarzy, także spotka cię wiele cierpień z powodu tego obrazu, ale nie lękaj się niczego. Na drugi dzień zachorowałam i wiele cierpiałam, tak jako mi powiedziała Matka Boża, ale dusza moja jest przygotowana na cierpienia. Cierpienie jest stałą towarzyszką mojego życia (Dz. 316).
Faustyna doświadczała także czułych, macierzyńskich gestów ze strony Maryi. Matka Boża okazywała jej serdeczność, przytulając Faustynę do swego serca. W odpowiedzi na tę bliskość, Faustyna podejmowała postanowienia większej wierności Jezusowi (por. Dz. 805).
Każdy, kto się spotkał ze świętą, mógł doświadczyć jej dobroci. Swoje macierzyńskie serce okazywała wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pojawili się na drodze jej powołania. Była świadoma, że w ten sposób wypełnia misję, do której została wezwana.
Zapisała w „Dzienniczku”: - O Boże mój, jestem świadoma posłannictwa swego w Kościele św. Ustawicznym wysiłkiem moim jest wypraszać miłosierdzie dla świata” (Dz. 482).
Skomentuj artykuł