Znoszenie niewygodnej pozycji na modlitwie nie zbliża do Boga. Dariusz Piórkowski SJ o znaczeniu ciała na modlitwie
- Na modlitwie nie chodzi o to, żeby odciąć ciało, odciąć się od uczuć, emocji, wyobraźni czy myśli. Ciało to nie jest ciężar. Pierwszy krok do modlitwy to znalezienie postawy ciała, która jest dobra dla mnie, nie dla sąsiadki. Wybieranie niewygody czy umartwienia, żeby zbliżyć się do Boga, to jakieś kuriozum, ślepa uliczka, w którą poszliśmy i teraz zaczynamy to zauważać - mówi Dariusz Piórkowski SJ.
Jezuita w rozmowie z ks. ks. Pawłe Gołofitem opowiada o tym, jaką rolę pełni ciało na modlitwie i dlaczego nie możemy modlić się jak aniołowie.
- Zacząłbym z grubej rury: że my w naszej zachodniej cywilizacji zapomnieliśmy, że człowiek we wszystkim uczestniczy cały, także jego ciało, psychika, uczucia. Jeśli tego nie uwzględnimy na modlitwie, to powoduje trudność i może też być pokusą, żeby porzucić modlitwę, bo tak byśmy się chcieli modlić, jakbyśmy byli aniołami. A nie jesteśmy! Jesteśmy ciałem - mówi o. Piórkowski SJ.
W modlitwie nie chodzi o wyciszenie i spokój
Jak podkreśla, podstawową zasadą na modlitwie, o której mówi także Katechizm Kościoła Katolickiego jest to, że modlitwa nie jest tylko procesem psychologicznym, którego celem jest dojście do wewnętrznej pustki i wyciszenia oraz dobre samopoczucie z tego powodu. To może być skutek uboczny modlitwy, ale nie cel. Celem modlitwy jest zjednoczenie z Bogiem, a ono niekoniecznie objawia się w wyciszeniu, spokoju, emocjonalnej błogości.
- To jest bardzo ważne: osiągnięcie spokoju i wyciszenia, stanu błogości to nie jest cel. Jeśli to uczynimy celem, szybko się zniechęcimy, bo prędzej czy później przyjdą trudności - mówi jezuita. - Jednym z celów modlitwy jest to, by przeniknęła do naszego serca i wydobyła na wierzch, na światło dziennie to, co wymaga oczyszczenia.
Rozproszenia na modlitwie to kwestia także złej postawy ciała
Jezuita wyjaśnia też, dlaczego często na modlitwie brakuje nam skupienia. Jak mówi, wstępne wyciszenie wymaga odpowiedniej postawy ciała. - Mówią o tym mistycy i nauczyciele modlitwy: ja muszę znaleźć odpowiednią dla mnie, nie dla mojej sąsiadki albo wszystkich innych, postawę ciała. Czy to będzie na siedząco, czy na klęcząco, czy na leżąco, jak ktoś jest chory i tak go mniej boli. Trzeba znaleźć odpowiednią postawę ciała, żeby się nie wiercić i nie rozpraszać. to jest pierwszy krok.
Czy na modlitwie ma być trochę niewygodnie? "To błąd"
W rozmowie został też poruszony wątek dyskomfortu dla ciała. - Mam szukać komfortu na modlitwie czy dyskomfortu? Przez wieki było głoszone, żeby było trochę dyskomfortu dla ciała, pochylenie, uklęknięcie, że coś mnie troszkę gryzie - pytał ks. Gołofit.
Do tej kwestii zdecydowanie odniósł się jezuita. - Jestem ostrożny z szukaniem, że musi być ciężko, żeby się zbliżyć do Boga. I że ciało trzeba umartwić, ubiczować, umęczyć. To chyba jest błąd, ślepa uliczka, w którą poszliśmy - mówi.
Jak podkreśla, nawet jeśli przyjmiemy odpowiednią dla nas pozycję ciała, i tak po jakimś czasie coś nam zacznie doskwierać - i to można wytrzymać. - Ale specjalnie zadawać sobie ból czy niewygodę, żeby się bardziej zbliżyć do Boga, to jest jakieś kuriozum, które my zaczynamy dopiero teraz dostrzegać - mówi o. Piórkowski SJ.
Posłuchaj całej rozmowy:
Źródło: YouTube / ks. Paweł Gołofit / mł


Skomentuj artykuł