Smutno, a On przecież żyje

Smutno, a On przecież żyje
Michał Piętosa

Uczestnicząc w Eucharystii w drugim dniu świąt Zmartwychwstania Pańskiego, miałem okazję przejść się po kościele, zbierając tacę.

Towarzyszyły mi emocje dwojakiego rodzaju. Jedna związana z czynnością przeze mnie wykonywaną, gdyż czułem się jak żebrak. Dziwne to, szczególnie, gdy zbiera się dary ofiarne. Próbowałem nadrabiać, uśmiechając się do dzieci i dobrze, że chociaż one odwzajemniały to, okazując radość.

DEON.PL POLECA

Druga sprawa, twarze ludzi uczestniczących w Eucharystii. Miałem wrażenie jakby zmartwychwstanie Jezusa było jakimś primaaprilisowym żartem, w sumie tak się to dziwnie złożyło w tym roku, że poniedziałek wielkanocny był pierwszym dniem kwietnia.

Ale chyba po to odgarnialiśmy podjazdy przed domami, ubieraliśmy zimowe buty, kozaki, czapki, szaliki, rakiety śniegowe i raki, by świętować zmartwychwstanie Jezusa i spotkać się z kimś żywym, prawdziwie obecnym i realnym. "Tak na fakcie" jakby to powiedzieli moi uczniowie. Idąc dalej, przecież porządki za nami, zakupów i tak nie można było zrobić, spieszyć się niema gdzie, bo wszystko niemal zasypane śniegiem, godziny popołudniowe, więc jak ktoś siedział długo w nocy to i tak mógł odespać, zimno w kościele nie było, kazania nie za długie. No to gdzie ta radość?

Dla niektórych to może zabrzmieć jak ocena, ale dla mnie to raczej opis zastanej rzeczywistości.

I jeden mały akcent na koniec, klękający na dwa kolana mężczyzna przed przyjęciem komunii. W pełnej pokorze i z wielką świadomością, co widać było z daleka. Czemu o tym wspominam? Bo to ważne byśmy klękali (szczególnie my, Panowie). Wszystko to jednak w radości, bo Eucharystia to dziękczynienie, a nie stypa. W końcu nasz Pan Żyje i ma się świetnie, tylko my coś nie bardzo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Smutno, a On przecież żyje
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.