Marcin Zieliński: O tym momencie wielu mistrzów życia duchowego mówi, że właśnie wtedy trzeba się zatrzymać
Jezus w Ewangelii jest żywym, radosnym człowiekiem, z którym chce się przebywać - mówi Marcin Zieliński. Dlaczego więc na modlitwie mamy często kłopot, by spotkać właśnie takiego Jezusa?
W najnowszym "Kwadransiku ze Słowem" Marcin Zieliński mówi o jednym z ważniejszych pytań w chrześcijańskim życiu. - Czy pamiętasz swoje spotkanie z Jezusem? Te momenty, w których On przemieniał Twoje życie? - pyta ewangelizator. Jak mówi, spotkanie z Jezusem dokonuje się właśnie podczas modlitwy.
Przypomnij sobie chwile, w których Bóg działał w twoim życiu
- Chcę zaprosić was do wejścia w swoje serce, w historię swojego życia i przypomnieć sobie swoje spotkania z Jezusem. Potrzeba nam takiej krótkiej refleksji nad naszym życiem, bo ono tak naprawdę nabiera sensu, gdy doświadczamy miłości, dobroci, bliskości Boga - mówi Marcin Zieliński. Jak podkreśla, jest jedno miejsce, w którym najłatwiej nam w życiu spotkać Boga. Nie trzeba do tego nic wyjątkowego robić ani nigdzie się wybierać: tym miejscem jest nasza lektura Pisma Świętego.
- To jest pierwsza przestrzeń, w którym Jezus nam się przedstawia: robi to w swoim Słowie lepiej i bardziej niż na witrażach, na których wszyscy próbujemy go tak usztywnić. Zawsze jest poważny, bez emocji, jak skała. A On w Ewangelii jest pełen uczuć i emocji! - mówi Zieliński.
Jezus potrafił żartować, gdy tylko miał okazję
Jak dodaje, bardzo lubi styl bycia Jezusa, który potrafi być poważny, ale także żartować, gdy ma do tego okazję. Takim momentem w Ewangelii jest dla Marcina Zielińskiego opis drogi uczniów do Emaus.
- To kocham, gdy czytam Ewangelię. Gdy Jezus idzie z uczniami do Emaus i trochę robi sobie z nich żarty: zgrywa się i udaje, że nie jest Jezusem. Próbuje zachowywać się tak, żeby Go nie rozpoznali, zadaje pytania, na które zna odpowiedź, wchodzi w dyskusję tylko po to, żeby się sami usłyszeli, bo sam dobrze wie, co myślą, co mają w głowach. Robi tu niezły spektakl! Jest człowiekiem z krwi i kości - mówi ewangelizator.
Wtedy Bóg objawia się najmocniej
To właśnie ta historia z drogi do Emaus, w której Jezus chce iść dalej, ale uczniowie proszą Go, by się z nimi zatrzymał, często rozgrywa się na naszej modlitwie i ma dla niej bardzo duże znaczenie. Kiedy chcemy kończyć modlitwę, zawsze jest taki moment, który ma ogromny wpływ na to, co stanie się dalej.
- To jest scena, która się często rozgrywa na naszej modlitwie: Jezus daje znaki, że już idzie sobie dalej. Co się dzieje, kiedy my chcemy już kończyć modlitwę, Jezus idzie dalej, a my idziemy w swoją stronę? O tym momencie wielu mistrzów życia duchowego mówi, że właśnie wtedy trzeba się zatrzymać. Zatrzymać Jezusa. Zatrzymać się przy Nim. Zapytać: a może zostaniesz tu ze mną? To jest kluczowy moment w modlitwie, gdy mówimy: Panie, ja chcę Cię jeszcze tutaj na dłużej. choć wszystko mnie rozprasza, jest wiele rzeczy do zrobienia, chcę jeszcze chwilę pobyć z Tobą. I to są te chwile, kiedy dajesz Bogu dodatkowe minuty w momencie, gdy chciałbyś już te minuty odjąć, o których św. Ignacy mówi, że Bóg wtedy objawia się najmocniej.
Posłuchaj całego "Kwadransika ze Słowem":
Źródło: Marcin Zieliński / YouTube.com / mł
Skomentuj artykuł