To najtrudniejsza kategoria w declutteringu. Razem z nią uporządkujesz serce i głowę

Od początku naszego cyklu odgraciliśmy już przedpokój, kuchnię, łazienkę i szafę z ubraniami oraz całkiem sporo pokojów wiary i zakamarków duszy. Dziś czas na chyba dla niektórych najtrudniejszą kategorię: rzeczy osobiste.
Trochę podobną kategorią są ubrania, więc mamy już pewną wprawę. Dziś idziemy głębiej w temat, by uporządkować nie tylko odzież, ale także to wszystko, co w pewien sposób nas wyraża, pomaga się rozwijać i tworzy wspomnienia.
Jak odgracić "magazyn" z osobistymi rzeczami?
Co zaliczamy do rzeczy osobistych? To wyjaśnienie będzie oczywiste, ale chcę od niego zacząć, bo nasze sytuacje życiowe są bardzo różne. Na potrzeby naszego cyklu do rzeczy osobistych zaliczymy wszystkie te rzeczy, które są wyłącznie twoje i dotyczą ciebie, a więc masz pełne prawo do tego, by zarządzić nimi, jak tylko chcesz, bez uszczerbku dla innych. Piszę o tym, bo czasem do rzeczy osobistych zaliczamy np. prezenty w postaci ekspresu do kawy, który dostaliśmy na imieniny, ale służy całej rodzinie. Takich rzeczy dziś nie będziemy brać pod uwagę.
Dziś zaproponuję Ci taką kolejność działania: najpierw przyjrzymy się kategoriom rzeczy osobistych, potem podpowiem Ci, jak sobie poradzić z odgracaniem ich i powiem też o kilku odczuciach, które utrudniają pozbywanie się osobistych przedmiotów. A później zajrzymy do osobistych zakamarków duszy.
Punkt pierwszy: papiery
- Dokumenty: te kluczowe, jak dokumenty identyfikacyjne, zdrowotne, akty własności, świadectwa edukacji i pracy czy obowiązujące cię umowy, dyplomy i certyfikaty. I te mniej kluczowe, których teraz już nie używasz, ale należy je przechowywać jeszcze przez jakiś czas. Sprawdź, co jest zbędne – jak stare faktury, zapłacone rachunki sprzed lat, dowody zakupu rzeczy, które są już po gwarancji,
- Papierowe listy i pocztówki (jeśli takie dostajesz), zaproszenia, kartki z życzeniami, dyplomy gratulacyjne i inne towarzyskie papiery, a także bilety do kin, teatrów i miejsc rozrywki, które lubimy chomikować, bo nam przypominają ważne momenty. Szczerze mówiąc, większości z nich nie potrzebujesz. I nikt nie sprawdza, czy trzymasz tę urodzinową kartkę od ciotki sprzed dwudziestu lat albo te pocztówki z wakacji od koleżanek z przedszkola, które pamiętasz jak przez mgłę. To, czy chcesz zajmować nimi swoją przestrzeń, zależy wyłącznie od ciebie.
- Zapiski, dzienniki, notatki (na przykład te ze studiów), notesy, pamiętniki, kalendarze. Jeśli notatki od kilku lat ci się nie przydają, bo życie poniosło cię w inną stronę, a dzienników nie czytasz co jakiś czas w celach rozwojowo-rozrywkowych – śmiało możesz zrobić miejsce, wyrzucając je do makulatury lub robiąc ognisko. Jeśli to ważna dla ciebie pamięć zewnętrzna i zapis drogi – odsiej tylko te naprawdę zbędne.
- Obrazy, obrazki, szkice i rysunki – jeśli coś takiego tworzysz, na pewno masz teczkę pełną rysunków z różnych lat i poziomów biegłości. Sprawdź, co jest nadmiarem i czego nie trzeba przechowywać z myślą o wystawie podsumowującej życie. Jeśli potrzebujesz wsparcia w pozbywaniu się swoich dzieł, wyobraź sobie, że po twojej śmierci ktoś chce pokazać światu wszystkie. Które z taką perspektywą zlikwidujesz od razu? Do tej kategorii można też zaliczyć papierowe zdjęcia, które są zapisem twoich artystycznych poszukiwań, ale tych bardziej lub całkiem nieudanych. Tak, naprawdę można je wyrzucić.
