Święty Józef nigdy mnie nie zawiódł. Polecam modlitwę do niego na trudne czasy [ŚWIADECTWO]

Święty Józef nigdy mnie nie zawiódł. Polecam modlitwę do niego na trudne czasy [ŚWIADECTWO]
Fot. Grant Whitty / Unsplash
Ks. Przemysław

Zawierzyłem św. Józefowi swoje życie, codziennie staram się modlić do niego litanią i powierzać mu w modlitwie trudne sprawy. I jestem pewien, że on po swojemu je załatwia. Może nie zawsze wszystko idzie po mojej myśli, ale nigdy mnie nie zawiódł.

Kiedyś czytałem rozważanie, w którym autor stwierdził, że św. Józef jako cieśla wykonywał dużo różnych prac z drewna. Wielu ludzi przychodziło do niego, tłumaczyło mu, jak ma dana rzecz wyglądać, a on spokojnie ich wysłuchiwał, delikatnie się uśmiechał, a potem i tak wykonywał dane zadanie po swojemu. Mimo to zamawiający zawsze odchodzili zadowoleni. Długo się zbierałem, aby spisać przykłady działań św. Józefa w moim życiu. Tak na dobrą sprawę on cały czas działa i przez jego wstawiennictwo otrzymuję od Boga wiele łask, chociaż nie zawsze takich, o jakie się modliłem. Ale przecież Pan Bóg wie, co jest dla mnie najlepsze, a św. Józef doskonale to rozumie. Ja zaś po czasie i tak odczytuję to jako dobro otrzymane od Boga.

Bóle brzucha

W ostatnim czasie działanie św. Józefa bardzo mocno przejawiało się w moim życiu. W sierpniu 2015 roku, podczas pieszej pielgrzymki sieradzkiej, dostałem silnych boleści brzucha. Okazało się, że mam kamień w pęcherzyku żółciowym. Umówiłem się na zabieg, który wykonano w styczniu 2016 roku w szpitalu w Kole. Wydawało mi się, że wszystko jest już dobrze. Tymczasem w czerwcu, wrześniu i styczniu pojawiły się kolejne boleści. Ich apogeum nastąpiło w lutym 2017 roku. Po badaniach w szpitalach sieradzkim i kolskim okazało się, że mam kamienie w przewodach żółciowych, żółtaczkę mechaniczną i należy wykonać niezbyt przyjemny zabieg chirurgiczny. Ta informacja nieco mnie wystraszyła. Dwunastodniowy pobyt w dwóch szpitalach, w Sieradzu i Pabianicach, był dla mnie trudnym doświadczeniem. Po zabiegu nastąpiły powikłania związane z podrażnioną trzustką. Utrudniało to posługę na parafii i w diecezji, ale swój pobyt w szpitalu i chorobę zawierzyłem Bogu za wstawiennictwem Matki Bożej Charłupskiej i św. Józefa.

Zanim trafiłem do szpitala, poprosiłem znajomą artystkę o namalowanie obrazu św. Józefa. I tak też się stało. Przedstawia on św. Józefa jako mężczyznę w sile wieku, który trzyma na rękach kilkuletniego Jezusa. W centrum obrazu znajduje się Jezus. To czytelna metafora, że chociaż Józef pozostaje w cieniu, to jego działanie jest bardzo skuteczne. Obraz zajmuje szczególne miejsce w moim mieszkaniu.

