Nie mogła chodzić, kręgosłup nie pozwalał jej zasnąć. Ostatniego ratunku szukała u Maryi
"Z łóżka wstawałam na czworaka, by dostać się do łazienki. O kulach, krok po kroku, mogłam przejść z pokoju do kuchni. Z pełnej życia dziewczyny, która zawsze była w biegu, stałam się więźniem w domu, a ból jaki mi towarzyszył przy każdym kroku sprawiał, że nie chciałam się ruszać".
Bezsenność oraz paraliżujący ból kręgosłupa pojawiły się u Ines cztery lata temu. Początkowo sądziła, że to tylko przelotna przypadłość. Po kilku bezsennych nocach udała się do specjalisty, w końcu musiała zostać w szpitalu. Niestety zabiegi tam przeprowadzone nie przyniosły skutku.
"Bałam się wychodzić na ulicę, bo ze zmęczenia nie widziałam np. czy jedzie samochód. Nie mogłam chodzić do pracy, więc mnie zwolnili. Z czasem wycieńczony organizm zareagował paraliżem. Przeraźliwy ból pleców uniemożliwiał mi chodzenie. Po badaniach lekarze powiedzieli, że w moim kręgosłupie nastąpiły takie zmiany, że już na zawsze będę kaleką" - mówi Ines dla lubelskiego "Gościa Niedzielnego".
Mama Ines, pani Małgorzata, przez cały okres jeździła do Wąwolnicy, gdzie znajduje się sanktuarium Matki Bożej. Tam skontaktowała się z ks. Pęziołem, który zaprosił Ines do sanktuarium, gdzie odprawi Mszę świętą, a także pomodli się o jej uzdrowienie.
3 lipca Ines o kulach weszła do kaplicy. Obie kobiety wzięły udział w Mszy świętej, poprosiły Matkę Bożą o pomoc.
"W kaplicy spłynął na mnie wielki spokój. Miałam wrażenie, że mniej mnie boli, tak, że do samochodu doszłam o kulach sama, bez pomocy mamy" - mówi Ines.
10 porad jak się modlić o uzdrowienie >>
Jednak dopiero wieczorem stało się coś zaskakującego. Ok. 17 Ines, po raz pierwszy od wielu lat poczuła, że chce się jej spać. "Położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia o 9 rano i wstałam z łóżka. Wówczas dotarło do mnie, że wstałam o własnych siłach. Zrobiłam kilka kroków bez kul i nic mnie nie bolało" - powiedziała.
Od tego czasu Ines śpi bez przeszkód, nie ma także paraliżu, który utrudniał jej funkcjonowanie. "Wiedziałam, że Matka Boża mi pomogła" - mówi.
Skomentuj artykuł