"Seks w toalecie czy narkotyki były normą"

"Seks w toalecie czy narkotyki były normą"
(fot. shutterstock.com)
Justyna

Poznałam chłopaka starszego o 8 lat. Zaplanowaliśmy wspólne wypady nad jezioro. Wiedziałam z czym to się będzie wiązać. Wiedziałam, że jeśli nie pójdę z nim do łóżka, nic nie wyjdzie z tej znajomości - przeczytaj świadectwo Justyny.

Ojciec Adam Szustak, kiedy wspominał o nawróceniu św. Pawła, powiedział, że wiele osób chciałoby się nawrócić za jego przykładem: raz a porządnie. Niestety takie nawrócenia zdarzają się dużo rzadziej, Bóg przychodzi powoli i z miłością kruszy nasze twarde skamieniałe serca.

Ja za przykładem św. Pawła spadłam z konia. Bolało... Bardzo bolało, ale pływałam w bagnie grzechu, ciesząc się i radośnie merdając nogami.

Wychowałam się w rodzinie niedzielnych katolików. Brat ministrant i babcia mieszkajają kilkaset kilometrów dalej. To oni byli jedynymi osobami od których mogłabym się uczyć poznawania Boga. Mogłam, lecz nie chciałam.

Dzieciństwo upłynęło spokojnie. Pamiętam co niedzielne msze św. Liczyłam na nich kafelki, oglądałam kwiaty, szukałam sposobów dzięki którym szybciej zleci mi ta godzina w kościele. Do spowiedzi również przystępowałam 2 razy do roku. Chciałam uniknąć spojrzeń na pasterce. Grzechy potrafiłam powiedzieć na jednym wydechu, zawsze takie same. Płytko, powierzchownie - byle odhaczyć ten punkt przed świątecznymi przygotowaniami.

Pod koniec gimnazjum zaczęłam przechodzić bunt.

Były to bardzo trudne czasy dla mojej rodziny, ponieważ ja, mając te 16 lat, uważałam się za dorosłą i najmądrzejszą. Nikt nie dawał sobie ze mną rady. Potrafiłam w złości wykrzyczeć najgorsze wulgaryzmy w stronę swoich rodziców. Zaczęłam pić i palić. Wyjścia w tym celu musiały być obowiązkowo w każdy weekend, byle tylko upić się jak najmniejszym kosztem. Wyjazdy na imprezy, seks w toalecie czy narkotyki ogólnodostępne były normą. Im krótsza spódniczka a większy dekolt tym stawałaś się bardziej atrakcyjną.

W tym właśnie czasie poznałam chłopaka starszego o osiem lat. Byłam w siódmym niebie! Zainteresował się mną prawdziwy mężczyzna. Zaplanowaliśmy wspólne wypady nad jezioro. Wiedziałam z czym to się będzie wiązać. Wiedziałam że jeśli nie pójdę z nim do łóżka, nic nie wyjdzie z tej znajomości. Nie mogłam do tego dopuścić, zgodziłam się na wyjazd. On zadowolony z osobnego pokoju tylko dla nas, a ja ''błogosławieństwo'' przyjaciółki dostałam i pojechałam.

Na miejscu okazało się że wolnego pokoju nie ma... Miesiąc póżniej kolejne jezioro. Tym razem pokój jest, alkoholu bardzo dużo, a ja mimo to mówię mu - nie. Wtedy nie wiedziałam kto za tym stoi - dziś już to wiem.

W tym czasie od 5 lat na raka chorowała moja mama. W okresie kiedy pojawił się kolejny nawrót choroby, chodziłam na msze św., ale na zasadzie supermarketu ''Panie Boże przyszłam, modlę się do Ciebie, więc mógłbyś uzdrowić moją mamę".

Przegrała chorobę 3 tygodnie po moich osiemnastych urodzinach, razem z dowodem osobistym dostałam brutalną szkołę życia, do której kompletnie nie byłam przygotowana.

Mama była sercem rodziny, więc kiedy odeszła, nasza rodzina rozpadła się na drobniutkie kawałeczki, każdy żył swoim życiem. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Doszły do tego problemy w szkole, nie wiedziałam, czy uda mi się zdać do kolejnej klasy. Otarłam się pewnie o depresję, miałam myśli samobójcze. W tamtej chwili nie miałam dosłownie nic. Wszystko zawiodło. Nie miałam żadnego punktu odniesienia, którego mogłabym się chwycić.

Czerwiec 2012r. - niedziela

Wstałam tego dnia i kompletnie nie wiedząc czemu, postanowiłam iść się wyspowiadać. Dopiero wtedy przypomniałam sobie o Bogu, tylko w nim była moja nadzieja.

Poszłam i powiedziałam wszystko. Na jakieś zupełnie nieznaczące pytanie kapłana, odpowiedziałam czy mam mówić zgodnie z prawdą. Stwierdził, że tutaj mówimy tylko samą prawdę. Więc powiedziałam. Bardziej obrazowo mogę powiedzieć, że zwymiotowałam wtedy całe swoje bagno grzechu. Chciałam się zabić, więc nie miałam nic do stracenia. Nie umiałam już nosić w sobie tego wszystkiego.

To był ten moment, kiedy spadłam z konia.

Ksiądz na koniec powiedział że zrobiłam pierwszy i najważniejszy krok, ale to nie koniec: to był dopiero początek mojego nawrócenia.

I tak właśnie się stało - dostałam drugą szansę - nowe życie: "kto chce znaleźć swoje życie straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je".

Wróciłam do tego samego domu i tych samych problemów, ale ja stałam się inna. Złapałam się Jezusa i do dzisiejszego dnia nie puściłam go. W wierze pomógł mi wspomniany właśnie o. Szustak i ks. Pawlukiewicz. To dzięki nim powoli poznawałam, co to tak właściwie jest chrześcijaństwo. Pomogli mi stawiać pierwsze kroki w wierze.

Oczywiście to nie jest tak, że nawróciłam się raz a porządnie, i to jest koniec. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to trwa całe życie. Dziś będać chrześcijanką, mam jakieś 3 lata. Wiem o wiele więcej niż z początkiem mojego nawrócenia, ale wiem również, że gdy za kilka lat przeczytam ten artykuł, będę jeszcze bardziej doświadczona w życiu. Będę o wiele więcej rozumieć. I tak do końca życia.

Dziś kocham Jezusa i to w nim pokładam swoje życie. To w nim odnajduję swoje szczęście. Problemy są za każdym rogiem, ale sztuką jest patrzeć w górę na naszego Ojca, a nie na drogę, która bywa kręta.

Pomimo życia jakie prowadziłam, jestem ogromnie szczęśliwa, że czystość jaką dał mi Bóg, będę mogła oddać swojemu mężowi, jeśli takie plany ma dla mnie Bóg.

Drogi czytelniku - pamiętaj, że nie ważne w jakim bagnie byś pływał. Bóg jest cały czas przy nas i czeka aż mu pozwolisz sobie pomóc. Bo on z buciorami w Twoje życie nie wejdzie.

Chwała Panu!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Seks w toalecie czy narkotyki były normą"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.