Balkonowanie
Jedną z cech specyficznych każdego człowieka jest jego język. Gama jest szeroka: od wulgaryzmów prymitywa spod budki z piwem aż do najpiękniejszych strof wielkich poetów. Przywykliśmy do tego, że gama, w jakiej mieści się język Kościoła jest znacznie węższa i dlatego reagujemy pewnym zaskoczeniem na odejście jednego czy drugiego duchownego od kościelnego wzorca metra.
Papież Franciszek przejdzie do historii nie tylko Kościoła i świata, ale też języka, jakim komunikuje się z Kościołem i światem. Oczywiście każdy z kolejnych pontifeksów ma za sobą jakieś tło rodzinne, edukacyjne czy kulturowe, które zostawia ślad na jego języku. A jednak śledzenie aktywności leksykalnej i barwnej retoryki Bergoglio skłania do wpisania go do księgi Guinnessa.
Najprostszy trop prowadzi do dwóch źródeł. Pierwszym jest wieloletnie przebywanie w środowisku ludzi mówiących prostym językiem - żeby nie powiedzieć językiem ulicy. Trzeba mówić tak, żeby każdy cię zrozumiał… Wzniosłe frazy nie są specjalnością tamtych ludzi ani specjalnością Bergoglio, nawet od kiedy zaczął nosić białą sutannę. Drugi trop to mix językowy potomka włoskich emigrantów z hiszpańszczyzną, wśród której dorastał. To daje pewną swobodę. Wiem coś o tym, bo często bezwstydnie uzupełniam luki w moich obcojęzycznych kompetencjach neologizmami, które moja Żona życzliwie określa jako "piotresque", czyli jako nieistniejące w danym języku, ale przecież logiczne i przy odrobinie dobrej woli dające się zrozumieć. No więc Franciszek nie stawia granic także swojej włoszczyźnie - i tak dochodzimy do tytułowego "balkonowania".
Czytelnicy mannowskiej "Czarodziejskiej góry" dobrze rozumieją słowo "werandować" - zwłaszcza ci, którzy z powodów zdrowotnych byli wysyłani np. do jakiegoś sanatorium, gdzie codziennie byli umieszczani na werandzie tej instytucji w celu "leżakowania". W wydaniu Franciszka mamy do czynienia z "balconear". Brzmiące z hiszpańska słowo jest elementem żargonu używanego w mieście Dobrego Powietrza, tzw. "lunfardo" To żargon miasta portowo-emigranckiego, w którym pobrzmiewają nuty portugalszczyzny, włoszczyzny, francuszczyzny i nawet angielszczyzny, nie wspominając o różnych językach i narzeczach lokalnych. Co za pole do popisu!
W tym ujęciu balkonowanie oznacza patrzenie na świat z perspektywy balkonu. Wyjaśnił to sam Franciszek już w lipcu 2013 w czasie wystąpienia na plaży Copacabana w Rio, a 30 listopada tego samego roku powtórzył włoskim studentom: "Nie oglądajcie życia z balkonu". Odwołał się wtedy (i tłumaczył to potem w kilku rozmowach), do historyjki sprzed lat, kiedy procesji Bożego Ciała w Santa Fe przyglądali się niekiedy zupełnie bierni widzowie, wygodnie uplasowani na swoich balkonach. Bardzo jeszcze wtedy młody Bergoglio wykorzystał tę scenkę, aby wobec swych uczniów-wychowanków wypowiedzieć komentarz dość brutalny "oni używają wiary w ten sam sposób, w jaki zmienia się kolor włosów" - a więc mogą wybrać taki odcień, który im dziś odpowiada, a jutro zawsze go można zmienić. Patrzą z dystansu, plotkują, chętnie skrytykują, coś w międzyczasie podjedzą, czymś popiją, a życie niech się toczy bez nich. Jutro popatrzymy na inną procesję lub na inne zbiegowisko na ulicy. Bezpieczny dystans i pełen komfort bez żadnych zobowiązań…
Nie ma rady, Franciszkowi nadal zdarza się powiedzieć coś, co może brzmieć brutalnie - na przykład gdy mówi o "fasadowych chrześcijanach", "chrześcijanach part time", "nakrochmalonych" (po polsku to chyba "sztywniacy") lub zadzierających nos. Nie ma zmiłuj się, gdy trzeba plastycznie opisać jakiś fenomen.
30 listopada 2013 papież powiedział do rzymskich studentów: “powierzono wam, byście nie byli widzami, ale aktorami współczesnych wydarzeń. Proszę was, nie oglądajcie życia z balkonu! Wmieszajcie się w życie tam, gdzie są wyzwania (…)".
Musi to być głęboko zakorzenione w myśleniu Franciszka. W stulecie wybuchu I wojny światowej i siedemdziesięciolecie lądowania aliantów w Normandii odbyło się tam spotkanie kilkunastu tysięcy harcerzy z 20 krajów europejskich (Eurojamboree). To do nich papież Bergoglio skierował to samo wezwanie, bezpośrednio odwołujące się do zjawiska "balkonowania". Pełen cytat brzmi następująco: "Jesteście prawdziwymi protagonistami (uczestnikami, bohaterami - przyp. mój PNK), nie bądźcie tylko widzami (…) nie bójcie się konfrontacji z wyzwaniami życia w taki sposób, by bronić chrześcijańskich wartości, zwłaszcza życia, rozwoju, godności osoby, w walce z ubóstwem i w tylu innych bataliach, z którymi musimy się mierzyć każdego dnia".
Nie możemy uniknąć konkluzji, że te wyzwania do zejścia z balkonu (w polskiej scenerii Światowych Dni Młodzieży papież zamienił "balkon" na "kanapę") nie odnoszą się jedynie do zaangażowania religijnego - lecz także szerzej społecznego, a nawet politycznego. To podstawowa kwestia relacji jednostki ze wspólnotą. Każdą wspólnotą. Absencja wyborcza i w ogóle absencja w obliczu ważnych wydarzeń publicznych - to postawa pozostania na balkonie, czy na kanapie. Lubimy narodowo na zmianę narzekać i głosić własną chwałę. Nie nabywa się tego prawa na balkonie życia, także publicznego.
Przepraszam, że wracam jak koń do stajni, ale trzymając się "balkonowego" słowotwórstwa, wolno chyba powiedzieć, że wyprowadzony z Krakowa nowy metropolita Łodzi będzie się musiał choć troszkę "złodzić" (to moja własna twórczość leksykalna jako przeciwstawienie dla "skrakowienia"). Warto zarazem zauważyć, że tego biskupa podobnie jak Franciszka - za przeproszeniem - też czuć owcami… I niech tak zostanie!
* * *
"W kręgu Franciszka" to cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl
Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.
* * *
Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze
Skomentuj artykuł