- Książki. Zazwyczaj traktujemy je osobiście, ale niewiele jest takich, do których będziemy regularnie wracać. Pozostałymi warto się podzielić z tymi, którzy jeszcze ich nie czytali. Dla mnie zawsze wydawały się nietykalne do momentu, gdy przed przeprowadzką umówiłam się z pewnym antykwariatem, którego pracownicy przyjechali i spakowali pół mojego księgozbioru (czyli skromne pół tysiąca) książek i odjechali z nimi w dal, zostawiając mnie z poczuciem wielkiej ulgi, że nie muszę już czytać marnie napisanej książki o problemach rogu Afryki, którą kupiłam piętnaście lat temu i jeszcze do niej nie zajrzałam, oraz wielu jej podobnych koleżanek.
Punkt drugi: przedmioty związane z twoim hobby i pasją
A tu podzielimy sobie na kategorie trochę inaczej.
- To, co kiedyś cię pociągało, ale okazało się nie dla ciebie. U mnie to np. farby do witrażu, których używałam przez krótki czas, zafascynowana ozdabianiem starych szklanych butelek kupionych na pchlim targu, a później nie użyłam ich już nigdy. Ciągle wydaje mi się, że jeszcze ich użyję – i kluczowe jest tu sformułowanie wydaje mi się. Ono wprost oznacza, że rzecz należy wydać w inne ręce. Lub prosto w śmietnik.
- To, co było dla ciebie, ale już tego od dawna nie robisz. Mam w takim jednym pudle kolekcję aparatów analogowych, z którymi eksperymentowałam w czasach szkolnych i na studiach. Od dwudziestu lat łudzę się, że wrócę do tych eksperymentów. A pudło stoi. Trzyma je fakt, że na fotografii jest zbudowana duża część mojej tożsamości (dla wyjaśnienia: robię zdjęcia od dwudziestu dziewięciu lat) – i trudno mi samą siebie przekonać, że nieposiadanie od teraz starej czajki zrobi w mojej tożsamości wielką różnicę. Bądźmy szczerzy: nie zrobi.
- To, co wciąż robisz i to lubisz, ale nazbierało się za dużo sprzętów. U mnie tak jest z pędzlami do akwareli. Ponieważ maluję dla przyjemności i jest to mój projekt bardzo poboczny, nie inwestuję w drogie pędzle i zadowalam się wystarczającymi. Jednak nie wszystkie okazują się takie po zakupie i część pędzli jest nieużywana, bo mnie zwyczajnie denerwują w użyciu – ale żal mi się ich pozbyć, bo może jeszcze kiedyś się przydadzą. Otóż nie: nie przydadzą się. Spokojnie mogę zostawić tylko ten mały komplet ulubionych, których naprawdę używam.
- Duble i gorsze wersje przedmiotów, które są kluczowe dla twojej pasji. Gromadzą się niepostrzeżenie. To może na przykład być stary pasek do gitary, kupiony dawno i niskobudżetowo (lub kilka takich pasków…), który udało ci się ostatnio zastąpić wersją na teraz idealną. Tamtych już nie używasz, ale ponieważ wciąż się nadają do użytku – leżą. Wiesz, to nie ma sensu.
Punkt trzeci: biżuteria i dodatki
- Jeśli jesteś kobietą – to te wszystkie koraliki z czasów młodości, które wtedy z zachwytem nosiłaś, a teraz już nie nosisz. Ta zasada działa nawet wtedy, gdy masz trzynaście lat i znajdujesz na dnie pudełka swoje stare, różowe bransoletki z delfinami z przedszkola. Do tego: paski, chustki, okulary, rękawiczki (te wyjściowe, nie zimowe), kapelusze, których od dawna nie używasz, ale sentyment masz.
- Jeśli jesteś mężczyzną, w tej kategorii przejrzyj paski, spinki do mankietów, krawaty, okulary, zegarki, poszetki, łańcuszki, naszyjniki, kapelusze i tak dalej.
