Tak odpowiedziałam na pytanie kolegi ateisty

Tak odpowiedziałam na pytanie kolegi ateisty
(fot. shutterstock.com)
Anna

Kiedyś kolega ateista zapytał mnie: "co to za dobro, które czynisz, że Bóg ci za to kiedyś wynagrodzi?" I nie wiem, czy w czynieniu dobra jest wpisana bezinteresowność, bo robiąc coś dla drugiego niejako się traci, ale zyskuje się coś więcej.

Moja historia będzie jedną z tych, jakich jest wiele, a dotyczy czynienia dobra. I nie jest nadzwyczajna. Wydaje się, że na co dzień się go dokonuje w mniejszym czy większym stopniu, ale nie do końca refleksyjnie.

Wypłacając pieniądze na zakupy przed bankomatem sklepu, podszedł do mnie pan i zapytał, czy mogłabym kupić mu jakiegoś batonika. Zapytałam więc, czy czegoś jeszcze potrzebuje. Wymienił może jakieś dwie bułki i mleko, "jeśli pani by mogła, a jeśli nie, to zrozumiem".

DEON.PL POLECA

I może nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że sceptycznie odnoszę się do takich "zaczepek". Bo w głowie zawsze się rodzi myśl: "da pani dwa złote na alkohol", bo człowiek się też zraził, gdy te dwa złote na bułkę później szło na piwo. Ale chodzi o to, że ten człowiek był lekceważony przez innych udających się na zakupy. Na tak zwaną metodę "mnie tu nie widać".

I o to, że miał w oczach jakąś taką rezygnację. Kiedy już zrobiłam zakupy, wręczyłam panu siatkę i powiedział, że to aż nazbyt, ale jego niebieskie oczy zajaśniały czymś, co bym określiła wdzięcznością i nadzieją. I wiem, że to, co zrobiłam to zwykłe zakupy, chwila rozmowy i uśmiech, które są kroplą w morzu potrzeb tego pana, ale choć tak mogłam mu pomóc.

I choć wiem, wychowana w duchu chrześcijańskim i jako teolog, że jesteśmy powołani do pomagania słabszym to, to, co wiemy, nie jest łatwe do zrobienia, bo nigdy nie umiałam się zachować w tego typu sytuacjach. Bo krzywda i niesprawiedliwość wyrywa z jakiegoś własnego komfortu, z bańki ideałów, mądrości i wiedzy. Często też trzeba pokonać siebie, własne uprzedzenia, pogardę czy też nawet wstręt do tych "odtrąconych".

Kiedyś kolega ateista zapytał mnie: "co to za dobro, które czynisz że Bóg ci za to kiedyś wynagrodzi?" I nie wiem, czy w czynieniu dobra jest wpisana bezinteresowność, bo robiąc coś dla drugiego może i coś niejako się traci, chociażby materialnie, jak w tym przypadku, ale zyskuje się coś więcej, coś może, o co się siebie nie posądzało, o tę zdolność, że potrafi się naprawdę zobaczyć drugiego człowieka i jego potrzeby.

A oczy są podobno odzwierciedleniem duszy, nie ma nic piękniejszego, jak wzbudzić w nich na nowo nadzieję i wiarę w ludzi niezależnie od ogarniającej "znieczulicy", etykietowania i oceniania. Bo dobro jest w nas, a inni pomagają nam je wydobyć, w tej zwykłej zwykłości wydobyć niezwykłość.

Ja pomogłam nieco temu panu, ale on pomógł mi bardziej na nowo odkryć godność każdego człowieka i wartości życia. I żeby w drugim człowieku zobaczyć człowieka, nawet nie znając jego imienia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tak odpowiedziałam na pytanie kolegi ateisty
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.