Katarzyna Janowska-Łoboda
Biblijne "będziesz mu pomocą" nie oznacza wieszania skarpetek, ale właśnie to - że razem będziemy szli w stronę Królestwa.
Magdalena Urbańska / Agata Krukowska
Kiedy poznałam Kubę, myślałam, że nic nie rozumie. Nie znałam osoby, która byłaby bardziej od niego fizycznie niesprawna. Jak bardzo się myliłam! Jest najważniejszą Osobą, która ma się na tym ślubie pojawić!
Uczę się być żoną. To dla mnie zarazem trudna i piękna droga. Poznaję na niej nie tylko męża, ale i siebie. Idę, potykając się o swoje braki.
Kiedy ostatnio jeden z moich uczniów na kartkówce napisał prześmiewczo, że "Bóg jest odpowiedzią na wszystkie pytania", to uśmiechnąłem się i pogroziłem mu palcem. Ale czy faktycznie tak nie jest? Szukanie odpowiedzi razem z Nim może być fascynujące. Ale jest pewien haczyk...
Po jednej z lekcji miałem w oczach łzy. Powiedziałem to nawet moim licealistom. Oni patrzyli na mnie jak na kogoś, komu ufają. Uświadomiłem sobie, że jest to sytuacja, dla której warto być w pogotowiu.
Wciąż słychać wśród chrześcijan całego świata: "Bóg chce Ciebie uzdrowić! Pan Ciebie chce uwolnić! Uwierz w Pana, a On Ciebie wyzwoli z tego, przez co cierpisz! Pan chce Twojego szczęścia!". O tak - to wszystko jest prawdą. No… półprawdą.
Jechałam pociągiem na trasie Kielce - Wrocław, służbowo. Usłyszałam rozmowę młodego małżeństwa. Długo zajęło mi, aby to zrozumieć. Do czego zmierzamy? Do unicestwienia samych siebie i naszej wolności.
Przed laty proponowałem młodzieży, by patrząc na swoje odbicie w lustrze, powiedziała głośno fragment pewnego psalmu. Wielu nie potrafiło, słowa więzły im w gardle. Nie wierzyli absolutnie, że może to być prawda. Widzieli siebie zupełnie inaczej.
Jeśli jesteś matką, pewnie wiesz, co to za uczucie. Takie rozdarcie między "nie potrafię", a "wydaje mi się, że muszę", bo inaczej będę wyrodną matką.
Jestem mamą na etacie. Uczę się, że potrzebuję zadbać o swoją duszę, a moje ciało funkcjonuje inaczej, gdy głowa czasem zmieni kierunek myślenia.
Czasami zastanawiamy się, w jaki sposób możemy usłyszeć głos Boga. Czujemy pustkę w sercu, nie wiemy jak zmienić ten stan.
Czy naprawdę jedyną drogą dla osoby pragnącej służyć Bogu jest droga zakonu? Czy idąc za Jezusem, mogę mieć jakieś pasje w życiu, czy zostaje mi tylko włożenie na siebie podziurawionego worka pełnego popiołu?
Wskrzesił co prawda Łazarza, ale ten i tak w końcu umarł. Nakarmił lud na pustyni, ale nie uchronił ich przed późniejszym głodem.
Podobno jako 4 letnie dziecko opowiadałam, że ja już byłam w niebie i stamtąd przybyłam. Ludzie patrząc na mnie, wzruszali się i nie mogli pojąć, dlaczego taka ładna dziewczynka, nie może chodzić...
Angelika Szelągowska-Mironiuk / fb / sz
"Boleję nad tym, że dobro wizerunku KK bywa przez niektórych katolików stawiane wyżej niż dobro ofiary. Ale mówienie o molestowaniu nie jest zdradą Kościoła. Nie jest też oczernianiem ani chęcią zwrócenia na siebie uwagi. (...) Krzywdę Kościołowi wyrządził ten duchowny, który Panią wykorzystał" - pisze Angelika Szelągowska - Mironiuk.
W tym roku nie obyło się bez tematu pieniędzy, o. Rydzyka i jego imperium, niemoralności księży i pedofilii. Nawet przeprosiłem za to, że nie jesteśmy idealni. Takie rozmowy też widocznie są potrzebne.
"Podziwiałem decyzję o przyjęciu zakonnego posłuszeństwa, decyzję o wyborze ubóstwa, oddanie Bogu. Ja ze swoją sutanną - ubraną na początku w XXI wieku - mogłem zdawać się lekko ekscentryczny, ale oni z ich habitami wyglądali już na szalonych" - mówi ks. Piotr Niewiadomski, który znał zmarłego kapucyna.
Życie pokazuje dobitnie, że nie we wszystkich domach po Bożym Narodzeniu największym problemem są pierogi, które trzeba zamrozić. Niektórzy z nas po świętach są po prostu emocjonalnie sklepani.
Nie lubię kolędy, bo żal mi księdza, który każdego popołudnia musi odwiedzić powiedzmy 50 mieszkań, a przy 20 już pada z nóg. Nie lubię kolędy, bo w 3 tygodniu odwiedzin kapłan wygląda jakby nie wiedział gdzie się znajduje, bo jest tak wyczerpany. Nie lubię kolędy, bo wierni i kapłani traktujemy ją jak niewygodną konieczność. Nie lubię kolędy, bo choć zaczyna się od rana, to mając tyle rodzin do odwiedzenia, kapłan ma dla mnie tylko chwilę.
Uwaga! Poniższe rady nie zostały zaaprobowane przez jakikolwiek autorytet. Potraktujmy je zatem jako swobodną inspirację.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}