Punkt czwarty: pamiątki, prezenty i bibeloty
Gdy się posłucha ludzi, którzy postanowili odgracić swoją przestrzeń, wniosek jest jasny: ta kategoria jest najtrudniejsza. To dość oczywiste – te rzeczy to nasze nośniki wspomnień i sentymentów, dowody na bliskie relacje i życzliwość, rzeczy budzące miłe odczucia, których potrzebujemy wszyscy i zawsze. Z tego powodu podzielę je na takie oto kategorie.
- Pamiątki, które samodzielnie sobie przywozisz. Magnesy z Krety, muszelki znad Bałtyku, figurki z tamtego jarmarku i ciupaga z Zakopca - oraz inne rzeczy, które mają wyłącznie dekoracyjną i wspomnieniową funkcję. Jeśli nie masz pomysłu na ich ekspozycję i już ci się znudziły – po prostu się ich pozbądź. Nikt nie sprawdza, czy masz dalej te wszystkie magnesy z twoich podróży, serio. Możesz je spakować i oddać i nic strasznego się nie stanie. A ciupaga może ucieszyć synka sąsiadów (choć uwaga - sąsiedzi mogą cię znielubić).
- Pamiątki, które dostajesz od innych. Zaliczmy do nich wszystkie gadżety (smycze!) i materiały reklamowe oraz drobiazgi przywiezione z podróży przez kogoś ci bliskiego. Tych pierwszych pozbądź się od razu, chyba że masz coś w stałym użyciu. Te drugie to gorsza sprawa, bo wiąże je z nami poczucie obowiązkowej wdzięczności i konieczność dbania o to, co się dostało, by doceniać więź. Napiszę więc tylko, że wdzięczność można wyrazić raz i nie zobowiązuje nas to do wieloletniego wychwalania kuzyna, że nam przywiózł kurzące się na ścianie sombrero z Meksyku, a więź opiera się na tym, co niematerialne i przetrwa bez przedmiotów, które – nawet jeśli dane z dobrą i piękną intencją – mogą już nie robić dla nas nic dobrego.
- Prezenty. Jeśli nie da się ich zużyć, zostają z nami na zawsze, bo „głupio się pozbyć czegoś, co dostałam”. W pozostawieniu tylko tych, które naprawdę lubisz i których używasz, czyli chcesz je mieć, mogą pomóc dwie podpowiedzi. Pierwsza: zastanów się, ile razy, chcąc komuś zrobić przyjemność lub odczuwając kulturowy przymus (bo idziesz do kumpla na urodziny), kupujesz mu coś przypadkowego (kiedyś w tej kategorii rządziły kubki i ramki na zdjęcie). Jeśli dla ciebie ta rzecz nie była ważna, dlaczego on miałby nadawać jej wielką wagę? I odwrotnie: jeśli dostajesz coś zbędnego, dlaczego masz się z tym męczyć przez całe życie, bo to był prezent? Jeśli to brzmi dla ciebie trudno, jest druga podpowiedź. Prezenty mają swoje funkcje. To przedmioty, które mają przynieść radość, podkreślić ważny moment, wyrazić docenienie dla osoby lub jej pracy. Gdy spełnią tę funkcję, mogą iść dalej w świat. Jeśli ci żal – zapytaj siebie, dlaczego. Czy to kwestia bardzo dobrych emocji związanych z tą rzeczą, czy samej rzeczy? Czy emocje możesz „przechować” inaczej, niż trzymając w domu tę rzecz? (kolejna podpowiedź – niektórzy robią sobie zdjęcie prezentu do bazy wspomnień i puszczają go w świat).
- Ładne rzeczy, które kiedyś ci się podobały. Tu jest najprościej: jeśli już ci się nie podobają, wiesz, co robić.
Odgracanie osobistych zakamarków duszy
Brzmi jak oksymoron, bo dusza jest najbardziej osobistą przestrzenią, jaką w życiu mamy – ale zajrzyjmy sobie do niej w kontekście naszej wiary.
Jak zwykle podpowiadam kolejne kroki.
Krok 1: Zaplanuj spokojny czas. Zadbaj o spokój, o to, by nikt cię nie rozpraszał, zaplanuj około kwadransa na jedno pytanie, by móc dotrzeć nie tylko do tego, co na wierzchu, ale także do tego, co w Tobie mocno schowane. Nie spiesz się.
