Miała 39 lat i dwójkę dzieci, gdy objawił jej się archanioł Michał. A potem w jej życiu zaczęło się dziać

Miała 39 lat i dwójkę dzieci, gdy objawił jej się archanioł Michał. A potem w jej życiu zaczęło się dziać
Franciszka Lancelotti. Fot. Facebook / Associazione Figli Spirituali di Francesca Lancellotti
KAI / lancellottifrancesca.com /mł

Choć jej edukacja zakończyła się w trzeciej klasie podstawówki, pod jej domem w Rzymie ustawiały się kolejki ludzi, którzy czekali na rozmowę z nią, jej radę i modlitwę. Posłuchała polecenia, jakie przyniósł jej archanioł Michał, i przeniosła się do Rzymu, a w ciągu 40 lat nawróciło się dzięki niej tysiące osób dalekich od wiary.  To nie jest historia o świętej ze średniowiecza; to historia włoskiej żony i matki, która w 2000 roku mieszkała w pobliżu Koloseum.  

Wśród ogłoszonych 14 grudnia papieskich dekretów dotyczących spraw kanonizacyjnych, obok osób duchownych jest dekret "o heroiczności cnót służebnicy Bożej Franciszki Lancellotti, Wiernej Świeckiej i Matki Rodziny". Urodzona 7 lipca 1917 roku Franciszka miała do spełnienia w życiu bardzo prostą i piękną misję; choć nie poszła do wymarzonego zakonu, małżeństwo i macierzyństwo w niczym nie przeszkodziły jej powołaniu i misji, którą w zaskakujący sposób dostała od Stwórcy.

DEON.PL POLECA

Zmarła zaledwie piętnaście lat temu, w 2008 roku, w Rzymie, do którego przeprowadziła się po zaskakującym przesłaniu od Michała Archanioła. Urodzona w Oppido Lucano, małym miasteczku położonym na śródstopiu włoskiego buta, którego liczba mieszkańców nie przekraczała czterech tysięcy, nie sądziła, że ścieżka życia zaprowadzi ją do odległego o niemal czterysta kilometrów Rzymu. Przeniosła się tam, mając 43 lata, razem z mężem i dwójką dzieci. 

Chciała do zakonu, dostała świetnego męża

Choć Franciszka nie była wybitnie wykształcona i sama uważała się raczej za praktyczną analfabetkę, razem z mężem prowadziła rodzinny interes. Zarówno jej rodzice, jak i rodzice Faustina, jej męża, byli zamożni: ojciec Franciszki był bogatym przedsiębiorcą o zdrowych zasadach moralnych, dobrze wychowującym swoją szóstkę dzieci. Choć nie musieli pracować, chcieli mieć pracę: otworzyli razem firmę z ministerialną koncesją na sprzedaż napojów.

Faustino Zotta, mąż niezwykłej Włoszki, był częścią przyszłości zaplanowanej dla niej przez rodzinę Lancellotti. Choć mała Francesca miała głęboką relację z Bogiem, bardzo ważny był dla niej także archanioł Michał i swoje życie widziała w zakonie, posłuchała ojca i przyjęła małżeństwo jako swoją drogę życia. Faustino okazał się dobrym, cierpliwym, łagodnym i wierzącym mężem i ojcem; będzie świetnym wsparciem w niezwykłej misji, którą Franciszka otrzyma w prezencie na swoje 39 urodziny.

Niebiański blask na zapleczu sklepu

To właśnie wtedy, 7 lipca 1956 w życiu Franciszki zaczyna się dziać. Była akurat w swoim sklepie, gdy nagle poczuła, że powinna wyjść na zaplecze; dziwne uczucie było na tyle przynaglające, że bez wahania wyszła na tył sklepu do małego, ciemnego pokoiku. I tam znalazła niezwykły prezent urodzinowy: najpierw usłyszała mocny dźwięk przypominający buczenie, a potem pokój rozjaśniło potężne, białe światło, z którego biły świetliste promienie we wszystkich kolorach tęczy. To nie był jednak koniec niespodzianek: z niebiańskiego blasku wynurzył się archanioł Michał.

Z ich rozmowy świat poznał tylko mały fragment: Franciszka jeszcze wiele lat później opowiadała, podekscytowana, że archanioł kazał jej opuścić Oppido Lucano i przeprowadzić się do odległego o prawie czterysta kilometrów Rzymu, o którym małżeństwo nigdy nie myślało w perspektywie swojej przyszłości. Michał wyjaśnił też Franciszce, po co ma się przeprowadzić: to właśnie tam miała się wypełnić wielka misja, którą zlecił jej sam Bóg.

Mały domek w wielkim Rzymie

O tym, że Włoszka, osadzona mocno w swojej rodzinnej miejscowości, potraktowała rzecz poważnie, i o jakości ich małżeństwa świadczy fakt, że już cztery lata później Franciszka i Faustiano zamieszkali w małym domku na obrzeżach Rzymu. Był sierpień 1960 roku, papieżem był Jan XXIII, urodzony w równie małym jak Franciszka miasteczku, choć na drugim końcu Włoch, w prowincji Bergamo. Pierwszy domek był w zasadzie pokojem, więc małżeństwo szybko znalazło inny dom, w którym można było żyć w dwójką dzieci. 

A potem się zaczęło. Choć sama siebie określała "dżdżownicą", by podkreślić swoją małość i brak mocy, Franciszka zaczęła krok po kroku realizować misję, którą zlecił jej Bóg. Zaczęła od zapoznania się z nową okolicą; odwiedzała kościoły, poznawała ludzi, korzystała ze swoich wielkich talentów, które były jej wyróżnikiem: być dla innych duchowym punktem odniesienia i z życzliwością i troskliwością angażować się w pomoc ludziom, którzy przeżywają w życiu trudności. 

"To wszystko dzięki Ojcu i Madonnie" 

Prostota, miłość i czułość Franciszki przyciągały do niej tłumy. W rzymskim domu małżeństwa z prowincji działy się rzeczy niezwykłe; duchowe towarzyszenie "prostej kobiety", żony i matki, która porzuciła swoje ułożone życie na głos archanioła Michała, przemieniało tysiące ludzi. 

Pod jej domem ustawiały się kolejki ludzi, którzy chcieli porozmawiać, poradzić się, otrzymać duchowe wsparcie, poprosić o modlitwę, która wypraszała łaski. I podziękować za te łaski, które Franciszka ludziom wymodliła. Gdy jej dziękowali, z absolutnym spokojem mówiła: " ​To wszystko dzięki Madonnie z Belvedere i Ojcu Przedwiecznemu."

Słowa, które najpewniej usłyszała kiedyś od Boga i które towarzyszyły jej w życiu, brzmiały: „Zawsze będę z tobą, nigdy cię nie opuszczę!”. I tak właśnie żyła: skromna, zwykła, prosta mistyczka wypraszająca dobro i nawrócenie setkom ludzi, wspierająca dobrą radą córka prowincjonalnego przedsiębiorcy, mama i żona, "dżdżownica" w planie bożym. Właśnie zamyka się pierwsza faza jej procesu beatyfikacyjnego: gdy się patrzy na jej życie, nie dziwi orzeczenie o heroiczności cnót "wiernej świeckiej i matki rodziny", która poszła za głosem anioła i zobaczyła w swoim życiu wielkie rzeczy.

Źródło: KAI / lancellottifrancesca.com /mł

 

 

 

 

 

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miała 39 lat i dwójkę dzieci, gdy objawił jej się archanioł Michał. A potem w jej życiu zaczęło się dziać
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.