Zabieg chirurgiczny

Po wyjściu ze szpitala udałem się do Częstochowy, do Matki Bożej, oraz do Kalisza, aby podziękować św. Józefowi za opiekę nade mną. Postanowiłem zabrać ze sobą do poświęcenia wspomniany obraz, który położyłem w kaplicy św. Józefa i za zgodą księdza prałata Jacka Ploty, kustosza Sanktuarium św. Józefa, odprawiłem dziękczynną mszę świętą z prośbą o powrót do zdrowia i pomyślny przebieg kolejnego zabiegu chirurgicznego, który mnie czekał. Dodatkowo, za namową sióstr bernardynek z Warty, czcicielek św. Józefa, podjąłem miesięczną i dziewięciodniową nowennę z prośbą do Świętego o przesunięcie terminu zabiegu chirurgicznego (pierwszy termin przypadał w dniach organizowanej przeze mnie pielgrzymki maturzystów z diecezji na Jasną Górę, w której musiałem uczestniczyć). Modliłem się także o szczęśliwy przebieg zabiegu. Dwudziestego marca, w Uroczystość św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny (przeniesiono ją z 19 marca z racji III Niedzieli Wielkiego Postu), zadzwoniłem do lekarza. Zabieg udało się przełożyć na inny termin, a kiedy znów trafiłem do szpitala, zabrałem ze sobą figurę św. Józefa z Cotignac we Francji i dalej omadlałem sprawę.

Figurka św. Józefa

Wszystko się udało, a ja powoli wracam do zdrowia. Jeszcze przed problemami zdrowotnymi poprosiłem znajomego ks. Mariusza, posługującego we Francji, aby z Sanktuarium św. Józefa w Cotignac, leżącego na terenie diecezji, w której pracował, przywiózł mi wspomnianą już figurę św. Józefa. Od niego też dowiedziałem się o praktyce pisania listów do Świętego. Postanowiłem i ja napisać do niego swój list. Zachęciłem też do tego znajome małżeństwo i jeszcze jedną osobę. Owe listy zostały zabrane przez ks. Mariusza i na działanie św. Józefa nie trzeba było długo czekać. Jak się potem okazało, wspomniane małżeństwo starało się o adopcję dziecka. Napisali o tym w swoim liście. Rozprawa, podczas której sąd miał podjąć decyzję o przyznaniu praw do dziecka, odbyła się 20 marca 2017 roku - w Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Sąd przyznał im prawa do dziecka i dzisiaj są szczęśliwymi rodzicami trzymiesięcznej Antoniny.

List do św. Józefa

Ja we wspomnianym liście prosiłem św. Józefa o dobre przygotowanie i przeprowadzenie pielgrzymki maturzystów na Jasną Górę, o kontakt z rekolekcjonistą od maturzystów, który jakoś "zapadł się pod ziemię", oraz o pomyślność organizacji Światowych Dni Młodzieży w wymiarze diecezjalnym w Zduńskiej Woli, a następnie o zwolnienie mnie z funkcji duszpasterza młodzieży ze względu na stan zdrowia. Co ciekawe, św. Józef i tutaj mi pomógł, chociaż na swój sposób. Pielgrzymka się udała, rekolekcjonista, z którym nie miałem kontaktu, odezwał się znów 20 marca. Natomiast jeśli chodzi o prośbę o zwolnienie mnie z funkcji diecezjalnego duszpasterza młodzieży, św. Józef sprawił, że ksiądz biskup zamiast mnie zwolnić, postanowił przydzielić mi zastępcę.

Mógłbym jeszcze wiele pisać o działaniu św. Józefa w moim życiu. Od pewnego czasu, od kiedy zawierzyłem mu swoje życie, codziennie staram się modlić do niego litanią i powierzać mu w modlitwie trudne sprawy. I jestem pewien, że on po swojemu je załatwia. Może nie zawsze wszystko idzie po mojej myśli, ale nigdy mnie nie zawiódł. Dlatego polecam modlitwę do tego patrona na trudne czasy.

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych.



Świadectwo pochodzi z książki "Cuda świętego Józefa".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Katarzyna Pytlarz

Święty Józef – nasz przemożny Opiekun

Każdego roku do Narodowego Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu ze wszystkich stron kraju napływają świadectwa wysłuchanych próśb i otrzymanych łask. Publikujemy je w kolejnym, czwartym tomie Cudów św. Józefa....

Skomentuj artykuł

Święty Józef nigdy mnie nie zawiódł. Polecam modlitwę do niego na trudne czasy [ŚWIADECTWO]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.