"Samotne cierpienie nigdy nie jest ostatnim słowem". Poznaj patrona ludzi samotnych

"Samotne cierpienie nigdy nie jest ostatnim słowem". Poznaj patrona ludzi samotnych
(fot. Tina Markova / unsplash.com)

Abraham wstał wcześnie rano. Obarczył osła drewnem na złożenie całopalnej ofiary i wraz z synem Izaakiem ruszył w drogę ku górze Moria. Sara długo patrzyła za nimi, aż zniknęli jej z oczu.

Nie mógł jej zdradzić słów wypowiedzianych przez Boga: "Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę" (Rdz 22,2). Sam musiał sprostać temu okrutnemu zadaniu. Nie było nikogo, komu mógłby się zwierzyć ze swojego bólu i zdezorientowania. Został sam na tej ziemi w obliczu misji, której nie rozumiał.

Ojciec i syn zmierzali do celu podróży. Idąc milczeli. Redaktor Księgi Rodzaju nie mówi nam o tym, co przeżywał Abraham, bo skąd mógł to wiedzieć.

Okrutne polecenie Boga rozdzierało ojcu serce, a samotność, jeszcze bardziej okrutna, ściskała mu gardło. Nie mógł sobie pozwolić na łzy. Musiał udawać przed synem, że wszystko jest w porządku, choć dobrze wiedział, że nic w porządku nie było.

Søren Kierkegaard w swoich rozważaniach zatytułowanych "Bojaźń i drżenie" wyobraża sobie, że gdy Abraham dotarł już na górę Moria, "położył rękę na głowie Izaaka jak do błogosławieństwa", spojrzał na niego łagodnie i z ojcowską troską dodawał mu odwagi, ale Izaak nic nie rozumiał.

Wtedy oblicze Abrahama zmieniło się:

dziki wzrok, groźny wyraz. Abraham schwycił Izaaka za piersi, rzucił go na ziemię i rzekł:
- Głupi chłopcze, czy myślisz, że jestem twoim ojcem? Jestem czcicielem bałwanów. Myślisz, że to z rozkazu Boga? Nie, to dla mojej zachcianki" (…).
Zadrżał wtedy Izaak i zawołał przerażony:
- Boże w niebiosach, zmiłuj się nade mną, Boże Abrahama, zmiłuj się nade mną, nie mam ojca na ziemi, bądź Ty mi ojcem!
Ale Abraham powiedział w duchu :
- Panie w niebiosach, składam Ci dzięki; przecież lepiej jest, by myślał, że ja jestem nieludzki, niż gdyby miał przestać wierzyć w Ciebie.

To najbardziej przejmujący obraz samotności człowieka wiernego Bogu, jaki kiedykolwiek miałem na modlitwie przed oczyma.

Święty Abraham może być dzisiaj patronem wszystkich zdesperowanych i bezsilnych, ale także tych, dla których prawda o kochającym Bogu jest ważniejsza od własnej reputacji, od własnych przekonań i uczuć. Nieważne, co pomyślą o mnie inni, ważne, co pomyślą o Bogu.

Samotność to cena, jaką człowiek musi nieraz zapłacić, by nie za nim szli ludzie, lecz za Bogiem. Samotność to także warunek, by Boga usłyszeć, a usłyszawszy nie przestać Go dalej słuchać. Niezrozumiały rozkaz, który zaprowadził Abrahama na Górę Moria, nie był ostatnim słowem Najwyższego. Abraham był wciąż zasłuchany i czujny, bo jeśli Bóg wypowiedział pierwsze zdanie, tak bardzo bolesne i niezrozumiałe, to wypowie także drugie.

Przekonanie, że samotne cierpienie nigdy nie jest ostatnim słowem kochającego Ojca, dodawało Abrahamowi sił. I nie zawiódł się. Bóg przemówił po raz drugi: "Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna" (Rdz 22,12).

Historia Abrahama to opowieść o człowieku, który poddany próbie cierpienia i samotności, nie stchórzył. Podjął wyzwanie, mimo że nie był pewien, jak to wszystko się zakończy. Nie narzekał, nie zarzucał Bogu niesprawiedliwości i braku konsekwencji. Poszedł w ciemno za głosem Tego, któremu bezgranicznie ufał.

Gdy przeżywasz chwile trudnej samotności i wydaje ci się, że Bóg milczy, otwórz Pismo Święte i przeczytaj rozdział 22. z Księgi Rodzaju. Po radosnych wydarzeniach narodzin Izaaka i długotrwałym pokoju, o czym dowiadujemy się z wcześniejszego rozdziału, Bóg poddaje Abrahama próbie.

Nie po to, by go karać, lecz po to, by przygotować go na błogosławieństwo. Cierpienie w samotności nie jest ostatnim słowem Boga.

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Grzegorz Strzelczyk

Ze wszystkich miłości ta jest chyba najtrudniejsza

Kościół jest jak potężne drzewo, w którego koronie każdy może się schronić i posilić. Tam, gdzie owoce, są jednak i czarne ptaszyska, zawzięcie wydziobujące to, co próbuje wyrosnąć....

Skomentuj artykuł

"Samotne cierpienie nigdy nie jest ostatnim słowem". Poznaj patrona ludzi samotnych
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.