Krok 2. Poproś o wsparcie z Góry. To wcale nie musi być łatwe, choć jestem przekonana, że będzie satysfakcjonujące. Jeśli potrzebujesz wsparcia, pomódl się do Ducha Świętego o jasność spojrzenia. Możesz też poprosić o pomoc swojego anioła stróża, który świetnie cię zna.
Krok 3. Zapisz pytanie i notuj to, co przychodzi co do głowy w odpowiedzi. To, co napiszesz, jest dla ciebie. Nie musi być piękną formą literacką ani graficzną (choć czemu nie, ale nie taki jest cel). Zapisuj to, co przychodzi co do głowy tak, jak się pojawia. To ćwiczenie dla ciebie, nikt nie będzie cię oceniał. Zobacz, dokąd cię zaprowadzi!
- Jaka jest twoja duchowość? Często żyjemy w przekonaniu, że rodzaj duchowości jest nam dany raz na zawsze i jeśli kocham różaniec, to tylko tak będę się modlić do końca życia. Do konkretnego rodzaju duchowości łatwo jest się przywiązać do tego stopnia, że zaczyna nam ona przesłaniać relację z Bogiem. Zaczynamy wtedy wierzyć w różaniec, w uwielbienie, w modlitwę w ciszy, a pomijamy istotę sprawy. Z jakiej duchowości już wyrastasz? Jakiej już nie czujesz? Jakiej chcesz spróbować?
- Jakie praktyki i miejsca wiary zatrzymują cię w rozwoju? Przy czym chcesz zostać, chociaż już ci nie służy? To może być sposób modlitwy, wspólnota, w której jesteś, nurt duchowości albo środowisko, z którego czerpiesz.
- Kto przestał być twoim przewodnikiem duchowym? Zastanów się najpierw, kto nim był. Nie bój się tego ocenić: od ludzi mądrzejszych i bardziej zaawansowanych czerpiesz to, co ci potrzebne do rozwoju. Gdy nauczysz się od kogoś wszystkiego, co było ci potrzebne, przychodzi czas na zmianę. Zobacz, czy taka zmiana jest tym, czego teraz potrzebujesz.
- Jakie masz przekonania o swoim byciu człowiekiem wierzącym? Szczera odpowiedź może być bardzo odkrywcza i pokazać, ci, jaką ścieżkę życia duchowego i relacji z Bogiem niepostrzeżenie wybierasz, żyjąc jednocześnie w przekonaniu, że idziesz całkiem inną ścieżką. To okazja do małej korekty relacji z Bogiem i tego, na czym ją budujesz. Być może myślisz o sobie, że jesteś „człowiekiem różańca”, a od dwóch lat modlisz się całkiem innymi modlitwami? Może myślisz o sobie, że masz duchowość eucharystyczną, a jednak niedzielna eucharystia nie jest dla ciebie takim świętem, jak o tym mówisz dookoła?
- Jakie masz najlepsze wspomnienia z Bogiem? Przypomnij sobie takie chwile, w których Jego bliskość była oczywista, gdy uczynił dla ciebie mały lub duży cud, gdy uważnie cię wysłuchał. I te wszystkie doświadczenia pokoju, radości, równowagi, które pojawiły się wbrew okolicznościom i pozwoliły ci spokojnie przejść przez coś bardzo trudnego. Przywołaj ludzi, przez których On się tobą zaopiekował, przysłał ich na pomoc. Zapisz te doświadczenia, by móc do nich wracać.
Krok 4. Skonsultuj zmiany z Bogiem
Zapytaj Go na modlitwie, co w duchowości jest teraz dla ciebie, jakie nowe kierunki dla ciebie ma, dokąd już masz nie chodzić i czego nie robić (na razie lub wcale), by być bliżej Niego. Podziękuj Mu na piękne i ważne chwile, które odkrywasz z Nim w swojej przeszłości. Nastaw się na to, że odpowiedzi mogą przyjść w zaskakującej formie, od ludzi, po których się nie spodziewasz i nie wtedy, kiedy ich oczekujesz. Bóg na pewno Ci odpowie, wystarczy Twoja otwartość i uważność, by tego nie przegapić.
Powodzenia!
Skomentuj artykuł