Pigułka macierzyństwa

Pigułka macierzyństwa
(fot. Meggy / flickr.com / CC BY 2.0)

Wystartowała kampania społeczna Fundacji Mamy i Taty "Nie odkładaj macierzyństwa". Cel szlachetny, środki profesjonalne, od realizacji artystycznej czyli spotu, po wkład badaczy społecznych. Gdybym nie to, że jestem socjologiem, może bym się nie połapała, że przekaz jest zmanipulowany. A gdybym nie była katoliczką, przeszłabym obojętnie. Ponieważ jednak Fundacja odwołuje się często do nauki Kościoła, sprawy nie sposób tak zostawić.

Kampania już wzbudza kontrowersje. Trudno się dziwić, skoro za obniżenie dzietności w Polsce (do 1,3 dziecka na parę), poniżej progu zastępowalności pokoleń (2,1), wini ambitne kobiety. Bo wyżej stawiając karierę niż rodzinę. Indywidualne marzenia, niż dobro wspólne. Sukces finansowy niż bezinteresowną służbę. Samorealizację w sferze publicznej, rozwijanie "talentów", od tronu królowej ogniska domowego. Fundacja ma słuszność - pełnoetatową i darmową pracę w domu na rzecz bliskich trudno pogodzić z pracą zawodową. Jest to jednak problem społeczny, który wymaga trafnej diagnozy i przemyślanych rozwiązań. Problem ważny i trudny. Słuchając przekazu kampanii nabieram przekonania, że autorzy żyją w świecie życzeniowym. Może zamiast mieć ambicje rozwiązywania problemów społecznych, ktoś po prostu wymyśli pigułkę macierzyństwa? Wszystko się uprości, chrześcijańska cywilizacja ocaleje.

DEON.PL POLECA

W kampanii "wybite" zostały dwie kwestie: praca kobiety i pigułki antykoncepcyjne. Z badań to wcale wprost nie wynika! Na gosc.pl czytamy, że "statystyczna Polka rodzi pierwsze dziecko w wieku przeszło 27 lat, choć jeszcze dekadę temu były to 23 lata" - nic nowego. Dalej: "Fundacja Mamy i Taty zleciła Grupie badawczej IPSOS badania społeczne diagnozujące przyczyny tego zjawiska oraz rozpoznające czynniki, dzięki którym staje się ono powszechne. Jednym z nich, zidentyfikowanych w badaniach, jest antykoncepcja hormonalna." Jest ona "często synonimem nowoczesności, źródłem wolności oraz warunkiem emancypacyjnych dążeń kobiet. Tymczasem ma również drugie, rzadziej dostrzegane oblicze. Jest nim rezygnacja kobiet z życia zgodnie z naturalnym rytmem swojego organizmu, by w pełni realizować wymagania współczesnego społeczeństwa np. bycia stale dyspozycyjnym pracownikiem." Fundacja pozornie nie wini kobiet, nie. Słabe są te córy Ewy, ulegają podszeptom laickiej kultury. Pokusom. Trzeba ich bronić przed opresją nowoczesności, głównie antykoncepcji i rynku pracy. W trosce o ich dobro.

Ojciec dziecka w przekazie nie istnieje, tak samo, jak rola państwa. Spot koncentruje się na samotności i pustce bogatej bezdzietnej. Strona internetowa kampanii nieodkladajmacierzynstwa.pl to natomiast straszenie skutkami antykoncepcji. Czy taki zabieg rozpocznie rzeczową debatę?

Czytamy, że spośród Polek w wieku 18-49 lat 15,8% stosuje doustne hormonalne środki antykoncepcyjne (tylko). Według Raportu GUS z 2009 r. "Stan zdrowia ludności Polski w 2009 r.", w grupie wiekowej 15-50 lat środki hormonalne w formie pigułek, plastrów czy zastrzyków stosuje 29,1% kobiet. Problemy z płodnością przeżywa natomiast, jak wiadomo z różnych badań, około 20 proc. par. Z tym, że przyczyny niepłodności rozkładają się po połowie, jeśli chodzi o płeć. Sugerowanie, że jedną z dwóch fundamentalnych przyczyn obniżania dzietności jest zażywanie pigułek przez kobiety, jest… dziwne. Wystarczy zresztą porównać polskie dane ze statystykami urodzeń przez Polki w krajach z dobrym pakietem socjalnym (np. w Anglii), żeby dostrzec złożoność sprawy. 

Fundacja zamówiła badania społeczne u dobrej firmy. Znalazła pieniądze na wielką kampanię. Wyniki badań przedstawiła w tekście "Podsumowania" długości 8 stron Word (wyliczone po skopiowaniu). Proporcje: 1 strona to faktyczne przyczyny zjawiska, 7 stron - informacje o szkodliwości antykoncepcji.

Najważniejszym powodem odkładania posiadania dzieci jest brak stabilizacji finansowej i mieszkaniowej: brak poczucia bezpieczeństwa. Kampania to pomija. Dlaczego? Bo jest pro-life, a nie pro-women. Jest z przekonania anty-emacypacyjna, choć powinna być nie pro. Prokobieca. Przez ostatnie pół wieku zaszły wielkie zmiany społeczno-kulturowe dotyczące kobiet. Pora przyjąć do wiadomości to, że część z nich jest nie tylko nieodwracalna, ale i pożądana. Kościół pozytywnie wartościuje wzrost podmiotowości kobiet i ich obecność w sferze publicznej. To ma skutki uboczne. Tak samo, jak każda reforma.

Prymas Stefan Wyszyński krytykował jednostronność męskiej cywilizacji Zachodu. Uważał, prowadzi do patologii. Postulował harmonię męskości i kobiecości, ale ta nie może bazować na wygodnym podziale ról: on rozwija talenty i zdobywa świat, ona wije gniazdko, rodzi ile może. Żadna kobieta nie jest tylko kobietą - pisała św. Edyta Stein. Nie jest tylko matką. Te czasy - wbrew życzeniom - już nie wrócą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pigułka macierzyństwa
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.